Środowiska kibicowskie w Polsce są powszechnie kojarzone ze skrajną prawicą, nacjonalizmem czy wręcz neofaszyzmem. W wyobraźni społecznej dominuje obraz polskiego futbolu, w którym na wielu stadionach rządzi mafia wytatuowanych swastykami i krzyżami celtyckimi (często obok symboli Polski Walczącej) łysych brutali zaangażowanych w różnego typu działalność przestępczą. Czy jest to jednak obraz prawdziwy i aktualny?
Dlaczego polityka zagościła na trybunach?
Na początku swojego istnienia futbol był sportem względnie wolnym od polityki, choć oczywiście na trybunach zdarzały się demonstracje polityczne. Już w latach 70. angielscy skinheadzi i członkowie prawicowych organizacji zaczęli się pojawiać ze swoimi hasłami na stadionach Wielkiej Brytanii. Chcieli oni werbować nowych członków, a trybuny i kibicowski styl życia traktowali jako swego rodzaju poligon walki rewolucyjnej. Bardzo szybko zauważyli, że uczestnictwo w zorganizowanych grupach kibicowskich ma ogromny potencjał wspólnototwórczy, a do tego umożliwia praktyczną naukę działania grupowego i rozumienie dynamiki tłumu. Nie minęło jednak wiele czasu, gdy przedstawiciele rywalizującej ze skinheadami subkultury punkowej zorientowali się, iż nie powinni im oddawać pola również na stadionach, wskutek czego często zdarzało się, że wśród kibiców danego klubu pojawiały się przynajmniej dwie rywalizujące grupy kibiców o odmiennych poglądach. Prawica dominuje znacznie częściej, choć nie jest to sytuacja uniwersalna. Istnieją w Europie miejsca, w których kibice na trybunach z wielu różnych powodów idą na przekór i demonstrują swoją lewicowość. Dzieje się tak w wielu miastach zlokalizowanych na południu Europy, np. we Włoszech (komuniści z Livorno, socjaliści z Atalanty Bergamo, w pewnym stopniu kibice AC Milan), w Hiszpanii (Rayo Vallecano), w Grecji (AEK Ateny, Atromitos Ateny), na Cyprze (Omonia Nikozja), w południowej Francji (Olympique Marsylia) i na Korsyce (skrajnie lewicowi, a przy tym nastawieni separatystycznie kibice z Bastii czy Ajaccio), a także w Izraelu (wiele klubów ze słowem „Hapoel” w nazwie, które oznacza robotnika, np. z Tel Awiwu, Beer Szewy, Hajfy i Jerozolimy). W innych częściach Starego Kontynentu również zdarzają się takie przypadki. Jeden z nich – do którego jeszcze wrócimy – jest szczególnie barwny.
Prawicowa kibicowska Polska
W porównaniu do reszty Europy polska scena kibicowska jest zdecydowanie mniej różnorodna i stanowi bardzo gościnne miejsce dla nacjonalistów. Jednak nie zawsze tak było. W czasach przedwojennych i w okresie PRL-u kibicowskie środowiska piłki nożnej były mocno urozmaicone. Większość klubów miała charakter tożsamościowy i często skupiała się wokół określonej grupy zawodowej czy społecznej. Istniały więc kluby górnicze, wojskowe, robotnicze, inteligenckie, marynarskie czy wreszcie reprezentujące określone grupy narodowościowe bądź etniczne – obok klubów polskich funkcjonowały np. żydowskie i niemieckie. Oczywiście często zaogniało to konflikty, przykładowo doprowadzając do utrwalania się antysemityzmu. Po wojnie atmosfera na stadionach była nieco spokojniejsza, lecz zaangażowanie państwa w sport odcisnęło bardzo wyraźne piętno na podziałach kibicowskich. W Warszawie przed wojną prym wiodła Polonia, której działacze, piłkarze i kibice byli zaangażowani w działalność powstańczą, co tłumaczy mniejsze wsparcie dla tego klubu ze strony władz niż w przypadku wojskowej Legii. Niektóre kluby były w uprzywilejowanej pozycji, co do dzisiaj znajduje odzwierciedlenie w relacjach kibicowskich. Były to jednak czasy względnego spokoju na trybunach, co niewątpliwie było spowodowane m.in. możliwościami działania, jakimi dysponowały ówczesne siły porządkowe. Sytuacja diametralnie zmieniła się wraz z przemianami ustrojowymi. Ziemię niczyją zagospodarowała zwłaszcza skrajna prawica, wykorzystując ogólnospołeczną niechęć do idei lewicowych. Grunt pod ten proces istniał już pod koniec lat 80., kiedy to polska skrajna prawica kopiowała idee z Zachodu.
W Polsce obciążenie okresem PRL-u sprawiło, że aktywność polityczna dla prawicy była o wiele łatwiejsza – lewica wśród znacznej części społeczeństwa uchodziła za skompromitowaną. Dodatkowo lewicowi aktywiści odpuszczali aktywność stadionową, a ci, którzy się na nią decydowali, byli silnie zwalczani przez prawicę. W konsekwencji nawet kluby o otwarcie lewicowej bazie kibicowskiej z czasem stawały się coraz bardziej prawicowe. Przykładem jest Bałtyk Gdynia. Tradycyjnie lewicowa baza fanów, dawnych robotników stoczniowych, starzała się i przestawała przychodzić na mecze bądź popadała w bierność, a przejmujący trybuny coraz młodsi kibice rekrutowali się ze środowisk nacjonalistycznych. Podobne procesy zachodziły w całym kraju. W ten sposób skład polskich trybun, jak kraj długi i szeroki, stał się jednorodny – dominuje na nich prawica, która jest najsilniejsza wśród najgłośniejszych grup organizujących doping, oprawy i działających w formalnych oraz nieformalnych strukturach. Zaledwie kilkaset kilometrów od naszych granic działa jednak klub będący całkowitym przeciwieństwem tych polskich.
Piraci opanowują Hamburg
Najbardziej znanym przykładem lewicowego zespołu jest jeden z dwóch największych klubów w Hamburgu, FC St. Pauli, czyli popularni „piraci”. Realizuje on założenia coraz częściej pojawiającego się na stadionach całego świata hasła „Against Modern Football” (Przeciwko współczesnej piłce nożnej). Wokół niego powstał niejednorodny oddolny ruch, który – mówiąc w sposób uproszczony – sprzeciwia się traktowaniu kibiców jak konsumentów i postrzeganiu futbolu wyłącznie jako produktu.
Istotnym postulatem tego ruchu jest oddanie przynajmniej części władzy w ręce kibiców. Ważna jest także kontrola cen biletów i gadżetów klubowych, tak aby nie wykluczać mniej zamożnych fanów z uczestnictwa w meczach. Nie jest bowiem przesadą wniosek, że piłka nożna, zwłaszcza na najwyższym poziomie, uległa gentryfikacji – zmieniła się ze sportu egalitarnego, dostępnego dla wszystkich i istotnego tożsamościowo dla klasy robotniczej w kosztowną rozrywkę dla klasy średniej (przynajmniej jeśli chodzi o doświadczenie bezpośrednie, na stadionie). Zawodowi piłkarze doszli do niesamowitego poziomu sportowego, czemu towarzyszy komercjalizacja i zerwanie lokalnych więzi wewnątrz drużyn.
W tym kontekście FC St. Pauli to na pewno klub wyjątkowy, gdyż nie jest on nastawiony na zysk (a przynajmniej nie wyłącznie). Praw do nazwy jego stadionu nie wykupiła żadna globalna korporacja, a wśród sponsorów można znaleźć właściwie same firmy lokalne nastawione na etyczną produkcję i szanujące prawa pracownicze. To ich napoje gazowane kupuje się na stadionie (zamiast napojów produkowanych przez wielkie koncerny), zaś punkty gastronomiczne serwują żywność wegańską. Przede wszystkim jednak jest to klub współzarządzany przez kibiców, których głos jest istotny właściwie w każdej sprawie dotyczącej drużyny. Formalnie kibice posiadają 51% udziałów w klubie, w rzeczywistości jednak niemal cały akcjonariat wywodzi się ze środowiska kibicowskiego i na ogół mówi jednym głosem.
Do poszanowania filozofii klubowej podchodzi się bardzo poważnie. Swego czasu media sportowe na całym świecie obiegła informacja o tym, że jeden z piłkarzy FC St. Pauli został wyrzucony po uczestnictwie w marszu antyimigracyjnym.
Polskie wyjątki – AKS Zły, Polonia Warszawa, Warta Poznań
Choć wydaje się, że szanse na pojawienie się podobnego klubu na poziomie centralnym gdziekolwiek w Polsce są małe, w warszawskiej klasie A (7. poziom ligowy) bardzo ciekawie rozwija się AKS Zły, który do pewnego stopnia przypomina FC St. Pauli. Klub finansowany jest społecznie ze składek kibicowskich i wpłat sponsorskich od etycznych przedsiębiorców lokalnych. „Zły” definiuje się jako klub inkluzywny i tolerancyjny, wspierający lokalną społeczność i organizujący akcje informacyjne oraz zbiórki m.in. na rzecz potrzebujących, uchodźców czy środowiska LGBT+.
Egalitarne i inkluzywne grupy kibicowskie pojawiały się również na trybunach Polonii Warszawa czy Warty Poznań. Polonia ma korzenie PPS-owskie i powstańcze, a jeszcze w latach 90. XX w. na jej stadionie pojawiali się raczej starsi kibice, z reguły stroniący od polityki, lecz środowiskowo zorientowani lewicowo. W późniejszym czasie powstały dwie zorganizowane grupy. Pierwsza z nich, zauważalnie liczniejsza, miała charakter typowo nacjonalistyczny, zaś druga związana była z warszawską Antifą. Dziś grupa Antify jest zdecydowanie mniej liczna, zwłaszcza po szeregu przykrych incydentów, takich jak starcia na trybunach w 2013 r. Podobne wydarzenia miały miejsce w Zagłębiu Sosnowiec.
Ciekawa jest sytuacja Warty Poznań, której obecnie głównym sponsorem jest firma związana z branżą odnawialnych źródeł energii. Modernizowany w Poznaniu stadion, tzw. Ogródek, po ukończeniu prac ma być wizytówką klubu i firmy dzięki zainstalowaniu na nim zestawu rozwiązań przyjaznych środowisku. Jego zadaszenie będzie pokryte specjalnym rodzajem mchu pochłaniającym zanieczyszczenia powietrza. Na terenie całego obiektu i w jego okolicach tworzony jest system, dzięki któremu murawa ma być nawadniana deszczówką. Do tego Warta stworzy własną pasiekę (produkcja klubowego miodu to zresztą jeden z projektów realizowanych przez FC St. Pauli). Zarząd Warty bardzo się stara walczyć z wykluczeniem, dlatego stadion ma być najlepiej dostosowanym obiektem w Polsce do potrzeb osób z niepełnosprawnością. Klub wspiera je już dzisiaj – regularnie organizuje na ich rzecz zbiórki charytatywne oraz założył własną drużynę ampfutbolową. Osoby związane z Wartą zgłosiły projekt do budżetu obywatelskiego, w którym zakładano budowę specjalnie dostosowanego boiska dla sekcji ampfutbolistów. Zgodnie z intencją autorów projektu z takiego boiska mógłby korzystać każdy.
Warta Poznań prowadzi akcje aktywizujące seniorów, sadzi drzewa i stara się organizować funkcjonowanie klubu tak, by maksymalnie ograniczyć ślad wodny i węglowy. Warto również wspomnieć o tym, że Warta ma sekcję kobiecą, co niestety w polskiej piłce na najwyższym poziomie nie jest standardem. W większości krajów z silną kulturą piłkarską w czołowych klubach działają sekcje dla kobiet i mężczyzn. Niektóre federacje stworzyły nawet przepisy wymagające od klubów z najwyższych lug prowadzenia równoległych sekcji. Wystarczy jednak porównać tabele futbolu kobiecego i męskiego w Polsce, by przekonać się, że organizacyjnie to dwa różne światy. Kluby z Ekstraklasy, które prowadzą sekcje kobiece na porównywalnym poziomie, można policzyć na palcach jednej ręki. Poprzednia prezeska klubu z Ogródka zwykła z dumą powtarzać, że Warta jest kobietą, co nie miało jednak odzwierciedlenia na samym boisku. Nowe władze zauważyły tę niekonsekwencję i od 2020 r. po blisko 20 latach reaktywowano żeńską drużynę seniorek i zaangażowano się w szkolenie młodych piłkarek.
Warta nie ma aktywnych ultrasów, czyli kibiców prowadzących zorganizowany, głośny doping. Trudno powiedzieć, jakie poglądy prezentują jej kibice, choć jest duża szansa na to, że perspektywa oglądania meczów na nowym stadionie (który zawsze przyciąga nowych kibiców) zespołu występującego na poziomie centralnym (być może w dalszym ciągu na najwyższym szczeblu) oraz zmęczenie atmosferą na trybunach Stadionu Miejskiego, gdzie rozgrywa mecze Lech Poznań, może przyciągnąć bardziej lewicową publiczność. Wymiana pokoleniowa na trybunach rządzi się swoimi prawami.
Normalność na trybunach i poza nimi
Nie jest tajemnicą, że w Polsce to młodsze pokolenie jest znacznie bardziej lewicowe niż poprzednie – świadczą o tym np. liczne badania preferencji politycznych opublikowane przez CBOS na początku 2021 r. (okazuje się, że po raz pierwszy od ponad 20 lat większa część młodzieży i młodych dorosłych deklaruje poglądy lewicowe zamiast prawicowych) czy wyniki demograficzne wyborów z 2019 r. Z innych analiz wynika zaś, że w skali pokoleniowej maleje zainteresowane piłką nożną. Spadek ten wpisuje się w trend ogólnoeuropejski, co potwierdzają zarówno liczne badania ankietowe, jak i porównania oglądalności poszczególnych turniejów i frekwencji na trybunach rok do roku. W Polsce do niedawna można było zaobserwować trend przeciwny, wynikający jednak z otwierania nowych stadionów i ogólnego wzrostu atrakcyjności zwłaszcza dwóch najwyższych lig. Niemniej wzrosty te w ostatnim czasie wyhamowały, co zapewne jest spowodowane m.in. wizerunkiem futbolu w Polsce jako rozrywki dla młodych mężczyzn o prawicowych czy nawet skrajnie prawicowych poglądach. Przemiany pokoleniowe obok pędzącej komercjalizacji i dążenia PZPN-u do maksymalnego zwiększenia poziomu bezpieczeństwa na stadionach prowadzą jednak do tego, że coraz lepiej widzialni i słyszalni są kibice spokojni. Dzisiejsza lewica w Polsce raczej nie prowadzi gorącej walki ideologicznej, lecz znacznie częściej odwołuje się do ogólnie rozumianej normalności. Być może więc na stadionach tworzy się właśnie nieco więcej przestrzeni dla wartości lewicowych – dla tolerancji i solidarności. Warto to wykorzystać, by takie kluby jak AKS Zły nie były wyjątkami, lecz regułą.