Press "Enter" to skip to content

W toaletach śmierdzi uryną

Kiedy rozmawiałam z nauczycielką jednego z gimnazjów na Śląsku o szkolnych toaletach, powiedziała mi: „Gdy przechodzę obok chłopięcej toalety, muszę zatykać nos, bo tak śmierdzi uryną”.

W 2018 roku w Budżecie Obywatelskim Bielska-Białej pojawił się projekt zachęcający mieszkańców do głosowania w sprawie remontu dwóch łazienek znajdujących się w Szkole Podstawowej nr 37 na Osiedlu Karpackim1. To dobry przykład pokazujący, w jaki sposób samorząd traktuje sprawę szkolnych toalet. W uzasadnieniu autorka projektu z całą mocą podkreślała, że od roku budowy, czyli od 1988 nie podejmowano żadnych prac remontowych w łazienkach i toaletach szkoły. Wygląda na to, że przez 30 lat miejski samorząd nie uznał za konieczne, aby uczniowie SP nr 37 mogli korzystać ze zmodernizowanych i funkcjonalnych toalet. A jest w nich wiele do zrobienia, m.in. wymiana sanitariatów, kafelków, armatury, kabin WC i drzwi oraz odmalowanie ścian.

Z ogólnopolskiego badania „Ocena stanu szkolnych toalet” przeprowadzonego wśród rodziców uczniów publicznych szkół podstawowych wynika, że aż 40% ankietowanych przyznało, że ich dzieci skarżyły się na niedogodności związane z korzystaniem ze szkolnej toalety. Najczęściej wskazywano: brak lub niewystarczającą ilość papieru toaletowego, brak mydła i ręczników do wytarcia rąk, brudne muszle klozetowe, brak sprawnych zamków w kabinach toaletowych oraz brak ogólnej estetyki łazienki. Jednocześnie 15% rodziców twierdzi, że ich dzieci unikają korzystania z toalety podczas pobytu w szkole. Dodatkowo co trzeci ankietowany uważa, że toaleta w szkole jego dziecka nie jest czysta, lub nie ma wiedzy na temat jej stanu2.

W bielsko-bialskich szkołach także nie jest kolorowo. Potwierdzają to wyniki corocznych sprawozdań Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Okazuje się, że nie wszystkie szkoły podstawowe zapewniają swoim uczniom warunki do zachowania i utrzymania higieny osobistej. A zatem nie w każdej szkole znajdują się łazienki i toalety, w których jest dostęp do ciepłej bieżącej wody oraz środki higieny osobistej takie jak papier toaletowy, mydło w płynie, ręczniki papierowe czy suszarki do rąk. Z raportów PSSE można również domniemywać, że żadna z bielsko-bialskich szkół nie zapewnia swoim uczennicom dostępu do podpasek.

Na stronach na Facebooku oraz Instagramie (np. @aniamaluje) można trafić na opowieści uczniów i uczennic, a także ich rodziców o szkolnych toaletach. Historie, jakimi się dzielą, ujawniają bezradność dzieci i młodzieży, niemoc rodziców, ale i systemu, z którym przyszło im się zmierzyć. Powszechnym doświadczeniem dziewcząt jest chodzenie do WC parami, bo ktoś musi trzymać drzwi. Albo próba zrobienia siku na stojąco, by niczego nie dotknąć, przy jednoczesnym przytrzymywaniu drzwi ręką, aby się nie otworzyły. Jeden z rodziców wspomina, że dziecko wracało do domu z nienapoczętym piciem i nienaruszoną kanapką – wszystko po to, aby nie korzystać ze szkolnej toalety. Zdarza się, że moje dziecko wraca ze szkoły z bólem brzucha – mówi – bo boi się korzystać z toalety, w której nie ma drzwi. Czy takie opowieści nie budzą w nas, dorosłych, grozy? Czy z pełną odpowiedzialnością możemy stwierdzić, że „wszystkie dzieci nasze są”? Przecież dzieciom z racji wieku i braku doświadczenia trudno upominać się o swoje. Poza tym nikomu z pełnym pęcherzem nie chce się walczyć. Niektóre dzieciaki tak bardzo brzydzą się lub boją szkolnych toalet, że nie sikają przez kilka godzin, a to nie tylko jest niezdrowe, lecz także wywołujące dyskomfort. Potwierdzają to wyniki badania. Aż 87% ankietowanych rodziców jest zdania, że brak możliwości swobodnego skorzystania z toalety zawsze, kiedy dziecko tego potrzebuje, ma wpływ na jego komfort uczestnictwa w zajęciach szkolnych oraz koncentrację na lekcji3.

Co grono pedagogiczne i samorządy robią w tej sprawie? Jedni starają się usprawiedliwiać i winę za zły stan toalet przerzucają na „źle wychowanych” uczniów, „agresywną” młodzież, brak nawyków higieny oraz niedofinansowanie szkół. Ogólnie, winę upatruje się w braku kultury i szacunku dla dobra wspólnego. Wytyka się zatem uczniom, że: nie używają spłuczki, rozlewają na podłogę wodę, wyrywają zamki i dziurawią drzwi w toaletach, psują suszarki do rąk. Tylko jak wytłumaczyć wieloletnie, nierzadko kilkudziesięcioletnie zaniedbania państwowych instytucji wobec młodzieży, polegające na nieremontowaniu, nieodświeżaniu i braku modernizacji szkolnych toalet?

Drudzy szukają rozwiązań i biorą udział w konkursach na remont łazienki organizowanych przez korporacje sprzedające środki czystości. Przykładem jest tu trwająca nieprzerwanie od 2014 roku akcja zorganizowana przez znaną firmę produkującą środki czystości, nazwana Programem Wzorowa Łazienka. Według regulaminu konkursowego na remont łazienki zasłuży jedna szkoła, inne mogą liczyć na odświeżenie pomieszczeń. Pozostali uczestnicy konkursu otrzymują roczny zapas kostek toaletowych. Cel jest oczywiście szczytny, choć w roku remontowana jest zaledwie jedna szkolna łazienka, niemniej należy zaznaczyć cynizm i hipokryzję ekspertów od marketingu, którzy żerując na niewydolności systemu edukacyjnego, nakręcają konsumpcję i przywiązują uczniów do jednej marki. Ponadto w mediach społecznościowych konkurs ten jest promowany przez znane osoby, co raczej służy produktom firmy dającej pieniądze na remont, niż uwrażliwia instytucje na palący społecznie problem brudu w szkolnych toaletach.

Inni z kolei remontują łazienki, bo po prostu nie mają wyjścia. Gdy sanepid zauważy, że coś jest nie tak, nakłada na szkołę mandat. W niektórych szkołach uczniowie posuwają się do aktów wandalizmu, wydrapując na szybach okiennych napisy, przypalając drzwi i robiąc w nich dziury. W pewnej szkole w kraju łazienki były w tak złym stanie, że uczniowie w desperacji je podpalili. Szkoła musiała je wyremontować.

Wielu dyrektorów szkół zauważa, że jeśli łazienki w szkołach są po remoncie, uczniowie o nie dbają. Łatwo obarczyć ludzi winą za złe nawyki i przyzwyczajenia. Niemniej prawo nakazuje szkołom i samorządom dostosowanie się do norm ustawowych, nie pozwalając na lekceważenie praw uczniów i uczennic do intymności i higieny. Najwyraźniej problemy z remontowaniem szkolnych toalet ujawniają głębsze, systemowe kłopoty naszego państwa i samorządu. Czas najwyższy zacząć krzyczeć w sprawie szkolnych toalet i braku środków higienicznych dla chłopców i dziewcząt. Nie może być tak, że uczniowie zamiast książek i zeszytów noszą do szkoły w tornistrach mydło i papier toaletowy. To my, dorośli, pedagodzy i samorządowcy, powinniśmy uznać za priorytet poprawę stanu i dbanie o higienę łazienek w szkołach.

Polskie szkoły powinny wreszcie stać się miejscem, gdzie każdy uczeń i każda uczennica mają dostęp do czystej i funkcjonalnej toalety oraz do środków higieny. Jeśli jest to niemożliwe, to niech ten nasz cud gospodarczy i całą transformację diabli wezmą.

1www.2018.obywatelskibb.pl/projekty/osiedlowe/karpackie/remont_lazienek_szkolnych_w_szkole_podstawowej_nr_37.html

2Źródło informacji: wzorowalazienka.pl

3Źródło informacji: wzorowalazienka.pl