Press "Enter" to skip to content

„Naznaczona”, czyli o stygmatyzacji osób z zaburzeniami psychicznymi

Zaburzenia psychiczne to jedne z częściej występujących problemów zdrowotnych: dotykają one ok. 30% ludzi szukających pomocy medycznej.

Według przeprowadzonych w 2013 r. badań w ramach projektu Epidemiologia Zaburzeń Psychiatrycznych i Dostępność Psychiatrycznej Opieki Zdrowotnej (EZOP) – pierwszych w Polsce badań zaburzeń psychicznych, zgodnych z metodologią Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – aż 23,4% osób w wieku produkcyjnym doświadczyło co najmniej jednego takiego zaburzenia. Największy odsetek wśród doświadczających problemów natury psychicznej to ludzie z zaburzeniami związanymi z uzależnieniem od różnych substancji oraz zaburzeniami nerwicowymi i osobowości.

Jak wynika z badań EZOP, 20–30% populacji w wieku 18–64 skarży się na stany obniżenia nastroju i aktywności, przewlekły lęk i drażliwość, lęki napadowe i społeczne oraz napady złości. Najpoważniejszym zaburzeniem jest schizofrenia, dotykająca ok. 21 mln ludzi na świecie[1].

Krzywdząca stygmatyzacja
Zanim przejdę do rozwinięcia tematu stygmatyzacji, chciałabym przytoczyć jej najprostszą definicję. Według Słownika języka polskiego PWN stygmatyzacja to: ‘publiczne potępianie jakiejś osoby lub grupy osób i odrzucanie ich w kontaktach społecznych’.

Problem ten jest mi wyjątkowo znany. W 2003 r. wystąpił u mnie ostry atak psychozy, a diagnoza brzmiała w skrócie: „ChAD”. Mówiąc dokładniej: choroba afektywna dwubiegunowa. Mam za sobą kilka pobytów w szpitalu lub na oddziale psychiatrycznym, a diagnoza, którą wtedy usłyszałam, przeraziła mnie i moich najbliższych. Bo choć mówi się, że ChAD to choroba ludzi twórczych i kreatywnych (m.in. Ernest Hemingway, Charles Dickens, Catherine Zeta-Jones, Mel Gibson, Sinéad O’Connor czy Piotr Czajkowski), tak naprawdę to ciężar, który nosi się przez całe życie.

Piętno choroby psychicznej nie tylko stanowi źródło subiektywnie przeżywanego cierpienia dla osób leczących się psychiatrycznie i ich bliskich, lecz ma także istotne konsekwencje dla zdrowia publicznego.

Stygmatyzacja osób z zaburzeniami psychicznymi to złożony proces, na który składają się m.in.: uznanie naznaczonych jednostek za odmienne lub obce (podział na „my” i „oni”), reakcje emocjonalne stygmatyzujących (takie jak gniew) oraz stygmatyzowanych (np. zakłopotanie), a także utrata statusu naznaczonych – spadek w hierarchii społecznej[2].

„Wariatka”, „psychiczna” – tak nie mówmy

Ze zjawiskiem stygmatyzacji spotkałam się kilkukrotnie. Dwa razy podczas rozmowy o pracę musiałam ujawnić, że pobieram rentę z ZUS, a nawet pokazać orzeczenie lekarskie. Przed 2016 r. nie obowiązywało RODO, więc pracodawcy pytali o wszystko. Przyznawszy się do choroby, oczywiście nie dostawałam pracy. Pewnego razu zostałam już przyjęta, ale jedynie po to, by po badaniu lekarskim, w trakcie którego ujawniłam swoje schorzenie, natychmiast ją stracić.

Kilka razy doświadczyłam też stygmatyzacji ze strony personelu medycznego. Nigdy bym nie przypuszczała, że ludzie wykształceni w kierunku udzielania pomocy będą w stanie, z premedytacją, naznaczyć mnie i przykleić mi etykietkę. Zdarzenia, które miały miejsce w moim życiu po zachorowaniu, utwierdziły mnie w przekonaniu, że ludzie stygmatyzują osoby podobne do mnie.

Daleka jestem od używania takich słów, jak „wariat” czy „psychiczna”. Warto odnotować, że w obecnie funkcjonującym systemie klasyfikująco-diagnostycznym DSM[3] oraz w klasyfikacji zaburzeń psychicznych wprowadzonych przez Światową Organizację Zdrowia nie występuje już termin „choroba psychiczna”. Został on zastąpiony określeniem „zaburzenie” (ang. disorder), które nie jest jednak terminem ścisłym.

Wyniki wielu badań przekonują, że zaburzenie psychiczne jest źródłem silniejszego wykluczenia społecznego niż jakiekolwiek inne zaburzenie lub choroba. Bycie osobą zdiagnozowaną psychiatrycznie znacznie utrudnia realizację wielu istotnych celów życiowych, ogranicza możliwości nawiązywania kontaktów międzyludzkich, a także obniża trwałość relacji z innymi i podejmowania pracy.

W Polsce w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nie obserwujemy żadnych znaczących pozytywnych zmian w postawach wobec osób cierpiących na zaburzenia psychicznie – wciąż charakteryzuje je duży dystans społeczny i brak zaufania, co potwierdzają badania CBOS opublikowane w latach 2000, 2008 i 2012. Wynika z nich, że odsetek życzliwych postaw wobec pacjentów psychiatrycznych w polskim społeczeństwie nawet zmalał – z 71% w roku 1999 do 65% w roku 2012. Wzrosła natomiast liczba osób deklarujących obojętność wobec chorych. Badania przeprowadzone przez Mroczek, Wróblewską, Kędzierską i Kurpas (2014) dowodzą zaś, że osoby z zaburzeniami zdrowia psychicznego uznawane są za niebezpieczne przez 70%, a za agresywne przez 61% badanych. Wyniki te pokazują również, że większość badanych Polaków (85%) twierdzi, iż osoby cierpiące na chorobę psychiczną zachowują się nieprzewidywalnie, 34% respondentów uważa, że są one zaniedbane, a 31% sądzi, że powinny być całkowicie odizolowane od społeczeństwa. Szacunek wobec chorych psychicznie deklarowało tylko 5% badanych – u 25% ankietowanych budzą oni odrazę, 96% stara się ich unikać, a 40% przyznało się, że zdarzyło im się z nich naśmiewać. 24% obrażało chorych słowami i gestami, 67% nigdy nie chciałoby ich widzieć ani spotykać, zaś 16% wystawiłoby chorego na publiczne pośmiewisko. Jedynie 1% próbowałby nawiązać rozmowę z osobą chorą, a zgodę na pracę wspólnie z chorym psychicznie wyraziło 18% badanych.

Zaburzenia psychiczne nie przekreślają normalnego życia
Jednym ze źródeł, które wzmacniają zjawisko stygmatyzacji osób z zaburzeniami psychicznymi, są media. Z jednej strony emitują one rozmaite kampanie społeczne na rzecz osób chorujących, aby z drugiej (w czym przodują programy i portale informacyjne) umieszczać informacje na temat chorych niemal wyłącznie negatywne, w rodzaju: Pan X zabił żonę, leczył się psychiatrycznie, Pani Y wyrzuciła dziecko z 8. piętra, jest chora psychicznie. Słusznie można by stwierdzić, iż stygmatyzacja to wynik strachu przed chorymi, który bierze się z braku wiedzy na ich temat.

Tymczasem mnóstwo osób z zaburzeniami psychicznymi funkcjonuje normalnie. Dobrze dobrane lekarstwa pozwalają mi na normalne życie: mam męża i dzieci, jestem czynna zawodowo, piszę wiersze (wydałam dwa tomiki poetyckie), piszę piosenki i śpiewam we własnym projekcie muzycznym.

Każdy z nas może doświadczyć kryzysu psychicznego lub zaburzenia. Nie ma szczególnych uwarunkowań, w jakim okresie życia może to nastąpić. Wówczas również możemy doświadczyć stygmatyzacji – tak jak ja i wiele znanych mi z otoczenia osób.

Nie szufladkujmy, starajmy się równoważyć poglądy i spojrzenie na osoby przeżywające kryzys psychiczny.


[1] Chudzicka-Czupała A., Biernat M., Stygmatyzacja osób doświadczających kryzysu psychicznego, „Psychologia w praktyce”, nr 15, maj 2019.
https://psychologiawpraktyce.pl/czasopismo/2019/15 (dostęp: 15.12.2020)

[2] P. Świtaj, Rola diagnozy psychiatrycznej w procesie stygmatyzacji osób chorujących psychicznie, I Klinika Psychiatryczna Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, 2009.

[3] Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders