Press "Enter" to skip to content

Każdy z nas może w pewnym momencie znaleźć się w tarapatach – rozmowa z Szymonem Kanią

Agnieszka Lamek-Kochanowska: Czy to prawda, że napisałeś pracę magisterską o lichwie?

Szymon Kania: Tak, m.in. o lichwie. Pełny tytuł mojej pracy magisterskiej brzmi: Instrumenty prawne w przeciwdziałaniu lichwie. Do napisania pracy na ten temat skłonił mnie dr Michał Chajda, świetny naukowiec związany z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim i adwokat.

Jak powszechne jest to zjawisko?

W ustawodawstwie II RP pojęcie „lichwa” było tożsame z pojęciem „wyzysk”. Obecnie nie jest to do końca określone. Zgodnie z literaturą przedmiotu przez lichwę rozumiemy nadmierne oprocentowanie przy pożyczce lub kredycie, natomiast wyzysk jest pojęciem szerszym i oznacza skrajną nierównowagę świadczeń przy wykorzystaniu przymusowego położenia osoby wyzyskiwanej. Lichwa może też przybierać inną postać. Przewłaszczanie na zabezpieczenie spłaty niewielkiej pożyczki np. mieszkania (i w efekcie jego utrata), tzw. rolowanie pożyczek, czyli wysokie opłaty za prolongatę terminu spłaty pożyczki (prowadzące do pogłębienia nędzy pożyczającego) i inne. Ja na potrzeby tego wywiadu pojęciami „wyzysku” i „lichwy” będę posługiwał się zamiennie, jak w II Rzeczypospolitej właśnie.

Choć ciężko określić rozmiary szarej strefy, to myślę, że zjawisko lichwy zostało w ostatnich latach znacząco ograniczone. Jednak jeszcze kilka lat temu skala problemu lichwiarstwa była znacznie większa, zaś sami lichwiarze – dużo bardziej zuchwali. Widać to po analizie skarg na wiele firm pożyczkowych do Rzecznika Finansowego i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – spora liczba dotyczyła bardzo wysokich kosztów rzeczywistych pożyczki (dochodzących niekiedy do 200% czy 300%), nękania przez pożyczkodawcę, niemożności podjęcia negocjacji ws. prolongaty terminu spłaty i bezprawnego naliczania kosztów pożyczki.

Kiedy rozpoczął się rozwój rynku firm pożyczkowych w Polsce?

Rynek takich firm od dawna funkcjonował w USA, w Europie, a także w naszym kraju. Wystarczy przypomnieć nowelę Elizy Orzeszkowej pt. ABC. W Polsce ten rynek zaczął się prężnie rozwijać w połowie lat 90. XX w., oferując szybkie pożyczki głównie osobom bez zdolności kredytowej. To właśnie wtedy rozlała się fala ogłoszeń reklamowych na słupach, przystankach i w środkach komunikacji miejskiej. W pewnym momencie na ulicach miast stanęły pożyczkomaty, w których całą procedurę można było załatwić od ręki za pośrednictwem maszyny. Były to czasy, w których rynek usług pożyczkowych był w niedostatecznym stopniu uregulowany prawnie. Później pojawiły się tak bardzo potrzebne regulacje.

Przełomem ograniczającym samowolę lichwiarzy była nowelizacja kodeksu cywilnego w zakresie uregulowania tzw. odsetek maksymalnych i ponowne określanie ich górnej granicy. Jak bezwzględni jeszcze niedawno bywali lichwiarze w Polsce najlepiej obrazuje fakt, iż w 2003 r. Sąd Najwyższy rozpatrywał sprawę, w której pożyczkodawca zastrzegł sobie odsetki za opóźnienie od pożyczki na poziomie 5% dziennie, czyli… 1825% w skali roku. Proszę sobie wyobrazić, jak wiele nieszczęść i tragedii ludzkich musiała zrodzić ta patologia. Przełom wieków w Polsce to czasy galopującego bezrobocia, a przecież to tylko jedna z takich spraw. Nie sposób przewidzieć, jak wiele osób zrezygnowało z walki z lichwiarzami przed sądem. W tym kontekście trzeba wskazać, że aż 1/3 samobójstw w Polsce jest wywołana przez zadłużenie. Choć lichwiarstwo zostało u nas w znacznym stopniu opanowane, to wciąż trudno określić rozmiary szarej strefy, tym bardziej że część osób może nie wiedzieć, iż ich prawa są łamane. I jest doprawdy ironią, że dziś Sądy są uważane za gnębicieli obywateli, a to właśnie orzecznictwo Sądu Najwyższego od dawna upominało się o przywrócenie do naszego systemu prawnego przepisów o odsetkach maksymalnych.

Chwilówki są związane z sektorem parabankowym bądź pozabankowym. Czy mógłbyś wyjaśnić, dlaczego o miejscach, w których udzielane są chwilówki, nie mówi się „bank”?

Działalność banków – ale także kas pożyczkowo-kredytowych – jest uregulowana ustawą. W tym przypadku chodzi o Ustawę z z dnia 29 sierpnia 1997 r. Prawo bankowe czy Ustawę z dnia 21 lipca 2006 r. o nadzorze nad rynkiem finansowym, dzięki którym banki oraz kasy pożyczkowe poddane są konkretnej kontroli – przede wszystkim instytucji państwowej zwanej Komisją Nadzoru Finansowego (KNF). Tamten sektor, tzn. parabanki, nie podpada pod prawo bankowe i jest wytworem swobody działalności gospodarczej. Oznacza to, że jest prawnie dozwolony i jeśli nie sprzeciwia się ustawie oraz dobrym obyczajom, to może istnieć.

Dlaczego ludzie biorą chwilówki i korzystają z usług parabanków i lichwiarzy?

Byłem jedną z takich osób i mogę z własnej perspektywy opowiedzieć, dlaczego korzysta się z chwilówek. Mogę też opowiedzieć o tym z perspektywy rozmaitych danych, które analizowałem na potrzeby sporządzania pracy magisterskiej. Ludzie, którzy biorą chwilówki przede wszystkim znaleźli się w tarapatach finansowych i – jak słusznie określa to polskie prawo – w przymusowym położeniu. Według literatury przedmiotu w przymusowym położeniu jest osoba, która nie może zaspokoić swoich podstawowych potrzeb, a niespełnienie ich grozi ogromną krzywdą, zatem jest to potrzeba paląca. Te potrzeby mogą być oceniane jako subiektywne albo obiektywne – np. dla osoby uzależnionej palące jest sięgnięcie po alkohol lub narkotyk i będzie to potrzeba subiektywna. W przymusowym położeniu jest również osoba głodna lub bez pieniędzy na czynsz czy buty. Ochroną objęte jest obiektywnie przymusowe położenie.

W ostatnim czasie opublikowano raport o chwilówkach i parabankach, w którym wyraźnie wskazano, kto korzysta z nich najczęścieji. Okazuje się, że są to osoby bardzo biedne, bez zdolności kredytowej i bez zamożnych przyjaciół. Tymi pieniędzmi wspierają zakupy rzeczy podstawowych, np. jedzenia czy ubrań, a także opłacają nimi prąd, gaz, wodę i lekarstwa.

Tak, jest to zbieżne z danymi, które przeglądałem podczas pisania pracy magisterskiej. Te osoby znajdują się właśnie w przymusowym położeniu. Na tym przykładzie można także pokazać, co odróżnia sektor pożyczek bankowych, regulowanych ustawą, od sektora pozabankowego. Otóż banki są zobowiązane ustawą do badania zdolności kredytowej i ta ocena rzutuje na udzielenie bądź nieudzielenie kredytu lub pożyczki. Instytucje parabankowe w świetle ustawy o kredycie konsumenckim co prawda też były zobowiązane do oceny zdolności kredytowej klienta, niemniej jednak ocena ta nie była wiążąca dla udzielenia bądź nieudzielenia pożyczki.

Rozumiem, że właśnie dlatego osoby biedne chętniej zwracają się do chwilówek po pożyczki?

Tak, bo chwilówki przyznaje się łatwo i szybko, a ponadto odpowiadają na palące potrzeby ludzi, których niezaspokojenie grozi niepowetowaną szkodą, stratą, a wręcz krzywdą. Na ogół pożyczki te są wydawane na bieżące potrzeby. Z raportów, które czytałem pisząc pracę magisterską, ewidentnie wynikało, że pieniądze pożyczone w chwilówkach wydawano na remont, czynsz, leki i opłacenie raty za studia czy wynajmowanego pokoju. Czasem są to też wydatki niespodziewane i nagłe. Należy pamiętać, że jeszcze kilka lat temu co trzeciej polskiej rodziny nie było stać na jednorazowy nagły wydatek w kwocie 1000 zł. Ubóstwo, śmieciowe zatrudnienie i łatwość nagłej utraty pracy to rzeczywistość, w której lichwiarze czują się jak ryby w wodzie.

A co się kryje pod pojęciem „niespodziewane wydatki”?

Różne sprawy – najczęściej usunięcie nagłej awarii w mieszkaniu, dentysta, lekarz czy ortodonta dla dziecka. Lektura tych raportów jest przygnębiająca i nie pozostawia wątpliwości, iż tak drogie pożyczki służą zaspokajaniu potrzeb podstawowych, a nie luksusowych.

Na ile ludzie zdają sobie sprawę z ryzyka wzięcia chwilówki?

Zdają sobie sprawę, ale potrzeba jest tak paląca, że nie ma to dla nich znaczenia – konsekwencje są wtedy wypierane. Jeśli potrzeby są pilne, wręcz biologiczne, to nic dziwnego, że tak się dzieje. Myśli się wtedy, że „jakoś to będzie”. Nie wierzę, że mając nóż na gardle ludzie rozważają plusy i minusy zaciągnięcia pożyczki w chwilówkach.

Czy instytucje państwowe pomagają osobom, które zaciągnęły chwilówki?

Pytasz, na ile państwo chroni interesy pożyczkobiorców? Myślę, że w przeciągu ostatnich kilkunastu lat państwo zrobiło milowy krok na gruncie uregulowania rynku pożyczkowego. Stało się tak mimo że jeszcze nie tak dawno bardzo zaniedbywało tę ochronę i to właśnie w czasach, gdy była ona tak bardzo potrzebna, gdy szalało bezrobocie, a ludzie z dnia na dzień tracili pracę i nie umieli się odnaleźć w wolnorynkowej rzeczywistości. Z raportów wynika, że przeważająca liczba spraw kończyła się wówczas przegraną pożyczkobiorcy – konsumenta. Co więcej, w znacznej części przypadków rozprawy odbywały się przy całkowitej bierności pożyczkobiorców. Nie podejmowali oni jakiejkolwiek obrony wobec żądań pożyczkodawcy.

A czy o klientach chwilówek można powiedzieć, że bywały ofiarami parabanków?

Moim zdaniem częstokroć klienci chwilówek padali ofiarą lichwiarzy. Wolny rynek nie kieruje się zasadą dobra społecznego, tylko zasadą ekonomii zysku. Ta okoliczność, w połączeniu z biedą i brakiem odpowiednich regulacji, prowadziła do rozwoju lichwiarstwa. Mój stosunek do zmian w Polsce po 1989 r. jest pozytywny, ale uważam też, że nie wszystko poszło tak, jak należy. Nie zgadzam się, że tzw. reformy Balcerowicza okazały się wyłącznie sukcesem. Jak można mówić o sukcesie, skoro w wyniku tych reform co najmniej 1/4 społeczeństwa została wykluczona ekonomicznie? Doszło do posunięć, które nie zabezpieczyły ludzi przed samowolą wolnego rynku. Niedawno hucznie obchodziliśmy 40-lecie Porozumień Sierpniowych wywalczonych „Solidarność”, jednak to właśnie robotnicy, którzy stanowili jej trzon najbardziej ucierpieli wskutek transformacji gospodarczej. I moim zdaniem nie zabezpieczono ich przed zagrożeniami wolnego rynku, lecz bez przygotowania rzucono na głęboką wodę.

Zawsze akcentuję, że tak jak podczas reformy Grabskiego w II RP przepisy antylichwiarskie wprowadzono do naszego systemu prawnego, tak podczas reform Balcerowicza przepisy te pozbawiono mocy sprawczej. Zaprzestano określania górnej granicy oprocentowania pożyczek, co oznacza, że mogły one być udzielane na dowolny procent. Jedynie na podstawie ogólnych przepisów kodeksu cywilnego oprocentowanie pożyczek mogło zostać uznane za nadmierne, co, niestety, miało miejsce rzadko. Jeśli są dwie strony sporu, tj. lichwiarz, który dysponuje na ogół większym kapitałem i zasobami na prawnika, i druga strona, która nie umie odnaleźć się w tej machinie, to przegrana tej drugiej jest o wiele bardziej prawdopodobna. Moim zdaniem do walki z lichwą powinno być stosowane prawo karne i, z tego co jest mi wiadome, w tym kierunku zmierza obecne ustawodawstwo.

Wygląda na to, że osoby biedne są wykluczone potrójnie: z systemu bankowego, prawnego tworzonego przez państwo i z obywatelskiego.

W dużym uproszczeniu można tak powiedzieć.

Jak myślisz, czy istnieje bezpieczne pożyczanie w chwilówkach? Czy można sobie wyobrazić, że są to społecznie pożyteczne firmy i czy można trzymać je w ryzach tak, aby ograniczyć szkody wynikające z ich działania?

Uważam, że udzielanie niewielkich i niskooprocentowanych pożyczek dla osób, które znalazły się w tarapatach finansowych, mogłoby przejąć na siebie państwo. Jeśli zaś te usługi mają świadczyć prywatni przedsiębiorcy, to powinni działać pod ścisłą kontrolą państwa i, o ile wiem, tak właśnie się dzieje. Działanie firm pożyczkowych bywa często krytykowane z uwagi na bardzo wysokie oprocentowanie pożyczek, którego maksymalny pułap i tak na szczęście został w ostatnich latach znacząco obniżony.

Twoim zdaniem ludzie są za czy przeciwko firmom pożyczkowym? Czy chwilówki są czymś nieuniknionym?

Firma pożyczkowa jest jedyną, która umożliwia legalne zaciągnięcie pożyczki osobom bez zdolności kredytowej i pracującym na śmieciówkach. Całkowity zakaz tudzież zbyt restrykcyjne uregulowanie takiej działalności uderzy przede wszystkim w ludzi ubogich. Taka sytuacja miała miejsce na Słowacji, gdzie bardzo restrykcyjnie uregulowano rynek firm pożyczkowych. W efekcie osoby rzeczywiście ubogie utraciły możliwość wzięcia legalnej pożyczki. I stało się to, co stać się musiało – firmy pożyczkowe zeszły do podziemia. Zaowocowało to ogromnym rozrostem szarej strefy i lichwiarstwa. Dlatego na tej niwie państwo powinno działać ostrożnie, by nie osiągnąć efektu odwrotnego od zamierzonego.

W mojej ocenie, jeśli chodzi o bieżące, drobne wydatki – takie, aby móc przeżyć następny miesiąc – to chwilówki są praktyczne. Nie ma w nich zbytniego formalizmu, a pożyczki są udzielane sprawnie. Choć badana jest twoja zdolność kredytową, to jej ocena nie musi rzutować na udzielenie bądź odmowę udzielenia pożyczki. Wiążąca ocena zdolności kredytowej może być traktowana jak ocena twojego statusu materialnego – a przecież nikt nie lubi być oceniany pod tym kątem. Ponadto korzystanie z chwilówek nie wymaga zgody współmałżonka. Jak widać, może to doprowadzić do katastrofy finansowej całej rodziny. Dlatego w mojej ocenie państwo mogłoby również udzielać niewielkich niskooprocentowanych pożyczek osobom w chwilowych tarapatach finansowych, kierując się nie pragnieniem zysku, lecz chęcią niesienia pomocy. Należy pamiętać, że każdy i każda z nas może w pewnym momencie znaleźć się w tarapatach. Prawie żadna z osób pomieszkujących na dworcu nie planowała, że się na nim znajdzie.

Dziękuję za rozmowę.

Szymon Kania – prawnik, pracuje w Bielsku-Białej, świadczył bezpłatną pomoc prawną osobom w trudnej sytuacji materialnej

i Rynek firm pożyczkowych w Polsce. Teoria i praktyka, red. I. Jakubowska-Branicka, Polskie Towarzystwo Ekonomiczne, Warszawa 2018.