Press "Enter" to skip to content

Czy w izolacji możliwa jest współpraca?

Jeśli chcemy, by wszystko pozostało tak jak jest, wszystko się musi zmienić.

Giuseppe Tomasi di Lampedusa, Lampart.

15 marca 2020 roku w związku z ogólnoświatową pandemią COVID-19, rząd Rzeczypospolitej Polskiej oraz Główny Inspektor Sanitarny podjęli decyzję o wprowadzeniu na terenie całego kraju kwarantanny. Chcąc zadbać o zdrowie publiczne, zamknięto granice kraju, a także ograniczono swobodę wychodzenia z domu i przemieszczania się. W pewnych sytuacjach wprowadzono wyjątki, np. wtedy, gdy istnieje konieczność wyjścia do pracy i nie ma możliwości zorganizowania jej zdalnie; gdy musimy załatwić niezbędne codzienne potrzeby, takie jak zakupy, wyjście do apteki czy wyprowadzenie psa; gdy woluntarystycznie pomagamy na rzecz walki z koronawirusem; w końcu, gdy uczestniczymy w wydarzeniach religijnych. Zamknięto przedszkola, szkoły, uczelnie, kina, teatry, puby i kawiarnie. Ograniczono kursy komunikacji zbiorowej, otwarte pozostały jedynie sklepy spożywcze, apteki i drogerie. Wszystkie ograniczenia uznano za konieczne i wprowadzono je po to, aby minimalizować ryzyko zakażenia. Punkty gastronomiczne zorganizowały sprzedaż posiłków wyłącznie na wynos. Ulice opustoszały, a życie w miastach i powiatach zamarło. 16 kwietnia wprowadzono nakaz noszenia w miejscach publicznych maseczek ochronnych. Po raz pierwszy mamy do czynienia z takim masowym doświadczeniem – można rzec, że całe społeczeństwo się rozchorowało i z tego powodu zostało w domu.

Dystopia staje się realistyczna

Od tamtego dnia nasza aktywność została ograniczona do „czterech ścian” – mieszkań, domów, pokoi – i przeniosła się do sieci. Jedno stało się pewne: znaleźliśmy się w sytuacji dotąd niespotykanej, tj. w izolacji, i musimy zbierać siły na kolejne tygodnie zamknięcia. Musimy przeorganizować nasze życie, a o stanie epidemii nauczyć się myśleć jak o czymś trwałym – to nie jest wydarzenie, które przeminie. Na razie ludzie na Facebooku piszą, że bawią się z dziećmi, czytają, nadrabiają rozmaite zaległości, uczą się gotować i pogłębiają więź z bliskimi. Gdyby nie dramatyzm choroby i wizja przyszłości, to kwarantanna byłaby nawet przyjemna.

Z dzienników osób, które przeżyły izolację – ale również z psychologii – wiemy jednak, że za miesiąc czy dwa te nastroje prawdopodobnie radykalnie się zmienią, gdyż ograniczenia staną się nieludzko męczące. Niemniej, kiedy wyjdziemy z tego kryzysu, nadejdą następne. Wirus aktywizował nie tylko kryzys zdrowotny, lecz także ekologiczny i ekonomiczny, a w przyszłości uruchomi kolejne: kryzys demokracji i kryzys społeczny. Teraz jest czas, aby nauczyć się żyć w tym nowym świecie. Pisarze, dziennikarze i badacze nauk społecznych mogą mieć satysfakcję, że ich przewidywania i analizy, które traktowano jako przykłady dystopii, tzn. wizji świata po różnych katastrofach, okazują się dziś bardzo realistyczne.

Społeczeństwo istnieje

Reguły dotychczas niepodważalne zostały podważone. Rozpadł się na przykład utrwalany od 40, a w Polsce od 30 lat pogląd, że społeczeństwo nie istnieje. Wiele osób poczuło, że wszystko zależy od społeczeństwa, które nie jest jakimś abstrakcyjnym bytem, lecz realną siecią więzi i wspólnej odpowiedzialności. Można to było dostrzec w Cieszynie tuż po zamknięciu granicy. Nad Olzą zawisły transparenty z hasłami: Tęsknię za Tobą, Czechu oraz I ja za Tobą, Polaku napisane języku polskim i czeskim. Jak mówił organizator wydarzenia, akcja mała wyrazić tęsknotę za niespodziewanie i nagle ograniczoną możliwością kontaktu z czeskimi przyjaciółmi, rodziną, partnerami […] Po czeskiej stronie miasta zostało wielu Polaków wynajmujących tam mieszkania czy tworzących polsko-czeskie rodziny. Życie kulturalne tworzone na przygranicznym obszarze wspólnie przez Czechów i Polaków nagle napotkało na ostatnio już niezauważalną przeszkodę – granicę.

Sąsiedzkich kontaktów potrzebują także handel i usługi. W Bielsku-Białej Urząd Miejski wywiesił w centrum miasta baner dodający otuchy mieszkankom i mieszkańcom: Bielszczanie, wszystko będzie dobrze. Nawet jeśli wzbudzał politowanie i zdenerwowanie wśród niektórych komentujących internautów, to jednak w geście tym dostrzeżono zastrzyk pozytywnej energii i zaproszenie do wzajemnego dbania o siebie.

Na moście, obok pomnika Reksia, mieszkańcy zorganizowali tzw. Maskomat – punkt, w którym można się podzielić maseczkami ograniczającymi ryzyko zakażenia koronawirusem. Na sznurkach z klamerkami wywieszono kilkanaście maseczek, a obok na tablicy informacyjnej napisano: Odbierz lub zostaw maseczki. Weź maksymalnie dwie maski. Pamiętaj, maseczka bawełniana chroni inne osoby w otoczeniu, ale nie gwarantuje ochrony właściciela. Dlatego ważne jest, żeby wszyscy je stosowali, razem możemy ograniczyć pandemię koronawirusa. Pozostałe maski zostaw dla innych – niech chronią Ciebie. W apelu tym uznano, że epidemia dotknęła nas wszystkich, bez różnicy, demokratycznie. Po raz pierwszy mamy do czynienia z tak masowym doświadczeniem.

Społeczny podział pracy

Za pośrednictwem mediów społecznościowych dokonujemy społecznego podziału pracy. Widać to wyraźnie wtedy, gdy część osób czuje strach oraz wpada w panikę i niemoc, a inni mobilizują się, aby je wspierać. Organizujemy się, by pomagać w zakupach osobom starszym, szyjemy i rozdajemy za darmo maseczki ochronne, organizujemy zbiórki środków ochrony dla szpitali. Lekarzom i pielęgniarkom dostarczamy wodę, kanapki i środki higieniczne, wykupujemy obiady dla sanitariuszy SOR w cieszyńskim szpitalu, jednocześnie wspierając tym gestem lokalną gastronomię. Dobrym przykładem takich działań jest akcja zorganizowana wraz z lokalem Bistro na Wałowej w Cieszynie, który specjalizuje się w gotowaniu obiadów. W całej Polsce zawiązały się lokalne grupy pod szyldem Widzialna ręka. Organizowane jest również wsparcie psychologiczne dla osób przeżywających kryzysy związane z trwającą pandemią. Społecznie gotujemy i rozdajemy posiłki dla bezdomnych – przykładowo organizacja anarchistyczna Food Not Bombs wraz z osobami wspierającymi podjęła decyzję o wydłużeniu okresu ich wydawania. Dzięki temu przy zachowaniu wszelkich zasad bezpieczeństwa sanitarnego, osoby w kryzysie bezdomności mogą otrzymać ciepły posiłek, ciasto, podpaski, mydło, maseczki oraz ulotki informujące, gdzie szukać pomocy w czasie kwarantanny.

Zmiana perspektywy

Wielu ludzi dopiero teraz, oferując bądź prosząc o pomoc, poznało swoich sąsiadów. Na naszych oczach rozpadła się hierarchia prestiżu zawodów. Widzimy, które z nich są kluczowe, aby przeżyć: pracownice i pracownicy ochrony zdrowia oraz sklepów, kucharze, rolnicy, nauczyciele, listonosze i kurierzy. Krótko mówiąc – opiekuni i robotnicy od zawsze najgorzej wynagradzani. Myślenie w kategoriach indywidualnej rywalizacji i maksymalizacji zysków ustępuje myśleniu w kategoriach współzależności. Nie jest to bynajmniej lewicowa ideologia, ale pragmatyka działania w obliczu nadciągającego globalnego kryzysu. Coraz głośniej i częściej mówimy o dochodzie gwarantowanym dla wszystkich obywateli, a samorządy bez zbędnych formalności znajdują w swoich zasobach lokale mieszkalne dla osób w kryzysie bezdomności. Coraz donioślej wybrzmiewa problem nierówności majątkowych i konieczność sprawiedliwego opodatkowania wielkich posiadaczy. Właśnie w tej chwili załamuje się wiele trendów związanych indywidualizmem, osobistym sukcesem, samowystarczalnością i niezależnością. Dostrzegamy, że liderzy polityczni mają nam niewiele do zaoferowania, a ich przekazy i propozycje są sprzeczne. Mówią: „zostańcie w domu”, choć z domu muszą wyjść osoby, które pracują. Organizowane są korespondencyjne wybory prezydenckie, które zrzucono na barki listonoszy. Mówią: „ruch to zdrowie i wzmacnia naszą odporność”, a zakazują jeżdżenia na rowerach i spacerów w parkach lub nad rzekami. Tracącym pracę mówią: „trzeba było się ubezpieczyć”.

Nie wiemy, czy politykom zależy na ratowaniu życia i zdrowia obywateli, czy majątków bogaczy i własnych przywilejów. Zakazy i ograniczenia w przemieszczaniu się nie są traktowane przez nich jako utrata praw, a przecież gołym okiem widać, że władza lawiruje w umniejszaniu naszym prawom publicznym.

Nie tracimy swoich ideałów

Póki co, o stanie epidemii będziemy musieli nauczyć się myśleć jak o sytuacji, która będzie trwała. To nie jest wydarzenie, które przeminie, lecz będzie z nami. Społeczeństwo ma dziś wybór jednej z dwóch opcji: albo zgodzimy się na to, że jesteśmy podmiotem spekulacji (czyli przeżyje najsilniejszy), albo poddając się próbie izolacji, postawimy na współpracę i solidarność. Po miesiącu kwarantanny widać, że pomimo izolacji zaczynamy orientować się na wspólnotowe działania. Niektórzy troszczą się o bezpieczeństwo wspólnoty, inni z kolei zastanawiają się nad tym, czy to bezpieczeństwo nie zabiera nam wolności. Jest to bardzo korzystna sytuacja, gdyż nie tracimy z oczu naszych ideałów.

Nurtują nas pytania o to, na jak długo wystarczy nam siły, cierpliwości i zasobów, aby przetrwać zarówno trwający kryzys, jak i jego przyszłe odsłony. Dyskutujemy, czytamy, wydajemy prasę, komentujemy obrady w parlamencie, zbieramy podpisy pod petycjami, a nawet protestujemy niezależnie od tego, czy możemy wychodzić z domu. Akcja protestacyjna przeciwko propozycjom Kai Godek zorganizowana przez Ogólnopolski Strajk Kobiet pokazała, że izolacja nie stanowi przeszkody do wyrażenia swojego sprzeciwu wobec zaostrzenia prawa aborcyjnego. W Cieszynie z kolei pracownicy transgraniczni, którzy w wyniku wprowadzenia obowiązku kwarantanny i zamknięciu granic utracili miejsca pracy, zorganizowali spacer protestacyjny pod hasłami Chcemy do pracy!

Czy globalny kapitalizm się kończy?

Profesorka socjologii Małgorzata Jacyno uważa, że globalizacja, jaką znamy, właśnie się skończyła. Obserwujemy koniec globalnego kapitalizmu, a jego upadek objawia się między innymi w języku polityków u władzy, w którym nie znajdziemy ani krzty krytyki czasów, w których żyjemy i żadnych propozycji rozwiązań sytuacji kryzysowej. Język władzy koncentruje się wyłącznie na przeszłości i tam szuka rozwiązań dla współczesności.

Niemniej, przełom społeczny już się dokonał – pandemia koronowirusa właśnie ujawniła ogromny kryzys opiekuńczy zarówno w Polsce, jak i w całym zachodnim świecie. Już nie można wmówić obywatelom, że są winni chorobie, bo nie byli wystarczająco przezorni. Tej choroby nie da się już sprywatyzować. To wspólnota i państwo muszą wziąć odpowiedzialność za zdrowie i bezpieczeństwo ludzi oraz stworzyć szczepionkę przeciwko SARS-CoV-2 i innym epidemiom, również społecznym. Krótko mówiąc, brakuje nam silnych instytucji państwowych, które działałyby na rzecz ochrony zdrowia i bezpieczeństwa obywateli. Wiemy z historii, że w takich okolicznościach ludzie biorą sprawy we własne ręce, a rzeczywistość się anarchizuje. To zwiastuje kolejny kryzys – tym razem społeczny.