Press "Enter" to skip to content

Czerwony Wiedeń – mały Wiedeń

Sentyment do stolicy Austrii – Wiednia, znany jest mieszkańcom miasta nad rzeką Białą. A pojęcie Małego Wiednia, którym to określa się Bielsko-Białą, często jest wykorzystywane w chwilach przywoływania pamięci o historii i tradycji naszego miasta. W filmach i folderach promujących nigdy nie zapomina się wspomnieć o tym, do której europejskiej stolicy porównywane jest nasze miasto. Dla turystów ratusz stworzył nawet szlak zwany Małym Wiedniem.

Gdy opowiada się o mieście, przywoływane są przede wszystkim: XIX-wieczny, austro-węgierski klimat miasta, jego zabytkowe i secesyjne kamienice, wyjątkowa tkanka miejska, dziedzictwo przemysłowej architektury, wiedeńskie cukiernie oraz cesarsko-królewska kolej żelazna. Słowem, tożsamość miasta Bielska-Białej opiera się na wspomnieniu o jego imperialnym dziedzictwie.

A może by tak przywołać pamięć o Wiedniu z czasów, gdy imperium austro-węgierskie właśnie się rozpadło i władzę objęła Socjalistyczna Partia Austrii? Kiedy to w Wiedniu zaczęto realizować, z ducha lewicowe programy społeczne służące wszystkim? Czy nie lepiej odwoływać się do czasów, gdy szanowano ludzkie potrzeby, a państwo i politycy stali po stronie najsłabszych? Stosowanie polityki równościowej jest kluczem do budowy współodpowiedzialności i wspólnoty. Stolicę Austrii nazywano wtedy Czerwonym Wiedniem – Rotes Wien. W latach 1918–1934, z sukcesem zrealizowano programy społeczne: plan budowy 65 000 nowych mieszkań, program zakładania terenów zielonych, reformę szkolnictwa, program powszechnej ochrony zdrowia (nowoczesne szpitale psychiatryczne).

W 1934 roku, w „Gazecie Robotniczej”, pisano: „Gdy w przyszłości pytać będą, jak socjalizm pragnie zbudować świat, to będziemy z dumą wskazać na to, czego dokonał Wiedeń w ciągu 15-lecia twórczości socjalistycznej”. Do tej pory w austriackiej stolicy można oglądać jeden z najpiękniejszych, projektów polityki społecznej w dziejach. W pierwszej republice, władzom udało się rozwiązać mieszkaniowe problemy dotykające ludzi pracy w imponującym stylu. Nakładając progresywne podatki na właścicieli wynajmowanych mieszkań oraz podatki od dóbr luksusowych, w ciągu dekady, w „superblokach” – zwanymi Hofami, wybudowano 65 tys. mieszkań. Jednym słowem, ilekroć w luksusowej wilii strzelał korek od szampana, do miejskiej kasy wpadał szyling na budowę mieszkań dla potrzebujących. Dzięki temu powstały ciekawe budowle takie jak Karl-Marks-Hof, Reumannhof czy Rabenhof – wszystkie zaprojektowane przez uczniów Otto Wagnera.

Budowano mieszkania, co prawda małe, bo o powierzchni 40–50 mkw., ale w wysokim standardzie wykonania. Każde miało swoje oświetlenie, wentylację, wodę bieżącą i kanalizację. Wszystko według zasady „światło w mieszkaniu – słońce w sercu”. Geniusz modernistycznych architektów stworzył kompleksy przyjazne ludziom i ich integracji. Tworzono przedszkola dla dzieci, szkoły, kościoły, teatry i sale koncertowe. Projekt wiedeńskiego, socjalistycznego budownictwa komunalnego był szkołą kultury współżycia i solidarności społecznej. Istotną częścią planu budownictwa społecznego Wiednia było ustalenie czynszów na poziomie zwrotu kosztów, z zerowym zyskiem, bez amortyzacji. Wszystko to działo się w kilka lat po przegranej wojnie, która zakończyła się rozpadem wielkiego imperium. Jedno duże miasto, stolica ogarniętego kryzysem i hiperinflacją państwa podjęło do dziś podziwiane dzieło cywilizacyjne. Lata rządów faszystów, aneksji Austrii do Niemiec i II wojny światowej przyniosły kres wiedeńskiemu eksperymentowi. Po wojnie w Wiedniu znów wrócili do władzy socjaliści, którzy kontynuowali długofalowy program polityki mieszkaniowej.

W ostatnim czasie w polskich mediach rozgorzała dyskusja o rolę państwa i jego aktywne wsparcie na rzecz prawa do mieszkania i budownictwa komunalnego. Zadano pytanie, czy państwo powinno być zaangażowane w budowę mieszkań, czy raczej należy zostawić to rynkowi, który ostatecznie sam najlepiej odpowie na potrzeby mieszkaniowe obywateli i obywatelek? „W sprawie mieszkań wolna Polska nie ma się czym chwalić” – skomentował politykę mieszkaniową III RP Adrian Zandberg, jeden z członków ZK Partii Lewica Razem. I taka opinia ma solidne podstawy! Według GUS-u, brakuje nawet do trzech milionów nowych lokali. Według danych Eurostatu, 45,1 proc. młodych dorosłych w Polsce wciąż żyje z rodzicami. Ten stan praktycznie nie zmienia się od 2011 roku. Mamy w kraju około trzech milionów młodych Polek i Polaków wyłączonych z rynku nieruchomości za sprawą braku zdolności kredytowej, których nie stać ani na wynajem ani na kupno własnego M.

Czego uczy nas przykład Czerwonego Wiednia? Według mnie niezwykłości pomysłu i konsekwencji władz w rozumieniu problemów miasta i mieszkańców oraz stosowania polityki budowy mieszkań dostępnych na każdą kieszeń. Dodatkowo, na przykładzie stolicy Austrii możemy obserwować, długoletnią tradycję wdrażania socjalistycznej polityki dla poprawy warunków życia jego mieszkanek i mieszkańców. Długoletni radny Wiednia Rudolf Edlinger mówił: „Budowa mieszkań nie należy do gospodarki rynkowej, lecz jest zadaniem polityki społecznej, z której nie możemy zrezygnować tylko dlatego, że własność i rynek są akurat w modzie”. Taki sposób mówienia – nie tylko w kwestiach mieszkaniowych – był niemal nieobecny nad Wisłą.