Press "Enter" to skip to content

„Nie ma już wody” – katastrofa klimatyczna w akcji

Nikt nie jest bezpieczny w obliczu katastrofy klimatycznej. Jednak ludzie, którzy ucierpią w związku z nią najbardziej, mają w nią najmniejszy wkład – osoby o niskich dochodach. Szacuje się, że najbogatsze 10% ludności świata jest odpowiedzialne za 47% globalnej skumulowanej emisji dwutlenku węgla, podczas gdy najbiedniejsze 50% odpowiada za zaledwie 10% takiej emisji. Mimo tego o swoją przyszłość najbardziej boją się najbiedniejsi, bo to oni najszybciej odczuwają skutki katastrofy.

„Staliśmy się biedni z powodu suszy”

Skutki gospodarcze zmian klimatu na ogół są bardziej dotkliwe w społecznościach, które w dużym stopniu polegają na rolnictwie deszczowym, a więc są bardziej narażone na szkody w czasie ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak susze czy powodzie. Etiopia doświadcza coraz większej liczby susz w ciągu roku, a jej gospodarka w dużej mierze opiera się na rolnictwie, które stanowi prawie połowę jej produktu krajowego brutto.

Organizacja Gender and Adolescence: Global Evidence przeprowadziła wywiady z osobami żyjącymi w różnych państwach dotkniętych przez katastrofę klimatyczną. Jeden z uczestników badania mówi: Brakuje deszczu… Straciliśmy nasze bydło. Staliśmy się biedni z powodu suszy… Brak deszczu od czasu do czasu doprowadza do suszy, w wyniku czego nie jesteśmy w stanie produkować dobrych plonów, takich jak sorgo, fasola, groch i teff. Mamy więc problem.

Inni informują, że ich dzieci nie mają co jeść i umierają z głodu. Z powodu braku plonów młodzi ludzie zmuszani są do codziennej, niemal niewolniczej pracy, by zarobić na najbardziej podstawowe potrzeby i nie umrzeć z niedożywienia. Zaczynają więc pracować na plantacjach czy przy produkcji węgla drzewnego. To błędne koło, gdyż wycinka drzew w tych regionach świata tylko pogłębia katastrofalne skutki zmian klimatycznych.

Konsekwencjami globalnego ocieplenia są dotknięci także młodzi ludzie pracujący na plantacjach w Jordanii. Ich możliwości zarobkowe są zagrożone przez brak wody. We wspomnianym raporcie zacytowano słowa 13-letniej Syryjki, która pracuje nieformalnie na farmie: Nie ma już wody i gospodarstwo stało się nieurodzajne. Ogórki, pomidory i papryka [zostały zniszczone]. Chyba przestaniemy pracować… Może zostaniemy w domu i nie będziemy pracować.

Zmieniające się wzorce pogodowe mogą bezpośrednio wpływać na dostępność wody. Szacuje się, że do 2050 r. ponad połowa światowej populacji będzie żyła na obszarach dotkniętych jej niedoborem. Jordania już teraz jest państwem, w którym regularnie jej brakuje, a problem ten z powodu zmian klimatycznych jeszcze się pogłębi. Wzrost populacji związany z przybyciem uchodźców z sąsiedniej Syrii sprawia, że sytuacja staje się jeszcze trudniejsza.

W Bangladeszu z kolei coraz częściej występują osuwiska, nasilające się monsuny i cyklony, a dodatkowo wiele obszarów jest zalewanych z powodu podwyższającego się poziomu mórz. Liczne rodziny straciły swoje domy. W raporcie 12-letni chłopiec wspomina: Kiedyś miałem rower, ale został zniszczony podczas osuwiska. [Mój dom] przepadł. W wyniku powodzi i osunięć ziemi w porze monsunowej poważnie cierpi infrastruktura transportowa, co powoduje trudności w mobilności i obniża dostępność do placówek opieki zdrowotnej i szkół. W dzielnicach, w których żyją uchodźcy z Myanmaru, podczas pory monsunowej ludzie pozostają bez dachu nad głową. Silny wiatr regularnie zwiewa elementy budynków, a nawet całe konstrukcje, które są nietrwałe i słabe.

Zmiany klimatu mają też wpływ na zdrowie. W wielu regionach Etiopii do tej pory nie występowała malaria, gdyż w regionach górzystych były zbyt zimno dla jej rozwoju. W związku ze wzrostem temperatury zaczyna się ona jednak pojawiać w miejscach, w których wcześniej jej nie było. Wzrasta też liczba zachorowań spowodowanych piciem zanieczyszczonej wody. W obozach w Jordanii do innej często nie ma dostępu.

Niepewna przyszłość

Efektem susz w Etiopii jest ogromna bieda. Wiele rodzin, które wcześniej utrzymywały się z rolnictwa, nie może sobie pozwolić na wysłanie swoich dzieci do szkoły, ponieważ je na to nie stać. Młodzież zostaje więc z rodziną i wykonuje obowiązki domowe albo idzie do pracy. Niedobór jedzenia sprawia też, że nawet te dzieci, które uczęszczają do szkoły, nie potrafią się skupić na nauce. Programy gwarantujące darmowe obiady w placówkach edukacyjnych pozwalały ograniczyć skutki głodu, ale wiele z nich niestety zostało przerwanych, gdyż wprowadzono je jedynie „awaryjnie”.

Powracająca praktycznie co roku susza sprawia, że społeczności zmuszone są do przemieszczania się ze swoimi zwierzętami do miejsc, w których mogą znaleźć wodę, a ziemia jest bardziej urodzajna. Z tego powodu nastolatkowie nie mają szansy na uczęszczanie do szkoły, bo ich rodziny są w ciągłym ruchu. W Etiopii ciężar obowiązków domowych w nieproporcjonalnie większym stopniu spada na dziewczynki. Podczas suszy długie dystanse, które muszą pokonać, aby zdobyć wodę, mogą bardzo utrudnić ich edukację. Dziewczęta często spóźniają się na lekcje, co ma wpływ na ich wyniki w nauce. Wiele z nich wskazuje, że spacer po wodę zajmuje im kilka godzin dziennie. Dodają, że każda społeczność powinna mieć dostęp do źródła wody w bliskiej odległości, by każda dziewczynka miała szansę na kształcenie się i rozwijanie swoich pasji.

Podczas sezonu deszczowego wskutek powodzi wielu nastolatków rezygnuje z uczęszczania do szkoły, ponieważ dotarcie do niej jest obarczone dużym ryzykiem. Jeśli już decydują się na przebycie długiego dystansu w trudnych warunkach, często nie są nawet wpuszczani do budynku z powodu błota na ubraniach (w najlepszym przypadku są karani za spóźnienie się). W trakcie suszy brakuje wody również w placówkach edukacyjnych, co jeszcze bardziej zniechęca do posyłania dzieci do szkoły. To wszystko ma negatywny wpływ na nie i ich przyszłość.

Strach

Wszystkie wspomniane wyżej problemy spowodowane zmianami klimatycznymi mają opłakane konsekwencje dla dobrostanu psychicznego osób żyjących w regionach najbardziej dotkniętych katastrofą naturalną. Badania wykazały, że wśród nastolatków po tragicznych wydarzeniach wzrasta częstotliwość występowania zaburzeń lękowych, depresji i zespołu stresu pourazowego.

Konsekwencje zmian klimatu na psychikę dzieci i młodzieży chyba najlepiej oddaje wypowiedź 11-letniego chłopca z etiopskiego miasta: Obawiam się, że zmniejszy się liczba lasów i zwiększy się liczba suszy. Martwię się, że roślinność zostanie wykarczowana, a liczba ludzi wzrośnie. Martwię się też, że kiedy rozwija się przemysł, roślinność jest tu niszczona. To powoduje zanieczyszczenie powietrza i zmniejszenie warstwy ozonowej. Tego obawiam się w przyszłości. Chłopiec z Bangladeszu mówi z kolei, że zaczął się bać pory deszczowej z powodu doświadczenia na własne oczy osuwiska, w wyniku którego został zniszczony jego dom.

Młodzi ludzie, świadomi lub nieświadomi przyczyn tragicznych wydarzeń, które ich spotkały, martwią się o swoją przyszłość. Boją się kolejnych osuwisk, boją się suszy, boją się powodzi. Boją się też pośrednich skutków zmian klimatycznych: braku edukacji, słabego dostępu do ochrony zdrowia czy śmierci bliskich w wyniku katastrof naturalnych.

Nadzieja umiera ostatnia

Mieszkańcy krajów o niskich dochodach doświadczają większych zagrożeń związanych z klimatem, takich jak ekstremalne temperatury dzienne i susze. Ponadto są oni bardziej narażeni na ich skutki ze względu na dużą zależność od rolnictwa oraz ograniczone zasoby. Dzieci i młodzież stają w obliczu poważnych konsekwencji, gdyż są bardziej narażone zarówno na skutki bezpośrednie (śmierć czy ubóstwo w gospodarstwach domowych), jak i pośrednie (konflikty i migracje czy zakłócenia usług kluczowych dla dobrobytu dzieci, np. zdrowia i edukacji).

Pomimo tego, że obecna sytuacja może się wydawać tragiczna, wciąż mamy szansę na zmianę. Autorzy raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu podkreślają, że choć świat jest skazany na 30 lat pogarszających się skutków klimatycznych, to nadal istnieje szansa na ustabilizowanie klimatu w późniejszym okresie, jeśli rządy dokonają natychmiastowych, drastycznych redukcji emisji w celu ustabilizowania go na poziomie około 1,5 stopnia Celsjusza ocieplenia w porównaniu z poziomem sprzed epoki przemysłowej. Młodzież z najmniej rozwiniętych krajów świata, jako najbardziej poszkodowana, musi zostać wysłuchana przez światowe rządy i dostać głos w debacie.

Już dziś widać, że nastolatkowie nie pozostają wobec tej wiedzy bierni. W ostatnich latach widzieliśmy aktywistów klimatycznych z całego świata podejmujących rozmaite działania, rzucających wyzwania decydentom oraz rozliczających rządy. Symbolem tego ruchu stała się Greta Thunberg, jednak aktywizm na rzecz klimatu jest prowadzony również przez młodych ludzi w krajach o niskich i średnich dochodach. Przykładem może być Kherann Yao z Wybrzeża Kości Słoniowej, który założył organizację Green Ivory. Jej celem jest budowanie świadomości na temat kwestii środowiskowych. Głosy nastolatków mają wielkie znaczenie dla identyfikacji kluczowych, specyficznych dla danego wieku zagrożeń i doświadczeń związanych ze zmianami klimatu. W szczególności dostarczają oni rozwiązania dla wyzwań, które dorośli mogą przeoczyć.

Choć nie jesteśmy w stanie przywrócić młodym z najmniej rozwiniętych krajów świata ich domów, bliskich, którzy zginęli w wyniku katastrof naturalnych, czy straconych lat edukacji, możemy im dać głos i uważnie wysłuchać, co mają do powiedzenia.