Losy pierwszych działaczy, którzy promowali zdrowy tryb życia i nowe spojrzenie na nasz stosunek do „braci mniejszych”, do łatwych nie należały. W każdej epoce byli jednak ludzie odważni, którzy działali w kierunku zmiany poglądów. Wśród nich pojawiały się także kobiety. Jedną z nich była Łucja Monné, rodowita cieszynianka. Ze strony ojca pochodziła ona ze szlacheckiej rodziny z Francji, osiadłej w drugiej połowie XVIII w. w Europie Środkowej i spolonizowanej. Ojciec późniejszej działaczki, jako młody oficer, poznał w Ołomuńcu swą przyszłą żonę, z którą zamieszkał w Cieszynie. Tu na świat przyszła Łucja. Dziewczynka już w gimnazjum zainteresowała się sportem i turystyką. Po zdaniu matury studiowała na trzyletnim Studium Wychowania Fizycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, a pracę magisterską obroniła w 1933 r. W tym czasie była również słuchaczką germanistyki na tej samej uczelni, ale dyplomu nie zrobiła. W ramach praktyk przeszła kurs gimnastyki szwedzkiej w Lund (Szwecja).
Po studiach wróciła do Cieszyna, początkowo jednak nie znalazła pracy i utrzymywała się z korepetycji, a także prowadziła wieczorowe kursy gimnastyki dla kobiet, co było przedsięwzięciem nowatorskim. Aktywność fizyczna nie była wtedy wśród dam popularna, należała więc Łucja do tych, które przecierały szlaki zdrowego trybu życia. Po roku została zatrudniona w Państwowym Seminarium Żeńskim i Państwowej Szkole Handlowej jako nauczycielka gimnastyki. Prowadziła lekcje wychowania fizycznego i języka niemieckiego w „Ćwiczeniówce” przy Państwowym Seminarium Nauczycielskim w Cieszynie-Bobrku, niemieckiego uczyła także w innych placówkach. W szkołach średnich Cieszyna pracowała do wybuchu II wojny światowej.
W rodzinnym mieście zaczęła realizować swoje zainteresowania, prowadziła aktywne życie, udzielała się w sporcie i turystyce. Została członkinią Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego i Polskiego Związku Narciarskiego „Watra”, gdzie mianowano ją instruktorką narciarstwa.
Kiedy wybuchła wojna, została bez pracy. Szybkie znalezienie nowego źródła zarobkowania było jednak dla niej koniecznością, miała bowiem na utrzymaniu matkę. Nauczyła się więc stenografii i została zatrudniona w Powiatowym Biurze Rzemieślniczym. Znając dobrze język niemiecki, pomagała też Polakom pisać podania i pisma.
Po wojnie chorowała i do pracy w szkolnictwie powróciła w 1947 r. jako nauczycielka wychowania fizycznego w II Liceum Ogólnokształcącym im. M. Kopernika w Cieszynie. Prowadziła również Szkolne Koło Sportowe, w którym obok sekcji sportowych istniały także sekcje turystyczne i teatralne. Wychowała wielu sportowców, którzy uzyskiwali dobre wyniki, ale, co najważniejsze, wśród swoich uczniów zaszczepiła zamiłowanie do turystyki i rekreacji fizycznej w każdym wymiarze. Była krzewicielką zdrowego trybu życia, który obecnie jest taki modny, a do którego prekursorek w Cieszynie niewątpliwie możemy ją zaliczyć. Lekkoatletyczne talenty, które spotkała na swej drodze, posyłała do sekcji działającej przy Międzyszkolnym Klubie Sportowym. Właściwie w pewnym okresie cieszyńska lekkoatletyka opierała się wyłącznie na jej uczniach. Szkole i idei szerzenia sportowej aktywności Łucja Monné była oddana przez całe życie. Jej zasługi pedagogiczne doceniono, została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, otrzymała także Odznakę Za Zasługi dla Województwa Bielskiego. W końcu lat sześćdziesiątych przeszła na emeryturę.
Łucja Monné nigdy nie ograniczała się tylko do pracy zawodowej. Bardzo aktywnie działała w cieszyńskim oddziale Towarzystwa Ochrony Zwierząt, którego była w 1960 r. współzałożycielką, a od 1980 r. przewodniczącą. Warunki pracy w Towarzystwie do łatwych nie należały, prowadziło ono bowiem wtedy pionierską działalność na wielu płaszczyznach. W TOZ działało w szczytowym okresie rozwoju 7 społecznych inspektorów, którzy mieli za zadanie sprawdzanie okoliczności niewłaściwego, a czasem nieludzkiego traktowania zwierząt domowych. Zalecali na przykład, posługując się broszurami, budowę prawidłowych, ocieplonych na zimę bud dla psów. Szczególnie drastyczne wypadki złego traktowania zwierząt kierowali do kolegium do spraw wykroczeń. Nie były to więc wdzięczne zadania. Przedstawiciele Towarzystwa ingerowali też często na granicy, gdzie zwracano uwagę na transportowane w nieodpowiednich warunkach zwierzęta. Obecnie te zadania spełniają inne instytucje, ale wtedy ta działalność, która i dzisiaj jest tematem wielu dyskusji, była absolutnie nowatorska. Działalność TOZ okazała się bardzo potrzebna, a jego rola informacyjna i edukacyjna była nie do przecenienia. Towarzystwo propagowało ideę ochrony zwierząt poprzez rozlepianie plakatów, audycje radiowe, artykuły w gazetach, apele. Wiele uwagi poświęcano pracy wśród dzieci i młodzieży. Ogłaszano konkursy na plakaty promujące idee Towarzystwa, mówiono o dokarmianiu ptaków w zimie i społecznie budowano karmniki. Akcje wśród uczniów były różne, dzieci zbierały np. żołędzie i kasztany, które potem leśnicy rozwozili zwierzętom leśnym.
TOZ od początku zajmował się bezdomnymi psami i kotami. Wpierw trzymano je w prywatnych domach, a później w azylu dla zwierząt, który przydzieliło miasto. Łucja Monné była współzałożycielką schroniska dla zwierząt. Przytulisko dla bezdomnych zwierząt na Cichej, funkcjonujące do tej pory, wiele zawdzięcza swojej założycielce. Łucja Monné nie miała bliskich krewnych i w testamencie zapisała swój majątek właśnie schronisku. Zabytkowe przedmioty przekazała do muzeum, a resztę sprzedano na aukcji pod nadzorem komornika. Cały dochód z niej był przeznaczony na rozbudowę schroniska przy ulicy Cichej w Cieszynie. To jedyny taki przypadek w mieście.
Poświęcenie pani Łucji uratowało wiele żywych stworzeń, dla których starała się o żywność i opiekę. Zabierała wszystkie poszkodowane istoty do domu i szukała im nowych, dobrych opiekunów. Wiele pań zachęciła do członkostwa w TOZ, a później do zabierania psów przygarniętych z ulicy. W ten sposób promowała tak dzisiaj cenioną aktywność społeczną. Sama miała do końca w swoim mieszkaniu bezdomne psy i koty. Kiedy poszła do szpitala, przekazała je swoim przyjaciołom, a ich zdjęcia postawiła sobie na nocnym stoliku.
Łucja Monné była w Cieszynie powszechnie znaną, lubianą i szanowaną osobą, wychowawczynią kilku pokoleń cieszyniaków. Była sympatyczna, dobra i życzliwa dla wszystkich. Jej pogrzeb, zorganizowany przez przyjaciół, stał się wielką manifestacją, a idee opieki nad zwierzętami, którym była wierna całe życie, znalazły wielu kontynuatorów.