Press "Enter" to skip to content

Zmiany w samorządzie zaczynają się w dzielnicach

Wybory dzielnicowe nie budzą emocji, które towarzyszą wyborom parlamentarnym czy prezydenckim. Zadania radnych dzielnicowych, sylwetki kandydatów i kandydatek nie stanowią wiedzy powszechnej, a wszelkie kampanie profrekwencyjne mają zwykle ograniczony zasięg. Za sprawą krakowskich aktywistów o wyborach dzielnicowych w 2023 r. było jednak głośniej niż zazwyczaj.

Rady dzielnic, rady osiedli i rady okręgu są jednostkami pomocniczymi rady gminy. Ich członków i członkinie wybiera się w zarządzonych wyborach, obecnie na 5-letnią kadencję. Spośród wybranych formuje się zarząd oraz komisje odpowiedzialne za różne obszary działalności. W Krakowie każda rada dzielnicy tworzy komisje według własnych potrzeb – nie jest to ustalone odgórnie. Powstają więc komisje edukacji, społeczna, zdrowia, kultury, informacji, promocji, zieleni, infrastruktury czy planowania przestrzennego. Ich zakres działania wskazuje, czym właściwie zajmują się radni i radne.

Najczęściej zadawane pytanie ws. tej jednostki pomocniczej brzmi: czym się zajmują rady dzielnic i jakie są ich kompetencje? Według obiegowej opinii ich sprawczość jest na tyle niska, że nie warto śledzić ich działalności ani brać udziału w wyborach. Ale czy to prawda? Nie do końca. Na sesjach rady i zebraniach komisji członkowie i członkinie wybierają, planują i oceniają realizację zadań dotyczących dzielnicy; działają na rzecz rozwoju samorządności społeczności lokalnych; mają prawo do inicjatywy uchwałodawczej do Rady i Prezydenta Miasta oraz do poszczególnych jednostek miejskich; opiniują sprawy istotne dla mieszkańców. Ponadto mogą uczestniczyć w komisjach konkursowych, w odbiorach robót czy w wizjach lokalowych w zakresie mieszkań. Współdziałają z organami miasta, a także przyjmują mieszkańców podczas dyżurów i konsultacji.

Rada dzielnicy dysponuje rocznym budżetem w wysokości ok. 3,5 mln zł. Nie jest to duża kwota, ale pozwala chociażby na wsparcie remontów szkół, infrastruktury drogowej, organizację wydarzeń kulturalnych oraz działań integrujących mieszkańców i mieszkanki. Na ile aktywnie rada będzie działać w zakresie powierzonych jej zadań zależy od tego, kto do niej zostanie wybrany.

Zaktywizowanie i „odbetonowanie” rad dzielnic oraz lepszy kontakt z mieszkańcami i mieszkankami to główne motywacje, jakie towarzyszyły wielu osobom kandydującym w wyborach do rad dzielnic Krakowa w grudniu 2023 r. W stolicy Małopolski nie brakowało radnych dzielnicowych, którzy swoje mandaty sprawowali przez kilka lub kilkanaście kadencji (wśród rekordzistów znalazły się osoby ze stażem ponad 20 lat). Wielu z nich nie wykraczało poza swoje podstawowe obowiązki: pojawieniu się na sesji, oddaniu głosu i obecności na posiedzeniach komisji. Nic dziwnego, że rady dzielnic zapracowały sobie na opinię mało sprawczych i niewartych zainteresowania.

O tym, że dzielnice potrzebują zmiany, w środowiskach aktywistycznych mówiono od jakiegoś czasu

Skąd zatem zmiana w 2023 r. i większe niż w latach ubiegłych zainteresowanie wyborami dzielnicowymi wśród aktywistek i społeczników? W Krakowie od kilku lat działają różne grupy na rzecz poprawy jakości życia w mieście – walczą o tereny zielone, o lepszy dostęp do usług publicznych, o lepszy transport i czystsze powietrze; walczą z zabetonowywaniem miasta, kontrolują urzędników, piszą pisma i petycje. Znają przepisy, ustawy i zakres kompetencji poszczególnych jednostek miejskich. Wiedzą, że można wywalczyć inną odpowiedź niż „nie da się”. Wielu z nich brało udział w sesjach rad dzielnic, nieraz skutecznie wywierając presję na pozytywne załatwienie sprawy. Tak było chociażby w krakowskiej dzielnicy Podgórze, gdy grupa osób działająca w lokalnym stowarzyszeniu przy wsparciu rady dzielnicy doprowadziła do zablokowania sprzedaży zabytkowych budynków straży pożarnej. To właśnie tego rodzaju działania w wielu osobach wzbudziły poczucie, że zamiast lokalnego aktywizmu mogą same próbować dostać się do rady dzielnicy, żeby w pełni wykorzystywać jej kompetencje.

Inną motywacją było to, że w Krakowie po raz pierwszy od 21 lat na urząd Prezydenta Miasta nie będzie kandydował Jacek Majchrowski. Ten fakt niesie za sobą potencjał zmiany, co może się również przełożyć na funkcjonowanie rad dzielnic. Wiele z nowych osób, które dostały się do nich po ostatnich wyborach, widzi konieczność ich zmodernizowania oraz poszerzenia ich kompetencji i stopnia decyzyjności w sprawach lokalnych. Zmiana władzy rodzi możliwość realizacji tego scenariusza.

Ostatnie lata to również czas większej mobilizacji społecznej. Udział w protestach i marszach, zakładanie miejskich think-tanków czy wzrost znaczenia ruchów miejskich – wszystko to zwiększyło poczucie, że można realizować własną agendę już nie tylko na poziomie organizacji pozarządowej, ale także na poziomie samorządowym, a przynajmniej na jego najniższym szczeblu.

Choć wybory do rad dzielnic w Krakowie odbyły się zaledwie dwa miesiące po wyborach parlamentarnych, kampania wyborcza była prężna i intensywna. Kandydaci nie tylko prezentowali swoje kandydatury, lecz również (a może przede wszystkim) zachęcali do udziału w wyborach, prowadząc akcje informacyjne nt. rad dzielnic i znaczenia każdego głosu. Konsekwencje były dosłowne: ze względu na wciąż bardzo niską frekwencję (w 2023 r. w Krakowie wyniosła ona niespełna 10%) mandat można było uzyskać przy różnicy kilku, a czasem nawet jednego głosu. Z tego powodu liczne grono kandydatów i kandydatek zdecydowało się na prowadzenie kampanii bezpośredniej, tzw. door-to-door, w ramach której odwiedzali oni swoich sąsiadków i sąsiadki, zapraszając na wybory i przekonując o ważności oddania głosu. Kampania ta okazała się skuteczna i została doceniona. Jednak jeszcze ważniejsze od przełożenia jej na głosy było poznanie prawdziwych lokalnych problemów i nawiązanie kontaktu z mieszkańcami, dzięki czemu mandaty będzie można sprawować ze wsparciem lokalnej społeczności, a nie w oderwaniu od niej.

Jedną z charakterystycznych cech wyborów dzielnicowych jest brak przywiązania wyborców i wyborczyń do przynależności partyjnej. To chyba jedyne wybory, w których członkostwo w partii i wsparcie jej liderów nie przekłada się (a przynajmniej nie bezpośrednio) na dobry wynik. Znacznie ważniejsze są dotychczasowa aktywność, zaangażowanie społeczne i wsłuchiwanie się w swój elektorat, który może docenić pomysły na dzielnicę bez względu na poglądy polityczne. Szybko okazuje się, że remont szkoły, zmiany w organizacji ruchu czy pikniki sąsiedzkie są wysoko ponad podziałami politycznymi.

A jak radzić sobie z polityką w dzielnicach?

Niestety po wyborach czasami okazuje się, że w radach dzielnic zagnieżdża się polityka – nie ta partyjna, lecz tzw. „układy” przy budowanie większości. Entuzjastycznie nastawione nowe osoby, które licznie weszły do rad dzielnic, ale nie mają swojej większości, są często przegłosowywane. Następuje zderzenie z rzeczywistością: nie masz większości, więc niewiele możesz, a kto jest w zarządzie, ten skupia większość władzy. Jak to wygląda w praktyce? Rada wybiera Przewodniczącego Rady i Zarządu, który z kolei nominuje swojego zastępcę oraz członków/członkinie Zarządu (feminatywy są dopiskiem autorki, pojęcie „członkini” nie figuruje w oficjalnej nomenklaturze). Ich kandydatury są wprawdzie poddawane głosowaniu, lecz rzadko się zdarza, by zostały odrzucone. Do pełnienia tej funkcji nie można się zgłosić, nie można również zostać zgłoszonym przez nikogo innego niż przewodniczący. Oczywiście można zauważyć, że model ten nie różni się od procedur we władzach centralnych i samorządowych, ale pojawia się pytanie: czy skoro rady dzielnic są najbliżej naszych codziennych spraw, to nie dałoby się ich struktury bardziej zdemokratyzować? Zmodernizować tak, by pozostałe osoby wchodzące w skład zarządu również mogły być wybierane przez radę? Byłby to krok w dobrą stronę, jeżeli chodzi o „rozbetonowanie” skostniałych układów i stworzenie szansy nowym osobom na uzyskanie stanowiska w zarządzie („nowy” nie znaczy przecież pozbawiony kompetencji). Wydaje się, że Kraków otwiera się na taką propozycję: w lutym Biuro Ds. Dzielnic Miasta Krakowa, na wniosek Konwentu Przewodniczących Rad i Zarządów Dzielnic, ogłosiło przyjmowanie sugestii do zmian w statucie rad dzielnic. W międzyczasie krok po kroku można realizować swoje postulaty i utrzymywać ciągły kontakt z mieszkańcami, który pozwoli utrzymać entuzjazm i motywację do działania.

W Krakowie od 1991 roku jest XVIII dzielnic. Każda z nich ma swoją specyfikę. Jesteśmy na początku kadencji, a przed nami 5 lat wytężonej pracy. Wiele z nas, nowo wybranych członków i członkiń rad dzielnic, ma nadzieję, że dzięki chęci współpracy, otwartości, szerokiemu dialogowi i merytorycznym argumentom przywróci do życia skostniałe do tej pory struktury i pokaże, że pozytywna zmiana w samorządzie zaczyna się właśnie od dzielnic. Działamy aktywnie na rzecz promocji budżetu obywatelskiego, spotykamy się z mieszkańcami i mieszkankami, doradzamy im, dyskutujemy, pomagamy pisać projekty i pokonywać urzędowo-administracyjne trudności. Współpraca i komunikacja – na tym polu chcemy wspólnie osiągnąć sukces. Nawet jeśli są osoby, które trudno przekonać do podejmowania dialogu i aktywności, widać, że dzięki wypracowanej przez nas przystępnej formie komunikacji zainteresowanie mieszkańców sprawami dzielnicy wzrasta.