Press "Enter" to skip to content

Miasta dwóch prędkości w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej

Wzrost zaludnienia w miastach z jednej strony niesie nowe możliwości rozwoju, poprawę edukacji i usług publicznych, ale z drugiej – powoduje wiele problemów na rynku pracy, mieszkań, w infrastrukturze, zaopatrzeniu w energię, a także w zakresie bezpieczeństwa. Nie mówiąc już o wzroście ubóstwa, rozwoju slumsów i degradacji środowiska. Problemy te są najbardziej widoczne w Azji, Afryce oraz Ameryce Łacińskiej i na przykładzie tych regionów najlepiej opisać zagrożenia związane z szybką urbanizacją.

Zanieczyszczenie i bieda, czyli miasta w Azji

W rozwijającej się Azji znajduje się aż 19 z 33 światowych megamiast, a według prognoz wskaźnik urbanizacji będzie nadal wzrastał. W ciągu ostatnich dziesięcioleci Azja była regionem przodującym we wzroście liczby ludności miejskiej. Spowodowało to – jak można się domyślać – wiele problemów, z którymi władze nie były w stanie sobie poradzić wystarczająco szybko.

Przeprowadzka do miast może pomóc w wydostaniu się z biedy, jeśli ma się szczęście. Niestety nie każdy je ma. Obecnie 75 mln ludzi w Azji żyje za mniej niż 3,10 $ dziennie. Większość ubogich mieszkańców miast tego kontynentu żyje w 3 krajach: Chinach, Indonezji i na Filipinach. Wyzwaniami, przed jakimi staje biedna ludność miejska, są m.in. bezrobocie, brak dostępu do transportu publicznego i innej infrastruktury oraz zbyt wysokie ceny mieszkań. W Ułan Bator w Mongolii dojeżdżające do pracy osoby o niskich dochodach mogą wydawać na bilety autobusowe nawet 36% swojego miesięcznego budżetu z powodu niewydajnych tras komunikacji miejskiej. W Indonezji i na Filipinach odpowiednio 27% i 21% ludności miejskiej nie ma dostępu do urządzeń sanitarnych. Mieszkańcy slumsów są również bardziej narażeni na katastrofy, ponieważ społeczności te często zajmują nisko położone tereny zagrożone powodziami.

W tej sytuacji nie pomaga fakt, że aż 5 azjatyckich metropolii znalazło się
w rankingu najdroższych miast świata, jeśli chodzi o cenę za 1 m2 mieszkania. W Hongkongu, który znajduje się na pierwszym miejscu, za własne mieszkanie trzeba zapłacić średnio ok. 1,2 mln $. Przez tak wysokie ceny w azjatyckich miastach wykształciło się patologiczne zjawisko „mikroapartamentów”, które zresztą zaczyna się też pojawiać w Polsce. Ludzie są zmuszeni kupować lokale mniejsze niż standardowy kojec dla dużego psa, a często nawet gnieździć się w nich w kilka osób z powodu przeludnienia i braku infrastruktury mieszkaniowej. 

Według raportu Verisk Maplecroft z 2021 r. miasta azjatyckie stoją w obliczu największego ryzyka problemów środowiskowych takich jak zanieczyszczenie, ekstremalne upały, zmiany klimatyczne i klęski żywiołowe. Wśród 100 miast opisywanych jako najbardziej zagrożone aż 99 to miasta azjatyckie. 

Pierwsze miejsce na świecie w tym niechlubnym rankingu przypadło stolicy Indonezji ze względu na poważne zanieczyszczenie powietrza. Dżakarta jest również stale zagrożona powodziami i aktywnością sejsmiczną. Przez miasto przepływa aż 13 rzek, które regularnie zalewają jego dzielnice. W 2019 r. prezydent Indonezji ogłosił plan przeniesienia stolicy do innego miasta, ten został jednak wstrzymany przez pandemię koronawirusa. Według doniesień Dżakarta może całkowicie zniknąć z powierzchni ziemi z powodu „tonięcia miasta”.

Miasta Indii, takie jak Delhi, Chennai, Jaipur, Lucknow, Bengaluru i centrum finansowe Bombaj, znajdują się wśród 30 najbardziej zagrożonych miejsc. W ostatnich latach stolica Indii, New Delhi, trafiła na pierwsze strony gazet z powodu tak złej jakości powietrza, że urzędnicy byli zmuszeni ogłosić stan zagrożenia zdrowia publicznego i zamknąć szkoły. 

W miastach Azji Wschodniej istnieje wysokie ryzyko wystąpienia klęsk żywiołowych.
Guangzhou i Dongguan w Chinach są narażone na powodzie. Chińskie miasto Shenzhen,
a także Tokio i Osaka w Japonii to obszary występowania trzęsień ziemi i tajfunów. Warto dodać, że w Chinach i Indiach mieszka aż 286 mln spośród 336 mln ludzi żyjących
w miastach szczególnie zagrożonych zanieczyszczeniem.

Władze miast oraz władze centralne w Azji stoją przed poważnym problemem. W wielu państwach migracji ze wsi do miast nie uda się zahamować, a im więcej ludności w miastach, tym większe ryzyko biedy, zanieczyszczenie oraz tym mniejsza przestrzeń przeznaczona na budynki mieszkalne.

Złudne marzenia o lepszej przyszłości w afrykańskim mieście

Afryka jest najmniej zurbanizowanym kontynentem, a mimo to tempo rozwoju jej miast rośnie szybciej niż gdziekolwiek indziej na świecie – średnio o 3,5% rocznie. Ten wzrost jest jednak zróżnicowany w całym regionie, od już dosyć silnie zurbanizowanej na tle reszty kontynentu Afryki Północnej (47,8%) do najmniej zurbanizowanej Afryki Subsaharyjskiej (32,8%).

Ten błyskawiczny rozwój wynika z przekonania Afrykańczyków, że miasta –
w przeciwieństwie do obszarów wiejskich – oferują wiele możliwości utrzymania się, w tym zatrudnienie, bezpieczeństwo żywnościowe, dostęp do finansowania, edukacji i kapitału społecznego, a także ochronę socjalną. Szybka urbanizacja przyczyniła się również do powstania megamiast. Niektóre z afrykańskich miast już przekroczyły próg 10 mln mieszkańców. Obecnie na kontynencie istnieje 7 megamiast.

Skala urbanizacji w Afryce już teraz odbija się negatywnie na środowisku, m.in. poprzez zanieczyszczanie cennych źródeł wody i pogarszającą się jakość powietrza.
W wielu rozrastających się miastach rosnące wskaźniki przestępczości sprawiły, że szybka urbanizacja stała się problemem bezpieczeństwa. Ponadto, w miarę jak ogromna liczba ludzi przybywa do często małych i słabo rozwiniętych miast, rośnie zapotrzebowanie na miejsca pracy, energię, mieszkania, transport, wodę, podstawową edukację i opiekę zdrowotną, co często wykracza poza możliwości już i tak niedostatecznie wyposażonych władz. Zestawienia w skali globalnej z ostatnich 20 lat uwidoczniły, jak duże w Afryce były niedostatki w zakresie infrastruktury oraz jak bardzo implikowały one nie tylko problemy związane z codziennym funkcjonowaniem milionów ludzi na kontynencie, ale także zagrożenia dla ich zdrowia i życia. Oszacowano, że ok. 180 mln mieszkańców afrykańskich miast nie miało dostępu do niezbędnych urządzeń sanitarnych, a 50 mln – do dostatecznej ilości wody zdatnej do picia.

W znacznej części kontynentu słabość władz lokalnych przyczyniła się do wzrostu przestępczości zorganizowanej, zwłaszcza na mocno zaludnionych obszarach miejskich. Szczególnie widoczne jest to w małych państwach afrykańskich, jak również w strefach konfliktów oraz na obszarach pokonfliktowych. Jako przykład można podać Kenię, gdzie akty przestępcze są powszechniejsze w dużych ośrodkach miejskich, albo Gwineę Bissau (małe państwo na zachodnim wybrzeżu Afryki), gdzie władze skonfiskowały kiedyś ponad 600 kg kokainy, ale pozwoliły handlarzom uciec z większą partią – 2,5 t – ponieważ policja nie była w stanie ich ścigać. 

Jednym z czynników, które generują przestępczość w dużych miastach, są slumsy. Szanse na wydostanie się ze slumsów często są tak małe, że prawie nieistniejące. Z tego powodu ludzie żyjący w „niebezpiecznych” dzielnicach decydują się na dołączenie do grup przestępczych. Szacuje się, że w Afryce slumsy zamieszkuje ponad 210 mln osób, z czego blisko 95% w regionie subsaharyjskim. W Sudanie Południowym, Sudanie, Republice Środkowoafrykańskiej, Czadzie, na Wyspach Św. Tomasza i Książęcej, w Gwinei Bissau, Mozambiku ludność slumsów stanowi 80–95% populacji.

Oczywiście istnieje nadzieja na polepszenie sytuacji w miastach afrykańskich i jest nią wzmocnienie władz lokalnych. To ich słabość oraz brak środków przyczyniają się do większości problemów w ośrodkach miejskich w Afryce i to one są kluczem do rozwiązania tych bolączek. Niestety niewiele jesteśmy w stanie zrobić, jeśli chodzi o katastrofę klimatyczną, która w Afryce może stwarzać coraz to nowsze i trudniejsze do opanowania kryzysy, takie jak brak wody. To zależy głównie od korporacji, które są odpowiedzialne za większość emisji i zanieczyszczeń.

Wyludnienie wsi – geneza megamiast w Ameryce Łacińskiej

Ameryka Łacińska jest najbardziej zurbanizowanym regionem na świecie. Między 1950 a 2010 r. odsetek ludzi mieszkających w miastach wzrósł z 30% do ponad 85%. Do 2050 r. w miastach będzie mieszkać 90% mieszkańców Ameryki Łacińskiej. Obecnie jest tam ponad 55 miast o liczbie mieszkańców wynoszącej 1 mln lub więcej, w tym kilka największych obszarów metropolitalnych na świecie.

Choć urbanizacja przyniosła wiele korzyści społecznych i gospodarczych, miasta Ameryki Łacińskiej z trudem przyjmowały nowych mieszkańców wsi. Rządy nie potrafiły odpowiednio zagospodarować terenu. Zamożne elity, zamiast zająć się problemem, odwracały wzrok. W rezultacie ubóstwo szybko przeniosło się do miast. Obecnie ok. 25% populacji miejskiej w regionie – ponad 160 mln ludzi – mieszka w slumsach. Większość ubogich mieszkańców miast nie ma formalnego tytułu (nie istnieją dla państwa – w polskich warunkach można by to porównać do sytuacji, w której ktoś nie miałby numeru PESEL). Pogłębiło to nierównowagę między podażą mieszkań a popytem na nie: 34 wszystkich nowych mieszkań to lokale „nieformalne”, czyli takie, które nie mają nawet adresu.

Z powodu złego planowania i zaburzeń na rynkach mieszkaniowych dziesiątki milionów ludzi w Ameryce Łacińskiej żyje w fatalnych warunkach, często na obrzeżach miast. W większości przypadków borykają się z poważnymi trudnościami w dostępie do podstawowych usług. Ponad 77% mieszkańców Ameryki Łacińskiej nie posiada bezpiecznych urządzeń sanitarnych, a tylko 28% ścieków w regionie jest oczyszczanych. Nic dziwnego, że ubożsi mieszkańcy miast często zwracają się do nieformalnych dostawców, w tym grup mafijnych i bojówek, aby zaspokoić swoje codzienne potrzeby.

Ofiar wojny narkotykowej w Ameryce Łacińskiej jest mnóstwo – w latach 2008–2013 w samym Meksyku zginęło ok. 40 tys. osób. Związana z wojną narkotykową, ale zależna nie tylko od niej, jest eskalacja przemocy wobec kobiet, np. powszechne zabójstwa kobiet w Ciudad Juárez i innych meksykańskich miastach niekontrolowanych przez państwo.
W miastach Brazylii, Kolumbii, Wenezueli i innych krajów napady na ulicach i w domach są częścią codziennego życia. Strach przed przemocą doprowadził klasy posiadające doprowadził do paranoi, pogłębianej jeszcze dawnymi wyobrażeniami o wyższości. Książka Loïca Wacquanta Punishing the Poor pokazuje, że kryminalizacja życia codziennego w wielu miastach Ameryki Łacińskiej jest uwarunkowana podziałami klasowymi i rasowymi, a kary więzienia stały się opcją preferowaną przez władze niezdolne do rozwiązania problemów bezpieczeństwa.

Od wielu lat władze w Ameryce Łacińskiej nie umiały poradzić sobie z rosnącą biedą i przestępczością w miastach. Rozwiązaniem wydaje się poprawa warunków na terenach wiejskich, skąd ludzie masowo wyjeżdżają przez brak perspektyw, jak również polepszenie sytuacji socjalnej osób żyjących w biedzie w miastach.

Europa nie jest wolna od problemów

Europa jest jednym z najbardziej zurbanizowanych kontynentów na świecie. Obecnie ponad 23 ludności Europy mieszka na obszarach miejskich i odsetek ten stale wzrasta. Rozwój miast będzie w przyszłości determinował rozwój Unii Europejskiej w zakresie gospodarczym, społecznym i terytorialnym. Europy nie dotyczą jednak te same problemy, z jakimi zmagają się wcześniej wspomniane regiony – ten etap urbanizacji ma już za sobą. 

Stary Kontynent może się pochwalić dużym dorobkiem w zakresie tzw. polityki miejskiej. Przez lata odbyło się wiele konferencji międzyrządowych w sprawie zrównoważonego rozwoju miast. Proces polityczny jest odzwierciedlany w terenie poprzez wsparcie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, w szczególności w ramach projektów pilotażowych Urban i inicjatyw wspólnotowych URBAN i URBAN II. Te inicjatywy UE skupiają się w szczególnie na 4 podstawowych celach: zwiększeniu dobrobytu gospodarczego i poziomu zatrudnienia w miasteczkach i miastach, promowaniu równości, włączenia społecznego i rewitalizacji obszarów miejskich, ochronie i poprawie stanu środowiska miejskiego w celu osiągnięcia zrównoważenia lokalnego i globalnego oraz przyczynianiu się do osiągnięcia dobrego rządzenia w miastach i upodmiotowienia struktur lokalnych.

Obecnie dotychczas stosowany i promowany europejski model zrównoważonego rozwoju miast może być zagrożony. Z powodu zmian demograficznych pojawił się szereg wyzwań, odmiennych niż w pozostałych regionach świata – np. występuje zjawisko kurczenia się miast, a gwałtownego rozrostu przedmieść (głównie w Europie Wschodniej). Przez wiele lat gospodarki europejskie doświadczały stałego wzrostu gospodarczego, który pozwalał na sprawne funkcjonowanie mniejszych miast, jednak teraz, gdy to tempo spowalnia, mniejsze miasta zagrożone są stagnacją czy nawet spadkiem gospodarczym, co może doprowadzić do utraty pracy przez wielu ludzi. 

„Rozlewanie się” miast i rozprzestrzenianie się osiedli o niskiej gęstości zaludnienia stanowi jedno z głównych zagrożeń zrównoważonego rozwoju terytorialnego; świadczenie usług publicznych jest tam coraz kosztowniejsze i trudniejsze do realizacji, zasoby naturalne są nadmiernie eksploatowane, sieci komunikacji publicznej niewystarczające, a stopień zależności od samochodów oraz korki w miastach i wokół miast bardzo duże.

Europy nie omija też pogłębianie się nierówności społecznych. Na pewno każdy z nas spotkał się ze złymi opiniami na temat szkół w „gorszych” dzielnicach, do których to placówek nie warto posyłać swoich dzieci. Jako że nierówności na całym świecie się zwiększają, problem słabszej jakości edukacji czy warunków mieszkaniowych dla osób z tych „gorszych” dzielnic będzie narastał. Redukcja publicznych finansów w wielu miastach doprowadziła do ograniczenia cyklicznych, korzystnych dla mieszkańców polityk. Coraz mniejsze możliwości na rynku pracy wiążą się z ryzykiem wzrostu nietolerancji i polaryzacji między osobami zasilającymi fundusze socjalne i z nich korzystającymi.

To tylko niektóre z problemów, które dotykają lub dotkną miasta europejskie w najbliższym czasie. Jak widać, pomimo sprawnej polityki miejskiej nasz region nie jest wolny od nierówności czy innych bolączek związanych z zaawansowaną urbanizacją. Na szczęście do tej pory całkiem sprawnie udawało się nam przezwyciężać problemy związane z rozwojem miast – miejmy nadzieję, że i tym razem znajdziemy rozwiązanie. 

Każdy region świata zmaga się z własnymi trudnościami wynikającymi z urbanizacji. Tam, gdzie urbanizacja następuje teraz gwałtownie, trzeba poradzić sobie ze slumsami, złymi warunkami sanitarnymi, małymi przestrzeniami mieszkalnymi. Nierówności, jakie występują w dzisiejszym świecie, w tych miastach widoczne są gołym okiem. Z centrum możemy przejść się do slumsów, przed którymi pewnie będziemy ostrzegani, i odniesiemy wrażenie, że wkroczyliśmy do innego świata – takiego, do którego nigdy nie chcielibyśmy trafić. Z nierównościami zmaga się nawet Europa, teoretycznie sprawna w zakresie polityki miejskiej. Elity odwracają wzrok od narastających problemów, często dosłownie, zamykając się za wysokimi ogrodzeniami wokół swoich osiedli.