Aż 22 mld złotych rocznie może tracić Polska na skutek unikania przez firmy płacenia podatku CIT – informuje Polski Instytut Ekonomiczny (PIE). To kwota zbliżona do tego, ile wydajemy na szkolnictwo wyższe, mniej więcej połowa rocznego budżetu programu 500+.
O istnieniu luki w podatku CIT informuje najnowszy raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Luka jest różnicą pomiędzy tym, co teoretycznie powinno wpływać do budżetu, gdyby wszystkie firmy rozliczały się rzetelnie, a tym, ile pieniędzy faktycznie do niego wpływa. W 2018 r. luka wyniosła 22 mld. Na skutek poprawy sytuacji ekonomicznej była wprawdzie niższa niż w poprzednich latach, ale wciąż niepokojąco wysoka.
Jednym z powodów istnienia luki w CIT jest transfer zysków z Polski do innych krajów. Wbrew pozorom nie są to od razu raje podatkowe, takie jak Bermudy, Kajmany czy Wyspy Dziewicze. Okazuje się, że międzynarodowe firmy najpierw wyprowadzają zyski do innych krajów Unii Europejskiej – głównie do Belgii, Holandii, Cypru, Irlandii, Luksemburga i Malty. Według ekonomistów aż 80% dochodów z CIT na Malcie to wynik sztucznie przenoszonych tam zysków. Najpierw trafiają one do krajów Unii Europejskiej, a dopiero w następnej kolejności do rajów podatkowych.
Mechanizm wyprowadzania zysków polega na stosowaniu tzw. „płatności wątpliwych”. Przykładowo firma matka zarejestrowana na Cyprze pobiera od spółki zależnej w Polsce płatności za użycie loga firmy. O stosowanie takiego mechanizmu została oskarżona polska firma LPP, właściciel marek Reserved czy Cropp. Tego rodzaju wyprowadzanie zysków staje się coraz bardziej powszechną praktyką – z roku na rok coraz większa ich ilość jest transferowana do innych krajów Unii.
Problem narasta, a rząd niestety nie robi wystarczająco wiele, by mu zaradzić. Podczas zorganizowanej przez PIE konferencji poświęconej temu tematowi, minister finansów Tadeusz Kościński mówił głównie o zasługach rządu w obniżaniu stawki CIT czy wprowadzeniu ulgi podatkowej IP Box, która ma umożliwiać niektórym firmom technologicznym płacenie niższych podatków. Zdaniem ministra czasem lepiej, żeby firmy płaciły niższe podatki CIT, bo pieniądze pozostają wtedy w gospodarce narodowej, a nie trafiają do innych krajów.
Trudno się zgodzić z tą opinią. Podatek CIT w Polsce jest i tak niski na tle innych krajów Unii Europejskiej – wynosi 19% lub 9%, podczas gdy w wielu krajach UE jest znacznie wyższy (przykładowo w Hiszpanii czy Austrii stawka wynosi 25%). Z drugiej strony, jak zwracają uwagę eksperci PIE, dochody z tytułu podatku CIT w Polsce są znacznie niższe niż średnia unijna. Według raportu coraz więcej dochodów jest też wyprowadzanych z naszego kraju. Widać więc, że obniżanie stawek CIT wcale nie sprawia, że przestaje się transferować zyski za granicę. Dalsze obniżanie tego podatku nie sprawi, że firmy, które powinny go płacić, faktycznie będą to robić. Obniżanie podatków będzie natomiast oznaczać konieczność oszczędzania na usługach publicznych – edukacji, transporcie, ochronie zdrowia itd., które i tak są w Polsce niedofinansowane.
Jak zatrzymać zyski w kraju
Rozwiązanie problemu znikających zysków nie jest proste. Jakub Sawulski, ekspert PIE, uważa, że jedną z form ograniczenia luki w CIT jest podatek cyfrowy, który zmuszałby gigantów technologicznych do płacenia podatków i ograniczał możliwość przenoszenia zysków. Był on proponowany przez rząd i popierany m.in. przez Lewicę.
Na przeszkodzie do wprowadzenia podatku cyfrowego stał do tej pory między innymi sprzeciw USA. Dążono także do wdrożenia go w obrębie całej Unii Europejskiej, jednak uchwalenie przepisów dla wszystkich krajów UE to długotrwały proces. Minister Kościński podczas konferencji prasowej zadeklarował chęć wprowadzenia tego podatku – jeśli nie zdecyduje się na to Unia Europejska, możemy to zrobić na poziomie polskiego prawodawstwa. Ekonomista Zsolt Darvas, ekspert z brukselskiego think tanku Bruegel, sugerował, że potencjalna zmiana prezydenta w USA mogłaby odegrać pozytywną rolę w tej kwestii. Joe Biden mógłby być bardziej przychylny podatkowi cyfrowemu niż Donald Trump, a wprowadzenie go wspólnie przez całą UE i USA byłoby znacznie bardziej skuteczne. Choć wdrożenie tego podatku wydaje się zdaniem Darvasa najbardziej realistyczne spośród możliwych sposobów ograniczenia luki w CIT, to i tak nie jest wcale pewne, czy zgodzi się na to większość krajów Unii Europejskiej.
Inne rozwiązania to stworzenie jednolitych przepisów w Europie, które utrudnią wyprowadzanie zysków do niektórych krajów. Niestety, zdaniem ekspertów, w Europie nie ma takiej woli politycznej.
Nasuwa się refleksja, że jesteśmy bezbronni wobec międzynarodowych korporacji. Unia Europejska, teoretycznie powołana w celu budowania dobrobytu obywateli krajów Europy, stała się niezwykle wygodnym wehikułem do wyprowadzania zysków i ograniczania płatności podatków w krajach, w których powinny być one płacone. Państwa Unii tolerują ten stan rzeczy i nie podejmują żadnych działań, by go zmienić. Trudno, by to robiły, skoro na wyprowadzaniu zysków najbardziej korzysta właśnie twardy rdzeń Unii Europejskiej – Belgia, Holandia i Luksemburg, czyli państwa, które współtworzyły jej poprzedniczkę (EWG) w 1958 r. W tej sytuacji trudno się dziwić, że na całym kontynencie narasta sceptycyzm wobec sensu istnienia Unii Europejskiej.