Starzejmy się każdego dnia. Starzejemy się jako społeczeństwo. Z tą oczywistością musimy się nie tylko pogodzić, ale w związku z nią zacząć podejmować decyzje już teraz – z myślą o nas samych i o przyszłych pokoleniach. Przyszłość jest już teraz, tylko nierównomiernie rozłożona – stwierdził kiedyś amerykański pisarz William Gibson. To samo dotyczy przyszłości wszystkich Polek i Polaków.
Fakty są brutalne: z każdym rokiem jest nas coraz mniej. Umieramy, a liczba nowych obywateli jest niewystarczająca. Od ponad 30 lat w Polsce nie ma prostej zastępowalności pokoleń. Kolejne badania przygnębiają jeszcze mocniej: coraz mniej Polek chce mieć dzieci, a perspektywy na nadchodzące lata są porażające: na koniec 2020 r. liczba osób powyżej 60. roku życia wyniosła 9,8 mln i osiągnęła poziom 25,6%. Według prognozy GUS liczba ludności w wieku 60+ w Polsce już w roku 2030 wzrośnie do poziomu 10,8 mln, a w 2050 r. wyniesie 13,7 mln. Osoby te będą stanowiły ok. 40% ogółu ludności Polski. Jeszcze niedawno, w 2005 r., udział osób starszych (powyżej 60. roku życia) w populacji wynosił 17,2%. To pokazuje, że wiele decyzji trzeba podjąć już teraz. Polityki publiczne z jednej strony powinny zachęcać do posiadania dzieci i tworzyć ku temu warunki, a z drugiej organizować życie społeczne tak, by coraz większej liczbie osób starszych żyło się dobrze.
Miasto – przyjazny azyl?
Niezwykle istotny jest sposób, w jaki projektujemy miejsca do życia – jak modernizujemy i rozbudowujemy miasta oraz jak zapewniamy dostęp do usług publicznych (także mieszkańcom mniejszych miejscowości). Skupię się głównie na publicznym transporcie zbiorowym, wcześniej wskazując mankamenty obecnego podejścia.
Polska kocha beton – niestety betonu nie kochają serca starszych ludzi. Wszechobecna „betonoza”, wylewanie asfaltu oraz wycinki drzew i krzewów w linii prostej prowadzą do wyższych temperatur w miastach i tropikalnych nocy. Niewłaściwie zaprojektowane miasta przyczyniają się do ocieplenia klimatu i są szczególnie wrażliwe na jego skutki. Fale upałów (czyli okresy przynajmniej 3 dni, gdy temperatura przekracza 30℃) i tropikalne noce (kiedy nie spada poniżej 20℃) według ekspertów zespołu doradczego do spraw kryzysu klimatycznego przy prezesie PAN w latach 2011–2040 mogą spowodować wzrost umieralności o około 36% ogólnej liczby zgonów dziennych (w trakcie fali upału), a po 2040 r., ze względu na sześciokrotne zwiększenie występowania 5-dniowych fal gorąca, liczba ta w trakcie takich fal może wzrosnąć o ponad 225% w odniesieniu do obecnej sytuacji. Przyszłość, o ile nic z nią nie zrobimy, nie rysuje się w różowych barwach.
Jednym z ważnych czynników, który znacząco ograniczyłby emisję CO2 i jednocześnie byłby istotny dla polepszenia jakości życia, jest transport zbiorowy. Nie tylko ten w miastach, który usprawnia przemieszczanie się, ogranicza liczbę aut na drogach miejskich (i tym samym zmniejsza korki) oraz zanieczyszczenie powietrza spalinami i hałasem czy poprawia bezpieczeństwo, ale także ten poza aglomeracjami, w mniejszych ośrodkach i na wsiach. To właśnie transport publiczny przedłuża możliwość pozostania osobą samodzielną, która jest w stanie załatwić wszystkie swoje sprawy. Dobrze zorganizowany gwarantuje nam możliwość skorzystania z naszych konstytucyjnych gwarancji, ale też pozwala na zachowanie aktywności. Autobusem czy pociągiem pojedziemy do sąsiedniego miasteczka na wizytę do lekarza specjalisty, załatwimy sprawę w urzędzie, zrobimy zakupy, spotkamy się ze znajomymi, a w niedzielę pójdziemy do kościoła lub teatru.
W miastach można to osiągnąć poprzez dobre zarządzanie mobilnością, tj. rozwój transportu zbiorowego, promowanie transportu bezemisyjnego (pieszego i rowerowego) czy rozwój systemów współdzielenia, ale też poprzez właściwą politykę przestrzenną, np. redukowanie potrzeb transportowych w ramach tworzenia miast zwartych i wielofunkcyjnych, tzw. miast 15-minutowych – takich, w których dojście do urzędu czy do sklepu zajmuje nie więcej niż kwadrans. Choć prawica stara się ten pomysł ośmieszyć, to przecież nic innego jak koncepcja urbanistyczna, która zakłada dostępność podstawowych usług dla wszystkich mieszkańców w w sposób wygodny i nieczasochłonny. Pomysł ten jest zresztą popierany przez ekspertów z przywoływanego już zespołu doradczego przy prezesie PAN. I nie ma w nim przecież nic rewolucyjnego: szukając mieszkania, sprawdzamy, jak daleko znajduje się ono od naszego miejsca pracy i czy w pobliżu jest sklep, szkoła, przystanek autobusowy, poczta, przychodnia, punkty usługowe itd. To całkowicie normalne – jesteśmy racjonalni i pragmatyczni, więc chcemy żyć wygodnie. Transport zbiorowy taką wygodę zapewnia.
W przypadku autobusu czy kolei kluczowe są: dogodny rozkład jazdy, czas przejazdu, komfort podróży i cena biletu. To na nie patrzymy w pierwszej kolejności jako podróżni. Z perspektywy osób starszych, mieszkających poza aglomeracjami, decydująca jest pewność, że autobus zatrzyma się na przystanku w ich gminie, że będzie to autobus niskopodłogowy, do którego wygodnie wsiądą, oraz że nie zapłacą majątku za bilet do stolicy powiatu.
W miejscowościach rozproszonych, o wielkiej powierzchni i niskim poziomie zaludnienia, gdzie nie sprawdzi się jeżdżący regularnie autobus, rozwiązaniem może być transport dostosowany do potrzeb, tj. transport na żądanie. Już teraz testuje się taką opcję w kilku gminach w województwie zachodniopomorskim. Pilotaż prowadzą Wierzchowo, Międzyzdroje i Golczewo. To oczywiste, że wraz z miejscem zamieszkania nie znikają przecież potrzeby korzystania z różnych usług: seniorzy dalej będą musieli pojechać do lekarza, załatwić sprawę w urzędzie, wypożyczyć książki w bibliotece czy zrobić zakupy.
Jak to działa np. w Wierzchowie? Bus kursuje między miejscowościami gminy Wierzchowo do wybranych przystanków w Złocieńcu i Czaplinku. Żeby z niego skorzystać, trzeba go po prostu zamówić (przez wykonanie telefonu bądź aplikację), opłacić i pojechać! Proste, prawda? Co ważne, kursy odbywają się w dni powszednie w godzinach od 6:00 do 22:00, a w weekendy od 9:00 do 20:00 (poza dniami świątecznymi). Widać jednocześnie, że transport musi być elementem szerszego, dobrze przemyślanego systemu usług publicznych. Bo transport to nie wszystko – trzeba jeszcze działających i dostępnych przychodni, placówek kultury czy innych miejsc, które są zależne od rządu, samorządu czy organizacji pozarządowych. Żeby móc dojechać do szkoły, musi istnieć nie tylko autobus, ale również sama placówka oświaty.
Transport zbiorowy – nie tylko seniorzy
Nie ma wątpliwości, że myślenie o usługach publicznych i o tym, jak projektujemy miasta i miejscowości, musi być spójne ze zmianami zachodzącymi we współczesnymi świecie oraz prognozami dotyczącymi przyszłości. Dziś, kreując usługi publiczne, trzeba myśleć długofalowo i z wyprzedzeniem – patrzeć w przyszłość, ale decyzje podejmować już teraz. W sercu tego myślenia, uwzględniającego starzenie się Polski, musi być polityka transportowa jako część systemu usług publicznych. Chodzi nie tylko o dzisiejszych seniorów, ale też o pokolenie obecnych 40- i 50-latków, którzy muszą mieć pewność, że za kilka dekad nie będą skazani wyłącznie na siebie.