Press "Enter" to skip to content

Znów nabieramy wody, nie pozwólmy utopić milionów

Komentarz do tłumaczenia tekstu Scotta Santensa “O pokoju pełnym wody”

Scott Santens jest jednym z najbardziej zaangażowanych globalnych aktywistów na rzecz bezwarunkowego dochodu podstawowego (BDP). Na swoim blogu oraz w mediach społecznościowych regularnie publikuje artykuły i komentarze, w których mierzy się z argumentami przeciwników BDP i przedstawia jego zalety. Przełożony tekst pt. O pokoju pełnym wody jest jednym z takich artykułów.

Przypomnijmy, że dochód podstawowy to bezwarunkowe świadczenie pieniężne wypłacane regularnie przez państwo indywidualnie wszystkim obywatelkom i obywatelom (względnierezydentkom i rezydentom) w wysokości wystarczającej do realizacji podstawowych potrzebbiologicznych i społecznych1. Nie został on jeszcze wprowadzony w żadnym państwie, ale od wielu lat jest przedmiotem ożywionych dyskusji ekonomistów, filozofów, specjalistów od polityki społecznej. Jego popularność rośnie od początku kryzysu gospodarczego w 2008 r. W obliczu pandemii COVID-19 i wynikającego z niej obecnego kryzysu większość Europejczyków stała się jego zwolennikami2.

Krytycy dochodu podstawowego uważają, że jest on marnotrawstwem, ponieważ przyznaje się go także osobom, które nie są biedne. Wielu oburza też to, że nie wiąże się on z wymaganiem żadnej pracy. Dominujące myślenie o wsparciu państwa opiera się na przekonaniu, że powinno ono płynąć tylko do osób potrzebujących, których trudna sytuacja nie jest przez nich zawiniona. Zgodnie z tą wizją pomagać należy wyłącznie tym, którzy naprawdę nie mogą pracować (np. z powodu poważnej niepełnosprawności) lub pokazali i na każdym kroku udowadniają, że nie są leniwi.

Santens pokazuje patologie, do jakich doprowadza taki sposób myślenia. W barwny sposób ilustruje pewne prawdy, potwierdzone przez historię rozwoju zachodnich państw opiekuńczych. Usilne próby sprawdzania, czy ktoś jest wystarczająco biedny albo czy wystarczająco stara się wydobyć ze złej sytuacji, okazują się bardzo kosztowne zarówno finansowo, jak i przede wszystkim społecznie. Szkolenia z pływania w świecie wirtualnym odpowiadają równie bezsensownym, co powszechnym ofertom szkoleń proponowanym przez urzędy pracy i podobne instytucje w zachodnich krajach. Czy naprawdę jak wszyscy nauczą się już pisać wspaniałe CV i listy motywacyjne, to liczba miejsc pracy magicznie wzrośnie, a każdy bezrobotny znajdzie pracę? Kursy zakładania firm i tworzenia biznesplanów odzwierciedlają z kolei liberalne mity, że gdybyśmy tylko byli bardziej przedsiębiorczy, to gospodarka rozwijałaby się szybko, a ludziom żyło się dostatniej.

Współczesne systemy zabezpieczenia społecznego są nie tylko nieludzkie i przesiąknięte antyspołecznym indywidualizmem, ale również niezwykle skomplikowane. W biurokratycznej dżungli najlepiej orientują się najsilniejsi drapieżnicy, którymi bynajmniej nie są osoby zgłaszające się po pomoc, ale różni hochsztaplerzy oferujący swoje prywatne usługi za publiczne pieniądze (przypadek odrzutowego plecaka). Zawiłe przepisy zawsze zostawiają także przestrzeń na arbitralne decyzje urzędników, którzy mogą uznać, że ktoś nie wystarczająco stara się znaleźć pracę3 albo że przyjechał po zasiłek trochę zbyt dobrym samochodem.

Sytuacja, w której decyzja urzędnika o tym, czy ktoś uzyska niezbędne środki do życia, jest klasycznym przykładem relacji dominacji. Wiemy zaś już od starożytnych Greków, że osoby, które są w tym sensie zdominowane, nie są wolne. Arbitralne decyzje bywają nierzadko błędne i krzywdzące, a dobro człowieka w bezdusznych systemach pomocy społecznej często jest wartością najmniej istotną. Do jakiej frustracji i jakich tragedii może doprowadzić taka sytuacja, świetne pokazuje Ja, Daniel Blake Kena Loacha z 2016 r. Jeśli ktoś uważa, że niektóre drastyczne przykłady zawarte w artykule Santensa są odrobinę przesadzone, polecam obejrzeć właśnie ten brytyjski film.

Santens zwraca wreszcie uwagę na problem przerzucania odpowiedzialności za społeczne bezpieczeństwo na państwowy aparat przymusu: policję, służby itp. (wzmocnienie pokoju przed atakiem Marsjan, zakup broni będący ostatnim wydatkiem). Wskazuje tutaj na bardzo istotną kwestię sprowadzania problemów bezpieczeństwa wyłącznie do jego aspektu fizycznego i ignorowania ekonomicznego. Zamiast ograniczać nierówności, a tym samym zapobiegać rodzącym się z nich przemocy, przestępstwom i uzależnieniom, wolimy zwiększyć siłę i uprawnienia policji, wypowiedzieć wojnę narkotykom i więcej osób zamykać w przepełnionych więzieniach. Rządząca (i do rządów aspirująca) prawica w Polsce i wielu innych krajach zamiast likwidować biedę woli napędzać strach przed „ideologią LGBT”, imigrantami czy technologią 5G. Efekty takiego postępowania widać dzisiaj na ulicach Stanów Zjednoczonych, gdzie protestujący domagają się m.in. odebrania pieniędzy służbom i przekazania ich na szkolnictwo, ochronę zdrowia, mieszkalnictwo czy świadczenia społeczne.

Publikowany tekst Santensa jest rodzajem przypowieści. Nie rości on sobie prawa do bycia naukowym argumentem w dyskusji. Ma jedynie skłonić do refleksji nad obecnie funkcjonującymi, patchworkowymi, nieefektywnymi systemami zabezpieczenia społecznego. Oczywiście, co nieuniknione w tego typu tekstach, mamy tutaj do czynienia z pewnymi uproszczeniami.

Jednym z nich jest zignorowanie źródła dostępnej kwoty – podatków. Autor, rzecz jasna, świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że wprowadzenie dochodu podstawowego wymaga kompleksowej reformy systemu podatków i świadczeń, co widoczne jest już w samym otwierającym artykuł zdaniu o ściąganiu podatków i oddawaniu ich z powrotem. Oczywiście w każdej rozsądnej propozycji wprowadzenia dochodu podstawowego bogaci znacząco tracą, dlatego że będą płacić istotnie wyższe podatki (nie tylko dochodowe, ale i majątkowe). Próby odseparowania wyłącznie tej grupy nie są warte zachodu, bo wiążą się ze zbędnymi dodatkowymi kosztami administracyjnymi.

Ale dlaczego nie powinniśmy przekazywać pieniędzy wyłącznie biednym? Jasne, wymagania odpowiedniego zachowania (szukanie pracy, uczęszczanie na szkolenia) są opresyjne, ale czemu nie gwarantować ludziom, że mają dochód np. w wysokości 2000 zł? Każdy, kto miesięcznie zarabia mniej, dostaje od państwa wyrównanie do tej kwoty. Pieniądze trafiają do potrzebujących bez żadnych dodatkowych warunków, taniej i efektywniej. Brzmi przekonująco, prawda? Taka propozycja nosi nazwę minimalnego dochodu gwarantowanego (MDG). Ma on jednak szereg negatywnych skutków ubocznych, które przyćmiewają jego zalety. Po pierwsze, MDG – jak każda polityka kierowana wyłącznie od osób zdefiniowanych jako biedne – jest stygmatyzujący. To właśnie wstyd (obok braku informacji i trudności z przebrnięciem przez skomplikowane procedury) powoduje, że część osób uprawnionych do otrzymywania świadczenia go nie pobiera. Tym samym świadczenia oparte na kryterium dochodowym są nieskuteczne, bo nie docierają do istotnej cześci (niekiedy nawet połowy lub większości) biednych. Po drugie, MDG łagodzi jedynie ubóstwo, które już wystąpiło, w przeciwieństwie do BDP, które zapobiega jego wystąpieniu. Po trzecie, MDG prowadzi do pułapki ubóstwa – mniej opłaca się podejmować pracę lub zwiększać swoje dochody, ponieważ ich wzrost oznacza utratę części świadczenia. Ponadto MDG wiąże się ze zbędnymi kosztami administracyjnymi, nie wspiera pracowników o zarobkach przekraczających kryterium dochodowe i nie jest wolny od arbitralnych decyzji oraz błędów urzędniczych.

Kamizelki będące metaforą dochodu podstawowego mogą – wbrew intencjom autora tekstu – sugerować, że warto zapewniać wszystkim świadczenia o charakterze rzeczowym, a nie pieniężnym. Istnieje pogląd, jakoby lepiej było przekazywać ludziom np. jedzenie czy ubrania niż pieniądze. Mamy wówczas pewność, że pieniądze nie zostaną przez biednych „przepite” albo zmarnowane w inny sposób. Pogląd taki nie jest jednak niczym innym jak tylko nieuzasadnionym uprzedzeniem wobec klas niższych. Eksperymenty z przekazywaniem pieniędzy ludziom ubogim pokazują, że konsumpcja używek wcale nie rośnie, a spada4. Badania te dowodzą prostej prawdy, że ludzie mający podstawowe bezpieczeństwo ekonomiczne są mniej sfrustrowani, a to właśnie frustracja, bezsilność i beznadzieja są głównymi przyczynami sięgania po szkodliwe używki. Świadczenia rzeczowe poza wszystkimi problemami świadczeń kierowanych wyłącznie do biednych (stygmatyzacja, niedocieranie do istotnej części potrzebujących, dominacja urzędników, przestrzeń dla korupcji, zbędne koszty administracyjne) cechują się także marnotrawstwem i najczęściej niską jakością oferowanych towarów5. Zapewnienie pomocy w formie żywności jest kilkakrotnie droższe niż przekazanie pieniędzy o tej samej wartości co ta żywność. Z tych powodów wiele organizacji międzynarodowych zajmujących się pomocą rozwojową mniej rozwiniętym społeczeństwom odchodzi od świadczeń rzeczowych w kierunku transferów pieniężnych.

Głównym punktem odniesienia dla Santensa jest amerykański system pomocy społecznej. Wcześniej wspomniany film Ja, Daniel Blake opowiada historię brytyjskiego bezrobotnego. Czy sytuacja w Polsce jest jednak lepsza? Bynajmniej.

Podstawowa kwota zasiłku dla bezrobotnych do niedawna wynosiła jedynie 861,40 zł brutto. W ramach reakcji na pandemię rząd zdecydował się podnieść wysokość świadczenia, ale główny problem polega na tym, że niewiele bezrobotnych w ogóle się na nie łapie. Warunkiem jego otrzymania jest bowiem to, że dla osoby bezrobotnej nie ma propozycji odpowiedniej pracy, propozycji stażu, przygotowania zaawodowego dorosłych, szkolenia, prac interwencyjnych lub robót publicznych oraz to, że w ostatnim czasie osoba ta wystarczająco długo pracowała, zarabiała przynajmniej minimalne wynagrodzenie i odprowadzała odpowiednie składki. W efekcie zasiłki dla bezrobotnych otrzymuje jedynie kilkanaście procent zarejestrowanych bezrobotnych.

Zasiłek okresowy z pomocy społecznej przysługuje z kolei jedynie osobom, które nie uzyskują w miesiącu więcej niż 701 zł (jeśli mieszkają same), lub rodzinom, które nie osiągają dochodu w wysokości 528 zł na osobę w rodzinie. Do tego dochodzi szereg innych warunków sprawdzanych za pomocą kwestionariusza oraz wymogów w formie oświadczeń i zaświadczeń dotyczących różnych aspektów sytuacji materialnej rodziny. Kwoty zasiłku też są śmiesznie niskie: dla 1-osobowych gospodarstw domowych wynoszą między 350 a 418 zł. Nie były zmieniane od 2004 r. Te przykłady pokazują, że polskiego państwa w żadnym razie nie można nazwać opiekuńczym. Kamizelki przysługują naprawdę nielicznym.

Błędy systemu widoczne są najbardziej wtedy, gdy nadchodzi kryzys. Gdy wody w pokoju nie ma lub jest jej niewiele, nie dostrzegamy tej stosunkowo niedużej grupy mających poważne problemy. Gdy jednak wybucha kryzys, sytuacja się zmienia. Miliony Polek i Polaków tracą swoje (niekiedy wszystkie) dochody, wiele z nich zostaje bez pracy i środków do życia. Co robi z tym polskie państwo? Nie ma tu miejsca na wnikliwą analizę kolejnych tarcz antykryzysowych, ale nie jest przypadkiem, że nazywa się je tarczami antypracowniczymi. Rząd nie planuje zmian kryteriów uzyskiwania prawa do zasiłku dla bezrobotnych. Umożliwiono także obniżkę płac i wydłużenie czasu pracy dla tych, którzy jej jeszcze nie stracili.

Rozpoczął się właśnie światowy kryzys, gorszy od tego sprzed ponad dekady (w Polsce najgorszy od początku lat 90.). Nie da się ukryć, że nabieramy wody i będzie jej w globalnej wiosce, europejskim salonie i małym polskim pokoju naprawdę sporo. To moment, by postawić na szybkie i skuteczne rozwiązania, dać wszystkim kamizelki i nie pozwolić, by utonęły miliony.

1 M. Szlinder, Bezwarunkowy dochód podstawowy. Rewolucyjna reforma społeczeństwa XXI wieku, Warszawa 2018, s. 26.

2 71% Europejczyków wierzy, że państwo powinno wypłacać wszystkim obywatelom dochód podstawowy. Za: T.G. Ash, A. Zimmermann, In Crisis, Europeans Support Radical Positions. Climate Change and Social Welfare issues most salient, https://www.bertelsmann-stiftung.de/fileadmin/files/BSt/Publikationen/GrauePublikationen/eupinions_brief_In_Crisis_Europeans_Support_Radical_Positions.pdf. [dostęp 21.06.2020]

3 Zob. np. G. Standing, Karta prekariatu, tłum. P. Juskowiak, P. Kaczmarski, M. Szlinder, Warszawa 2015.

4 D.K. Evans, A. Popova, Cash Transfers and Temptation Goods: A Review of the Global Evidence, https://www.worldbank.org/en/research/dime/brief/Cash-Transfers-and-Temptation-Goods [dostęp 21.06.2020].

5 S. Davala, R. Jhabvala, S. Kapoor Mehta, G. Standing, Basic Income: A Transformative Policy for India, Londyn–Nowy Jork 2015.