„Zmiany klimatu to lewacki spisek”; „Lewica straszy katastrofą klimatyczną, żeby obalić kapitalizm”; „Ekologia to zamach na fundamenty naszego ustroju społecznego” – takie opinie często formułują zarówno skrajnie prawicowi użytkownicy forów internetowych, jak i cieszący się znacznie większą renomą i dobrze opłacani konserwatywni komentatorzy. Nawet od co „rozsądniejszych” dziennikarzy i polityków, którzy nie uciekają się do języka teorii spiskowych, można usłyszeć, że globalne ocieplenie to „kwestia polityczna”, a doniesienia o grożącej nam katastrofie klimatycznej oparte są na ideologii, a nie na niepodważalnych ustaleniach naukowych.
W książce To zmienia wszystko. Kapitalizm kontra klimat Naomi Klein, jedna z najbardziej wpływowych intelektualistek na świecie, postawiła prowokacyjną tezę: prawicowi negacjoniści zmian klimatu mają sporo racji. Oczywiście nie dlatego, że kryzys klimatyczny nie jest rzeczywisty albo że nie został spowodowany przez działalność człowieka – ale dlatego, że skuteczna odpowiedź na ten kryzys wymaga radykalnej transformacji naszego systemu ekonomicznego. W przeciwieństwie do środowisk liberalnych, a nawet znacznej części lewicy, prawica dostrzega, że poważne potraktowanie globalnego ocieplenia wymagałoby od nas zerwania z dotychczasowym myśleniem o społeczeństwie i gospodarce. Problem w tym, że odrzucają taką możliwość.
Opublikowana w 2014 r. (polskie wydanie w 2016) książka Klein pozostaje jedną z najważniejszych pozycji mierzących się ze społecznymi i politycznymi konsekwencjami kryzysu klimatycznego. Klein stawia sprawę na ostrzu noża: kapitalizm albo klimat. Musimy wybierać między ratowaniem planety i szansą na przetrwanie ludzkiej cywilizacji a systemem opartym na nieustającym wzroście gospodarczym i wolnym rynku zdominowanym przez wielkie międzynarodowe korporacje.
Zagrożeniem dla naszej planety i cywilizacji jest nie tylko kultura „ekstraktywizmu” – panująca w państwach Zachodu od XVIII w. ideologia bezwzględnego podporządkowania przyrody i jej zasobów potrzebom przemysłowej gospodarki – ale także konkretne rozwiązania ekonomiczne i polityczne wprowadzane w ciągu ostatnich 40 lat (od czasów Reagana i Thatcher) i kojarzone z tym, co nazywa się ideologią neoliberalną. Klein wskazuje na negatywne skutki deregulacji oraz prywatyzacji, szczególnie szkodliwej w przypadku firm energetycznych i grzewczych, które znalazłszy się w rękach prywatnych, są w małym stopniu podatne na presję społeczeństw domagających się wprowadzenia bardziej ekologicznych technologii i korzystania z odnawialnych źródeł energii. Bardzo cenna jest również jej krytyka systemu wolnego handlu oraz wdrażających go traktatów (takich jak NAFTA) i instytucji (ze Światową Organizacją Handlu na czele). To problem rzadko poruszany w mediach głównego nurtu i debacie publicznej, ale Klein przekonująco wykazuje, że porozumienia o wolnym handlu stanowią ogromną przeszkodę dla państw, które chciałyby ograniczyć wydobycie i wykorzystanie paliw kopalnych – wprowadzenie na istotną skalę alternatywnych sposobów produkcji energii wymagałoby wsparcia dla lokalnego przemysłu (np. poprzez subwencje dla producentów paneli słonecznych czy ekologicznych gospodarstw rolnych), które w świetle tych porozumień jest nielegalne jako praktyki protekcjonistyczne.
„Zielony kapitalizm” nas nie zbawi
Największa siła książki Klein nie tkwi jednak w szczegółowej krytyce obecnego systemu, ale w odrzuceniu fałszywych diagnoz i nieskutecznych terapii proponowanych przez polityczno-medialny establishment. Autorka zdecydowanie odrzuca wyjaśnienia głoszące, że źródłem kryzysu jest zbyt wybujały styl życia rozwiniętych społeczeństw (choć krytykuje też naszą kulturę „konsumpcji dla samej konsumpcji”) albo niezmienna natura ludzka; sprzeciwia się tym samym przerzucaniu odpowiedzialności za globalne ocieplenie i walkę z nim na indywidualne wybory jednostek. Prawdziwym problemem jest system, w którym pozwalamy, aby korporacje wydobywające i spalające paliwa kopalne bogaciły się bez żadnych ograniczeń, jednocześnie przerzucając na nas wszystkich katastrofalne koszty swojej działalności. Klein przekonująco krytykuje też wszelkie odpowiedzi na kryzys proponowane przez zwolenników „zielonego kapitalizmu”. Nie zbawią nas ani charytatywna działalność miliarderów jak Bill Gates czy Richard Branson, ani systemy handlu emisjami, które nie prowadzą do rzeczywistych redukcji, ani „geoinżynieria”, czyli technologiczne rozwiązania niwelujące efekt cieplarniany np. poprzez rozpylenie w stratosferze cząsteczek odbijających światło słoneczne. Wszystkie tego rodzaju propozycje albo są dalece niewystarczające, albo wiązałyby się z niemożliwymi do przewidzenia skutkami ubocznymi.
Żeby powstrzymać najgorsze skutki globalnego ocieplenia, musimy radykalnie przekształcić naszą gospodarkę – zastąpić paliwa kopalne odnawialnymi źródłami energii, wprowadzić bardziej ekologiczne technologie w rolnictwie, ograniczyć nadprodukcję zbędnych towarów, które niemal natychmiast trafiają na wysypisko, opodatkować wielkie korporacje i obciążyć je realnymi kosztami społecznych i środowiskowych szkód powodowanych przez ich działalność – a także naszą demokrację – przemysł i infrastruktura muszą podlegać kontroli społecznej i służyć społecznemu interesowi, państwa muszą kierować się wolą obywateli, a nie naciskami lobbystów. Klein podkreśla, że zmiany, których trzeba dokonać, aby powstrzymać katastrofę klimatyczną, są w gruncie rzeczy tymi samymi zmianami, o które od zawsze zabiega lewica: celem jest świat, w którym władza i bogactwo są sprawiedliwiej rozdzielone zarówno wewnątrz państw narodowych, jak i pomiędzy bogatą globalną Północą a biedniejszym Południem. Z tego powodu w najbardziej optymistycznych momentach książki autorka sugeruje, że kryzys klimatyczny jest nie tylko zagrożeniem, ale również szansą na uwolnienie się spod uroku neoliberalnej ideologii i władzy wielkiego kapitału oraz uczynienie naszego świata sprawiedliwszym i bardziej demokratycznym.
Coraz mniej czasu
Sześć lat po publikacji To zmienia wszystko może się wydawać, że Klein, choć daleka od przesadnego optymizmu, i tak zbyt wysoko oceniała szanse na podjęcie zdecydowanych działań wobec kryzysu klimatycznego. Możliwe do realizacji programy, takie jak europejski „Zielony Ład”, to rozwiązania z gatunku tych, które Klein najostrzej krytykowała: zbyt mało ambitne, oparte na lęku przed realną zmianą i bezzasadnej wierze w to, że mechanizmy rynkowe mogą rozwiązać problem stworzony przez rynek. Pod wieloma względami sytuacja dziś jest jeszcze gorsza niż w 2014 r. Symbolem tego może być ogromny rurociąg Keystone XL, który ma transportować ropę z Kanady do Stanów Zjednoczonych. Projekt ten wzbudzał masowe protesty w latach poprzedzających publikację książki Klein i został wstrzymany przez prezydenta Baracka Obamę. W 2017 r. został jednak odblokowany przez Donalda Trumpa i obecnie trwają prace nad wznowieniem jego realizacji. Klein krytykowała przywódców takich jak Obama czy Angela Merkel, którzy nie byli zdolni podejmować wystarczająco śmiałych działań na rzecz klimatu, ulegając presji koncernów naftowych. W ostatnich latach w wielu krajach świata nieudolnych liberałów zastąpili zdeklarowani wrogowie klimatu, tacy jak Trump w USA czy Jair Bolsonaro w Brazylii. Co najważniejsze, światowe emisje gazów cieplarnianych wciąż nie maleją (z roku na rok rosną lub pozostają na porównywalnym poziomie), a obserwowane przez naukowców konsekwencje – topnienie lodowców, zakwaszenie oceanów, wzrost średnich temperatur – są coraz bardziej niepokojące. W 2014 r. wydawało się, że mamy bardzo mało czasu na wprowadzenie zasadniczych zmian w globalnym systemie ekonomicznym. Dziś trzeba powiedzieć, że czasu jest jeszcze mniej, niż myśleliśmy, a ostatnie 6 lat zmarnowaliśmy.
Tym bardziej jednak warto teraz wrócić do książki Klein. Jej ostrożny optymizm był oparty na przekonaniu, że kombinacja strachu przed katastrofą, oburzenia na niesprawiedliwość i wizji lepszego, bardziej ludzkiego świata może zmobilizować globalny ruch sprzeciwu, który doprowadzi do realnej przemiany. Dziś widzimy, że taka mobilizacja faktycznie następuje: od Młodzieżowego Strajku Klimatycznego po grupy takie jak Extinction Rebellion coraz więcej ludzi na całym świecie zaczyna głośno domagać się rzeczywistych i natychmiastowych działań na globalną skalę. Możemy mieć tylko nadzieję, że nie jest jeszcze za późno, by uratować klimat przed kapitalizmem.