Współcześni sportowcy są celebrytami, a każdy ich najmniejszy krok śledzą żądni skandalu czytelnicy. Są autorytetami, którzy często nie mają pojęcia o sprawach, w których zabierają głos, choć każde ich słowo przyjmuje się niczym objawienie. Są także narodową własnością, do której wszyscy mamy prawo. Czy tę sławę można wykorzystać w pozytywny sposób? Oczywiście, że tak. To właśnie zrobili Jack Johnson, Jesse Owens i Muhammad Ali.
Chleba i igrzysk! – to słynne hasło rzymskich plebejuszy, które uwiecznił w swych satyrach poeta Juwenalis z Akwinu, wyraża dwie istotne potrzeby człowieka: pożywienie i rozrywkę. Nic więc dziwnego, że w każdej kulturze istnieje jakiś rodzaj zabawy. W starożytnej Grecji był teatr antyczny, w Japonii dramat nō, a w Afryce Zachodniej tzw. grioci, których można by określić jako pierwszych stand-uperów. W Azji powstawały również gry planszowe: starochińska gra go, wywodzące się prawdopodobnie z Indii szachy (uznawane za dyscyplinę sportu przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski) czy tryktrak. Od wieków człowiek stara się uprzyjemnić sobie swój czas wolny i zająć umysł, by oderwać się od problemów codzienności.
Dziś jedną z najpopularniejszych rozrywek jest sport – być może dlatego, że pociąga nas element rywalizacji. Uważnie śledzimy zmagania naszych ulubionych klubów czy reprezentantów, wyklinamy sędziów, cieszymy się ze zwycięstwa i smucimy po porażce. Sportowcy są celebrytami i często traktuje się ich niemal jak uniwersalne autorytety. Portale plotkarskie prześcigają się w informowaniu złaknionego sensacji społeczeństwa o ich dzieciach, związkach i romansach. Sportowcy stali się nie tylko dobrem narodowym, ale wręcz narodową własnością (czasem też memem). Niektórzy z nich swoją popularność potrafili przekuć w coś społecznie istotnego, inni zaś wykorzystali swoją karierę sportową, by walczyć o ideały, których stawali się symbolami. Chciałbym opowiedzieć o trzech takich sportowcach.
Pogromca białych
Kiedy Jack Johnson przyszedł na świat, wciąż żywa była pamięć o niewolnictwie, gdyż od zakończenia wojny secesyjnej minęło zaledwie 13 lat. Johnson w 26. roku swojego życia zdobył tytuł „Kolorowego Mistrza Świata” w boksie – nie mógł walczyć o „prawdziwe” mistrzostwo świata z powodu tzw. bariery rasowej.
Jej początku upatruje się w 1890 r., gdy biały pięściarz, John L. Sullivan, bojąc się utraty tytułu mistrza świata na rzecz czarnego Petera Jacksona, ogłosił, że jako biały nie będzie walczył z żadnym kolorowym. Johnsonowi w 1908 r. udało się przełamać barierę rasową dzięki zorganizowaniu walki w Australii, gdzie w Sydney zmierzył się z mistrzem świata i zwyciężył, stając się tym samym pierwszym czarnoskórym mistrzem świata w boksie.
Po tym zwycięstwie szybko rozpoczęły się poszukiwania pięściarza, który uratuje honor białej rasy – myśl, że czarny wygrał z białym, była nie do zaakceptowania. Johnson okazał się jednak prawdziwym pogromcą białych i bez trudu zwyciężał z każdym kolejnym rywalem. Udało mu się nawet powalić legendarnego Jima Jeffriesa – była to pierwsza walka „Kalifornijskiego Grizzly”, po której znalazł się on na deskach, i zarazem ostatnia w jego karierze.
Jack Johnson był nie tylko wielkim pięściarzem, ale również źródłem nadziei dla Afroamerykanów. Wśród białych siał postrach i zakłopotanie. Choć chciał być po prostu bokserem, stał się symbolem walki o równość.
Czarny w III Rzeszy
Jesse Owens urodził się w Oakville (Alabama) w 1913 r., 17 lat po orzeczeniu Sądu Najwyższego USA, które wprowadziło zasadę równi, ale oddzielni, legalizując tym samym segregację rasową. Był wnukiem niewolnika. Kiedy miał 9 lat, wraz z rodziną podzielił los półtora miliona czarnych Amerykanów i w ramach Wielkiej Migracji przeniósł się do Cleveland (Ohio) w poszukiwaniu życia lepszego niż na bardziej rasistowskim Południu. Szybko doświadczył trudności, z jakimi zmagają się czarni w Stanach Zjednoczonych. Lata dzieciństwa Jesse’ego z pewnością nie były dla niego łatwe. Dla Afroamerykanina sama egzystencja była wówczas nad wyraz niebezpieczna. Jemu udało się jednak przetrwać.
Już w 1935 r. w Ann Arbor (Michigan) w 45 minut ustanowił 4 rekordy świata w lekkoatletyce, jednak to dopiero rok później stał się prawdziwą gwiazdą. Na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie Owens zdobył aż 4 złote medale: w biegach na 100 i 200 m, w skoku w dal i w sztafecie 4 x 100 metrów, stając się tym samym pierwszym lekkoatletą, który zdobył aż 4 złote krążki na jednej olimpiadzie. Sukces Owensa udało się powtórzyć tylko Carlowi Lewisowi na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles w 1984 r. (swoją drogą: również Afroamerykaninowi).
Czarny, który zdobywa mistrzostwo olimpijskie w 4 dyscyplinach w skrajnie rasistowskim kraju – już to znaczyło bardzo wiele. Sam Owens wspominał: Jestem dumny, że w kraju podporządkowanym rasistowskiej ideologii dowiodłem, że nie ma ras wyższych.
Po powrocie do Stanów Zjednoczonych Owens poparł republikańskiego kandydata na prezydenta, Alfa Landona. Hitler mnie nie zlekceważył – mówił Owens w czasie jednego ze spotkań wyborczych. – To nasz prezydent (Franklin D. Roosevelt, demokrata) mnie zlekceważył. Prezydent nie wysłał mi nawet telegramu.
Może dziwić, że osoba czarna popierała prawicową Partię Republikańską. Jednak to Abraham Lincoln, który wyswobodził niewolników, wywodził się właśnie od Republikanów, toteż czarna społeczność USA przez blisko 100 lat wspierała Grand Old Party. Zmiana nadeszła dopiero w 1960 r., gdy Martin Luther King Jr. udzielił poparcia politykowi z Partii Demokratycznej, Johnowi F. Kennedy’emu.
Po igrzyskach olimpijskich Owens zaangażował się w działalność na rzecz praw obywatelskich. Sprzeciwiał się dyskryminacji rasowej, dystansując się równocześnie od skrajnych ruchów. Gdy na olimpiadzie w 1968 r. dwóch afroamerykańskich lekkoatletów (Tommie Smith oraz John Carlos) wykonało salut czarnej siły, obaj zostali natychmiast ukarani m.in. dożywotnią dyskwalifikacją (co ciekawe: Peter Norman, który w ramach gestu solidarności założył odznakę Projektu Olimpijskiego dla Praw Człowieka, otrzymał jedynie ustną naganę od szefa australijskiej reprezentacji). Sam Owens skomentował to wydarzenie następująco: Czarna pięść to pusty symbol. Kiedy ją otworzysz, nie masz nic prócz palców – słabych, nieznaczących palców. Czarna pięść ma tylko wtedy znaczenie, gdy są w niej pieniądze. To jest prawdziwa siła.
Od Cassiusa do Muhammada
Fran Lebowitz, amerykańska humorystka i bohaterka miniserialu dokumentalnego Udawaj, że to miasto (reż. M. Scorsese), powiedziała: Dla mnie Muhammad Ali jest postacią świata polityki. Podobnie wyraził się reżyser Spike Lee: Świat wyglądałby dziś inaczej, gdyby nie Muhammad Ali. To, co robił, daleko wykraczało poza boks. Te opinie pokazują, jak postrzegany jest ów wybitny pięściarz.
Jak to się właściwie zaczęło? Postać Muhammada tworzą liczne historie, zdarzenia i spotkania. Postanowiłem wybrać trzy, moim zdaniem, najbardziej znamienne.
Młody Cassius Marcellus Clay Jr., znany później jako Muhammad Ali, był w centrum swojego miasta i stanął przed małym kościółkiem. Usłyszał w nim te same hymny, co w świątyni, do której uczęszczał (Clayowie byli baptystami). Wszedł, lecz po chwili pojawił się biały pastor, który kazał mu się wynosić. Cassius nie mógł tego zrozumieć. Śpiewają te same hymny, co my, ale muszę wyjść, bo jestem czarny? – dziwił się.
Na 13-letnim wówczas Cassiusie ogromne piętno odcisnęła historia 14-letniego Emmetta Tilla. Chłopak został porwany i zabity przez Roya Bryanta oraz jego przyrodniego brata, J.W. Milama, bo podobno gwizdnął na widok żony tego pierwszego. Obaj mężczyźni – biali – zostali uniewinnieni przez białych przysięgłych.
Po zdobyciu złotego medalu na olimpiadzie w 1960 r. Cassius poszedł do baru. Biały barman za ladą powiedział mu, że go nie obsłuży, bo to lokal tylko dla białych. Bokser stał w bluzie olimpijskiej, ze złotym medalem na szyi, ale i tak został poniżony. Nie było dla niego miejsca, bo był czarny.
Duży wpływ na Cassiusa miał również Malcolm X, jeden z liderów Narodu Islamu. Mężczyźni poznali się ok. 1961 r. Cassius bardzo szybko stał się uczniem Malcolma – obaj mieli podobne poglądy na świat. Zaprzyjaźnili się. W wywiadach pięściarz mówił, że nie popiera biernego oporu – w końcu jest bokserem. Uzyskanie tytułu mistrza świata świętowali razem. Według ich wspólnych znajomych Malcolm miał wtedy powiedzieć do Cassiusa: Dość przechwałek. Masz tytuł, masz audytorium. Czas mówić to, co należy mówić.
Cassius Marcellus Clay Jr. w 1964 r. zmienił nazwisko na Cassius X, a następnie na to, pod którym jest dziś powszechnie znany: Muhammad Ali. Jako ten ostatni stał się ikoną walki o prawa obywatelskie oraz ikoną ruchu pokojowego (jego sprzeciw wobec wojny w Wietnamie kosztował go nawet utratę licencji bokserskiej) i antyrasistowskiego.
***
Trzy postaci to tylko kropla w morzu. Ich życie jest jednak świadectwem długiej i żmudnej walki o emancypację czarnych w Stanach Zjednoczonych. Dziś sportowcy mogą zostać (i zostają) rzecznikami osób nieheteronormatywnych czy innych dyskryminowanych mniejszości. Przykładem tej postawy jest Katarzyna Zillmann, polska wicemistrzyni olimpijska w wioślarstwie, która w Telewizji Polskiej tuż po zwycięstwie podziękowała swojej dziewczynie. Te, zdawałoby się, drobne gesty są przyczynkiem do wzrostu społecznej świadomości.
To o tyle istotne, że w trakcie pisania tych słów odbywają się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Chinach Ludowych – w kraju, w którym prawa i wolności człowieka oraz obywatela są fikcją, a Ujgurów zamyka się w obozach koncentracyjnych. Święto sportu rozgrywane jest tuż obok ośrodków reedukacyjnych.
Trzeba zadać sobie pytanie: czy sport ma być prostą, apolityczną rozrywką, czy może jednak sam w sobie jest polityczny?
Postscriptum
Poprawki do tego artykułu nanoszę w 5. dniu rosyjskiej agresji na wolną, niepodległą i demokratyczną Ukrainę. Dziś, gdy stoimy w obliczu wojny i czujemy się bezradni, okazuje się, że również sport może stanowić, choć jedynie moralną i wizerunkową, formę solidarności i wsparcia dla dzielnego Narodu Ukraińskiego. Jestem dumny z naszych reprezentacji, które marzyły o występach na mistrzostwach, lecz zrezygnowały z nich i odmówiły uczestnictwa w rozgrywkach z agresorem, by pokazać w ten sposób swoją niezgodę na wojnę i wyrazić poparcie dla Narodu Ukraińskiego.