Press "Enter" to skip to content

Krawat do sukienki

Nie da się ukryć, że ekspresja jest niezwykle istotnym elementem składowym nas samych. Przybiera ona różne formy, nie zawsze dla każdego zrozumiałe. Wśród społeczności osób LGBT+ ta właśnie ekspresja odgrywa szczególną rolę, mającą często na celu zwrócenie na siebie uwagi, lecz częściej po prostu wyrażenie siebie. 

Ubiór jako część tożsamości

Dla zdecydowanej większości społeczeństwa ubieranie się to element codziennej rutyny, zwyczajna czynność wykonywana każdego poranka, tak jak mycie zębów czy picie kawy. Są jednak osoby, dla których jest to proces, który współtworzy ubieraną osobę; ubrania są dla nich niemalże jak część ciała. Poprzez strój ci ludzie opowiadają o sobie i swojej tożsamości. Mnóstwo osób postronnych miewa z tym problem, gdyż został im wpojony pewien obraz tego, jak „powinno” się wyglądać. Problem tkwi jednak w nich samych, w błędnych przekonaniach, a nie w konkretnym ubiorze. Otwartość na „odmienność” bądź też zwykła umiejętność przejścia obok bez zbędnych krzywych spojrzeń i szykan są niezwykle istotne. 

Ekspresyjność przerysowana

Bardzo ważną częścią historii walki o prawa osób LGBT+ są drag queens. To one jako jedne z pierwszych wyszły na ulicę podczas zamieszek, które wybuchły w barze Stonewall w Stanach Zjednoczonych w 1969 r., aby sprzeciwić się przemocy policji wobec osób ze społeczności LGBT+ i pokazać swoją solidarność z pokrzywdzonymi. Jednakże drag queens w pierwszej chwili najbardziej zwracają na siebie uwagę nie przez historyczne dokonania, a przez swój wygląd. Po angielsku in drag oznacza bycie w przebraniu płci przeciwnej, zaś queen to po polsku królowa. Określa się tak osoby płci męskiej (rzadziej żeńskiej bądź niebinarne), które poprzez często przerysowane i niemal karykaturalne stroje, makijaż oraz peruki wcielają się w role kobiece. Jest to niezwykle efektowna i niejednokrotnie bardzo barwna forma ekspresji. Ich przeciwieństwem są drag kings (king – król), czyli osoby płci najczęściej żeńskiej, które tworzą osobliwy obraz mężczyzn. 

W społeczności osób LGBT+ drag queens odgrywają często rolę rzeczniczek i liderek. Pojawiają się na marszach równości na całym świecie, występują na scenach w klubach, tańczą, śpiewają, prowadzą kabarety, wykłady, udzielają wywiadów, ale również działają społecznie w celu szerzenia świadomości na temat dyskryminacji mniejszości. Swoim charakterystycznym sposobem bycia z pewnością przykuwają uwagę, są kolorowe, mają do dyspozycji cały wachlarz strojów i dodatków, nie wstydzą się tego, kim są i co reprezentują. Przeciwnie – jest to dla nich powód do dumy. Taka forma wyrażania siebie dla wielu bywa nie do końca zrozumiała, a dla osób spoza środowiska może wydawać się wręcz dziwna i szkodliwa. Jak się okazuje, niesłusznie. Wystarczy wiedzieć, że bez nich środowisko osób LGBT+ mogłoby nigdy na ulice nie wyjść.

Skąd wzięły się te kolory? 

Odpowiedź jest całkiem prosta. Drag queens i drag kings swoimi kostiumami chcą wyrazić sprzeciw wobec nad wyraz szkodliwych stereotypów płciowych. Buntują się przeciwko przypisywaniu konkretnej płci „odpowiednich” ubrań, emocji, kolorów, ekspresji. Nie zgadzają się na traktowanie kawałka materiału jako czegoś, co należy rozpatrywać w kategoriach damskiej i męskiej oraz według nich dzielić. Makijaż i ubrania są dla wszystkich, bez względu na ich barwę, krój czy to, w jakim dziale w sklepie leżą. W tym wszystkim drag queens i drag kings jednocześnie parodiują męskość czy kobiecość, zwracając uwagę na teatralny charakter płci kulturowej. 

Same przedstawienia, w których mężczyźni wkładali ubrania uznawane za kobiece i odgrywali takie role, mają bardzo długą historię w wielu kulturach. W starożytnym i XVII-wiecznym teatrze europejskim to właśnie mężczyźni występowali w rolach kobiet. Tak samo w japońskim teatrze kabuki – aktorami są wyłącznie osoby płci męskiej, bez względu na to, w jaką postać się wcielają. Zdarzają się również odwrotne przypadki – w XX w. w Japonii dużą popularność zyskał teatr Takarazuka Revue, w którym na scenie widzimy jedynie kobiety, zarówno w rolach żeńskich, jak i męskich. 

Dział męski i damski – czy aby na pewno? 

Ubrania w sklepach odzieżowych nie są ułożone przypadkowo. Osobno widzimy bluzy, osobno koszulki, spodnie, buty i inne części garderoby. Poza tym podziałem zaobserwować można jeszcze jeden – na płeć. Zostało powszechnie uznane, że garnitur i krawat to coś męskiego, zaś sukienka lub spódnica przysługuje kobiecie. Większość z nas przyjęła takie przypisanie poszczególnych ubrań danej płci za naturalne, wielu dziwi czy wręcz szokuje mężczyzna w sukience. Społeczeństwo ma to zakodowane, mimo że właściwie trudno znaleźć jakiekolwiek sensowne przesłanki ku temu, aby był to obraz zaskakujący. Równocześnie mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak właściwie kształtowała się historia sukni, makijażu i biżuterii, którym obecnie tak namiętnie przypisywana jest żeńskość. 

Chociażby sztuka make-upu – przez wieki stale się zmieniała, aby dopasować się do obowiązujących kanonów piękna, a malowały się nie tylko kobiety. Mężczyzn w starożytnej Grecji niejednokrotnie można było zobaczyć z twarzami pomalowanymi w barwy wojenne. Na scenie w amfiteatrze ci sami mężczyźni korzystali z możliwości poprawienia rysów twarzy. Makijaż został uznany za jeden z najstarszych rodzajów twórczości na świecie. Wiemy już, że stosowany był nawet przez ludzi pierwotnych, a do dziś w tej samej formie występuje w wielu plemionach jako część obrzędów i rytuałów. Ciężko jest wskazać, skąd w dzisiejszych czasach wzięło się przeświadczenie o „kobiecości” makijażu czy spódnic lub też o „męskości” garniturów. W końcu, jak widać, kiedyś podchodzono do tego zgoła inaczej.

Wróćmy do samego początku

Nawiązując do stereotypów dotyczących tego, w co się ubieramy, zastanówmy się chwilę, czym właściwie jest ubiór. Według Wikipedii to sposób na zakrycie ludzkiego ciała. Noszenie odzieży pozostaje zarezerwowane głównie dla ludzi i jest cechą wszystkich ludzkich społeczeństw. Ilość i rodzaj noszonej odzieży zależą od płci, typu ciała, sytuacji społecznej i geograficzne. Ubranie służy wielu celom: może być ochroną przed wpływem czynników atmosferycznych, szorstkich powierzchni, roślin powodujących wysypkę, ukąszeń owadów, drzazg, kolców i ukłuć. Może chronić przed zimnem lub gorącem, a także stanowić barierę higieniczną, utrzymując substancje zakaźne i toksyczne z dala od ciała. Zapewnia również ochronę przed promieniowaniem ultrafioletowym. 

Tutaj znajduje się punkt, który stanowi ideę całej walki z szablonami. To, co nosimy, nie powinno mieć wpływu na to, jak odbierana jest nasza płeć, gdyż do jej wyrażenia służy wiele innych strategii. Natomiast drag queens są absolutnymi mistrzyniami w tej bitwie, codziennie pokazując nam, że konstrukt społeczny powstały w tym temacie nie ma najmniejszego sensu ani znaczenia, jeżeli tylko ma się odwagę go przełamać.

Czym dla ciebie jest drag i co chcesz nim przekazać?

W sytuacji, gdy mowa o jakiejś grupie społecznej, warto jest zasięgnąć opinii jej reprezentanta/-ki. W końcu kto jest w stanie powiedzieć o dragu więcej od samej drag queen? Nic więc dziwnego, iż takie pytanie skierowałem do znanej mi Cindy Wink. Odpowiedziała: Na tym etapie drag jest dla mnie nieodłączną, ważną częścią życia. To połączenie wszystkich moich pasji w jedno. To bycie performerem i aktywistą. Właśnie to skłoniło mnie do rozpoczęcia – mogę robić makijaż, szyć, tańczyć, grać lub opowiadać żarty na scenie, a to wszystko z morałem i chęcią przełamywania norm płciowych. Bardzo lubię sztukę i uważam, że najlepsza jest ta, która niesie ze sobą jakieś przesłanie. Cindy pokazuje, że warto jest być sobą i nie przejmować się opinią tych, którzy nic o nas nie wiedzą.

Myślę, że takie podsumowanie najlepiej oddaje to, jak wielką rolę odgrywają w społeczeństwie osoby praktykujące drag. I niech ono pójdzie w świat – jako przesłanie i motywacja do śmiałego wyrażania siebie, bez względu na wszechobecne łatki.