Press "Enter" to skip to content

Jak wygląda praca nauczycielki

Strajk w szkołach zwrócił uwagę na problem niskich zarobków nauczycielek i nauczycieli. Na początku kwietnia był to jeden z najczęściej wyszukiwanych tematów w Internecie. Mniej mówi się o tym, jak faktycznie wygląda praca w szkole. Można spotkać się z rozmaitymi mitami na ten temat, na przykład z poglądem, że nauczycielki pracują tylko 18 godzin tygodniowo. Postanowiliśmy się więc temu przyjrzeć.

Nauczycielki i nauczyciele są bardzo liczną grupą zawodową. W roku szkolnym 2017/2018 w polskich szkołach i przedszkolach pracowało około pół miliona nauczycieli – spośród nich najliczniejszą grupą są zatrudnieni w szkołach podstawowych (222 tysiące według danych GUS). Aż 82% nauczycieli stanowią kobiety (dane Ministerstwa Edukacji Narodowej), dlatego bardziej zasadne wydaje się mówienie o strajku czy warunkach pracy nauczycielek niż nauczycieli.

Niektórzy utożsamiają pracę nauczycielki z pracą w szkolnej klasie, przy tablicy. Tymczasem w praktyce nauczycielki mają zwykły 40-godzinny tydzień pracy, tak jak wszystkie inne grupy zawodowe. W tym 40-godzinnym tygodniu wyróżnia się jednak tak zwane pensum, czyli – mówiąc w uproszczeniu – gwarantowany przez Kartę nauczyciela czas spędzony na prowadzeniu zajęć dydaktycznych, wychowawczych czy opiekuńczych. Często mówi się o tym, że jest to 18 godzin. Takie ujęcie jest jednak mylące, ponieważ różne grupy nauczycielek mają różne wymiary pensum. Karta nauczyciela wymienia 12 różnych wymiarów pensum w zależności od stanowiska. Na przykład w szkołach podstawowych jest to 18 godzin, w przedszkolach w klasach dla dzieci 6-letnich – 22 godziny, bibliotekarki natomiast mają pensum 30-godzinne.

Warto jednak pamiętać, że praca z uczniami jest jedynie częścią obowiązków nauczycielki. Nauczycielka musi również sprawdzać kartkówki i sprawdziany, przygotowywać się do lekcji, uczestniczyć w zebraniach rodziców i we wszystkich zajęciach, które wynikają ze statutu szkoły. Bierze też udział w zajęciach pozadydaktycznych: wyjściach do kina, wyjazdach na wycieczki. Sporo czasu zajmują różnorodne czynności administracyjne. Jak mówi Gabriela Herzyk, prezes oddziału ZNP w Bielsku-Białej: W ostatnich latach nauczycielom przybyło dodatkowych obowiązków biurokratyczych. Pod tym względem niedawna reforma edukacji poszła w złym kierunku. Kiedyś na przykład praca wychowawcy klasy nie była tak sformalizowana, teraz pojawiło się mnóstwo dokumentów, które trzeba wypełniać.

W praktyce czas pracy nauczyciela jest więc nawet dłuższy niż 40 godzin tygodniowo. Według badań przeprowadzonych przez Instytut Badań Edukacyjnych w 2011 roku średni czas pracy wynosił 46 godzin i 40 minut tygodniowo. Co istotne, choć nadgodziny w ramach pracy dydaktycznej są płatne dodatkowo, to nadgodziny niezwiązane z pensum nie są płatne.

Osobną kwestią jest czas spędzony przez nauczyciela na nabywaniu nowych umiejętności i wiedzy. Dzisiaj większość nauczycieli nie uczy wyłącznie jednego przedmiotu, z reguły prowadzi zajęcia z kilku, bo taka jest potrzeba. Inaczej nie uzbieraliby całego etatu – wyjaśnia Gabriela Herzyk. W związku z tym nauczyciele często muszą się dokształcać, nauczyć się nowej dziedziny. Wymaga to czasu i pieniędzy. Nie zawsze kształcenie jest finansowane przez szkołę. Czasem nauczyciel musi je opłacić z własnej kieszeni.

Niekiedy mówi się, że zaletą pracy nauczyciela są długie wakacje. Także ta kwestia wygląda nieco inaczej, niż mogłoby się wydawać. Choć sami nauczyciele uważają, że wakacje dłuższe niż w przypadku innych zawodów są korzyścią płynącą z ich zawodu (badanie IBE), to sytuacja jest bardziej skomplikowana. Wakacje nie przysługują bowiem wszystkim nauczycielkom. Nie dotyczą na przykład pracownic placówek przedszkolnych, a jest to grupa licząca sobie, według GUS, 100 tysięcy osób. Jak wyjaśnia Gabriela Herzyk: Należy rozróżnić placówki feryjne i nieferyjne. Placówki nieferyjne to przedszkola – tu nauczyciel nie ma wakacji, tylko 35 dni urlopu do wykorzystania w dowolnym terminie. Inaczej jest w placówkach feryjnych. W nich nie możemy sobie wziąć urlopu, kiedy chcemy. Mamy urlop wtedy, gdy dzieci mają wakacje. Przy czym przez ostatnie 7 dni wakacji letnich, gdy uczniowie mają jeszcze wolne, my musimy być do dyspozycji dyrektora. Każdy musi w tym czasie przygotować warsztat pracy oraz klasę.

Nauczyciele pracujący w szkołach feryjnych nie mają więc urlopu na żądanie. Nie mogą na przykład skorzystać z tańszych wakacji we wrześniu. Nie każdemu jest to na rękę. Warto też pamiętać, że nauczyciele muszą brać udział w niektórych pracach szkoły na początku wakacji, w lipcu. To oni zajmują się rekrutacją, przyjmują dokumentację kandydatów.

Osobnym problemem w pracy nauczycielki jest dziś konieczność dzielenia etatu pomiędzy kilka szkół. Dyrektor danej placówki oferuje zatrudnienie zaledwie na kilka godzin w tygodniu, w wymiarze, który nie daje możliwości realizacji pełnego etatu. Nauczycielki muszą więc jeździć z jednej szkoły do drugiej. Często zdarza się i tak, że dyrektor nie może znaleźć nauczyciela do danego przedmiotu. Jak wyjaśnia Gabriela Herzyk: Brakuje nauczycieli w konkretnych dyscyplinach, szczególnie do takich przedmiotów jak matematyka, fizyka, chemia. Ostatnio bardzo rozszerzono pomoc psychologiczno-pedagogiczną w szkołach – tu także za mało jest nauczycieli z kwalifikacjami.

Z pracą w szkole wiążą się stres i hałas. Rodzice przychodzący do szkoły nieraz zauważają, że trudno byłoby im pracować w takich warunkach. Dla nauczycieli hałas jest jednak codziennością. Nauczyciele są także odpowiedzialni za bezpieczeństwo uczniów, w razie wypadku mogą ponieść odpowiedzialność karną. Wymaga się od nich więc stałej uwagi, co wzmaga poziom stresu.

Podsumowując: widać, że praca nauczycielki lub nauczyciela nie jest bynajmniej łatwa. Zdaniem większości pracujących w tym zawodzie nie jest ona wynagradzana adekwatnie do włożonego trudu. W badaniu z 2011 roku tylko 16% nauczycielek i nauczycieli zgodziło się z poglądem, że ich wynagrodzenia są satysfakcjonujące. Od tego czasu minęło 8 lat – dziś zapewne frustracja z powodu zarobków jeszcze wzrosła.