W 3. dekadzie XXI w. liczba osób żyjących w demokracjach maleje. Częściowo wynika to z kontrofensywy autorytaryzmu, ale tej kontrofensywie żyzną glebę zapewniła światowa dominacja neoliberalizmu. Nawet najbardziej demokratyczne państwa mają mocno ograniczony wpływ na stosunki władzy wynikające z posiadania kapitału, który w odróżnieniu od uchodźców może swobodnie przekraczać granice, oraz na relacje wewnątrz firm.
Żyjąc w państwie demokratycznym i pracując na etacie w firmie, każdego dnia roboczego na 8 godzin przenosimy się do świata feudalnego, nieco utemperowanego przez ustalone demokratycznie prawa, ale nadal wybitnie niedemokratycznego.
Jak możemy zaobserwować na przykładzie Węgier, Turcji czy Polski, rządzący o tendencjach autorytarnych często dochodzą do władzy metodą demokratycznych wyborów, aby następnie tę demokrację okrajać, plasterek po plasterku. Aby cofnąć postępy autorytaryzmów, musimy wzmocnić demokrację albo nawet zastąpić ją lub uzupełnić nowymi formami rządów.
Co właściwie oznacza słowo „demokracja”?
Główny bohater serii gier God of War, spartański wojownik-półbóg będący ucieleśnieniem przemocy i siły ma na imię Kratos. W mitologii greckiej istniał też uosabiający siłę bóg o imieniu Kratos, Cratus czy Cratos, brat lepiej znanej Nike (personifikacji zwycięstwa). Demokracja to ustrój, w którym lud (dḗmos) ma władzę/siłę/przemoc (krátos).
W starożytnej Grecji prawo głosu mieli mężczyźni, a w razie zagrożenia miasta ci sami mężczyźni stawali z bronią do obrony swojego polis. Głosowanie większościowe to historycznie mechanizm wywodzący się właśnie ze zmilitaryzowanych społeczeństw, takich jak starożytna Grecja czy republikański Rzym: jeżeli mamy 100 ciężko uzbrojonych żołnierzy, którzy mają rozbieżne poglądy na temat działania, jakie mają kolektywnie podjąć, to ustalenie, że 70 z nich chce jednego, a 30 drugiego, pozwala wybrać to, co popularniejsze, bez konieczności uciekania się do przemocy.
W dzisiejszej polityce pojęcie „demokracja” oznacza demokrację przedstawicielską, w której lud wybiera polityków zajmujących się pełnoetatowo głosowaniem nad rozlicznymi problemami stojącymi przed społeczeństwem. Demokracja bezpośrednia, w której obywatele głosują nad przyjęciem lub odrzuceniem prawa, stanowi najwyżej element uzupełniający i nie jest specjalnie powszechna z uwagi na to, że praca polityczna jest bardzo czasochłonna, a już samo ustalenie kształtu proponowanej ustawy czy innej decyzji, która będzie głosowana, wymaga długotrwałej pracy i uwzględniania wpływu na różne grupy społeczne.
Dlatego też demokracja przedstawicielska jest zdecydowanie praktyczniejsza od demokracji bezpośredniej. Należy jednak pamiętać o jej znaczących słabościach: tworzeniu oderwanej od rzeczywistości większości głosujących klasy zawodowych polityków, których podstawową kompetencją jest wygrywanie wyborów, a nie reprezentowanie obywateli, oraz znaczącym ograniczeniu wpływu wyborców na decyzje swoich „przedstawicieli” już po zagłosowaniu.
Istnieje koncepcja połączenia demokracji przedstawicielskiej z reprezentatywną nazywana płynną demokracją lub demokracją delegowaną. Założeniem płynnej demokracji jest możliwość przekazania swojego prawa do głosowania dowolnej osobie, która z kolei może ten głos przekazać jeszcze komuś innemu, ale też wycofania się z tej decyzji w dowolnym momencie, jeżeli okaże się, że nasz przedstawiciel postępuje nie po naszej myśli. Ten pomysł z pewnością spodobałby się wyborcom polityków, którzy zmienili barwy klubowe już w trakcie trwania kadencji Sejmu, często o 180°, ma on jednak podstawową wadę typową dla demokracji przedstawicielskiej z XVIII czy XIX w.: brak tajności wyborów. To oznacza, że właściciele dużych zakładów pracy będą mogli naciskać ekonomicznie na swoich pracowników, aby przekazywali oni swoje głosy nie osobom, które reprezentują ich interesy, tylko tym reprezentującym interesy tegoż właściciela.
Sortycja – politycy z losowania
Podstawą ateńskiej demokracji był wybór władz przez losowanie, nazywany również sortycją. W starożytnych Atenach specjalne urządzenie (kleroterion) pozwalało na wylosowanie urzędników państwowych spośród zgłaszających się na dane stanowiska obywateli (oczywiście wyłącznie mężczyzn). Cytując Politykę Arystotelesa: Za cechę demokratyczną np. uchodzi, że się urzędy obsadza przez losowanie, za oligarchiczną zaś, gdy się to dzieje przez wybór. Na dany urząd można było zostać wylosowanym tylko raz, na jeden rok, potem już nie wolno było ponownie się zgłaszać na to samo stanowisko.
Sortycji używano też w mniejszym stopniu w średniowiecznej Lombardii oraz jako uzupełnienia systemu wyborów w Wenecji i we Florencji. Obecnie jest stosowana do ustalenia składu ław przysięgłych w anglosaskich systemach prawnych oraz do wyboru paneli obywatelskich, służących jako ciała doradcze politykom.
Z sortycji korzysta się także w różnych organizacjach pozarządowych. Przykładowo Internet Engineering Task Force, międzynarodowe stowarzyszenie odpowiedzialne za wyznaczanie standardów, o które opiera się działanie Internetu, każdego roku losuje 10 ochotników (spośród ok. 100 zgłoszeń) do Komitetu Nominacyjnego, a ten wyznacza następnie osoby pełniące funkcje w poszczególnych organach IETF. Do tego losowania IETF utworzyło specjalny standard RFC 3797, który pozwala na przejrzyste i możliwe do zweryfikowania ustalenie, którzy z ochotników zostaną wylosowani na podstawie kilku wybranych wcześniej źródeł losowości, takich jak publiczne loterie (np. w 2021 r. źródłami losowości były wyniki loterii EuroMillions, amerykańskiej PowerBall, australijskiej TattsLotto i japońskiej Lotto 7). Z innych przykładów: amerykańska organizacja Democracy Without Elections, promująca wykorzystanie w polityce sortycji zamiast wyborów, losuje skład swojej rady nadzorczej, a w 2014 r. organizacja Democracy in Practice zorganizowała eksperyment, w którym wybory samorządu uczniowskiego w 2 szkołach w Boliwii (podstawowej i liceum wieczorowym) zostały zastąpione przez losowanie.
Panele obywatelskie
Tak naprawdę jedynym szerzej znanym i stosowanym przykładem praktycznego wykorzystania sortycji w polityce są panele obywatelskie – ciała doradcze zbierające się do przedyskutowania jednego określonego problemu.
W Polsce pierwsze panele obywatelskie odbyły się w Gdańsku (w 2014 r. deliberowano nad problemem realizacji budżetów obywatelskich, w 2016 nad przygotowaniem miasta na ulewne deszcze, w 2017 nad poprawą jakości powietrza, w 2018 nad aktywnością obywatelską) i w Lublinie w 2018 r. (ten również dotyczył poprawy jakości powietrza). Później panele zorganizowano jeszcze we Wrocławiu w 2020 r. (kwestie transportowe), w Łodzi (w 2020 r. zieleń w mieście, w 2021 redukcja emisji gazów cieplarnianych), Warszawie (w 2020 r. klimat i OZE), Poznaniu (w 2021 r. zieleń i lasy miejskie oraz odejście od spalania węgla) i Krakowie (w 2021 r. klimat, w 2023 r. transport).
Potencjalną zaletą paneli obywatelskich jest możliwość dużo dogłębniejszej dyskusji nad problemem niż w przypadku referendów (paneliści wysłuchują ekspertów zaproszonych przez organizatorów panelu, ale mają też możliwość zapraszania własnych). Badanie poziomu debaty nad aborcją przez irlandzki panel obywatelski oraz przez komisję parlamentarną ds. aborcji pokazało, że panel obywatelski składający się z 99 losowo wybranych obywateli i obywatelek Irlandii podczas dyskusji wykazał głębsze zrozumienie problemów związanych z aborcją od komisji parlamentarnej, której przekazano stworzony przez niego raport (komisja składała się z 10 kobiet i 10 mężczyzn oraz przewodniczącej). Końcowym efektem tych dyskusji było przegłosowanie w referendum likwidacji 8. poprawki do Konstytucji Irlandii: 66% głosujących było za przywróceniem irlandzkim kobietom prawa do aborcji, a 34% przeciwko, co stanowiło wynik dość podobny do głosowania przez panel obywatelski (gdzie 64% było za przywróceniem prawa do aborcji).
Niestety rekomendacje paneli obywatelskich mogą zostać całkowicie zignorowane przez władzę wykonawczą i ustawodawczą. Możemy to zaobserwować chociażby na przykładzie polskich paneli obywatelskich: panele, które odbyły w Gdańsku w latach 2016–2018, przedstawiły łącznie 73 rekomendacje, które uzyskały poparcie ponad 80% panelistów i panelistek. Na stronie gdańskiego urzędu miejskiego można znaleźć 3 rekomendacje, które zostały do tej pory wdrożone, i od 2017 r. nie była ona już aktualizowana (chociaż zrealizowano więcej zaleceń, np. z 9 zaleceń panelu dotyczącego czystego powietrza w pełni zastosowano 3, pozostałe zostały wprowadzone najwyżej częściowo lub się zdezaktualizowały).
Stąd też pojawiające się coraz częściej postulaty utworzenia organów władzy ustawodawczej opartych o zasady demarchiczne, które miałyby albo zastąpić obecne organy wybierane drogą wyborów, albo też je uzupełniać.
Demarchia – rządy ludu
Tak jak anarchia to brak (an) rządzących (archos), a monarchia to rządy jednej (mono) osoby, tak demarchia oznacza rządy ludu, ale zorganizowane w inny sposób niż demokracja. Obecnie terminu „demarchia” używa się do opisania postulatów wprowadzenia organów ustawodawczych obsadzanych losowo: drogą sortycji albo lottokracji.
Sortycja – jak w starożytnych Atenach czy obecnie w panelach obywatelskich – oznaczałaby, że do obsadzenia konkretnych stanowisk losowalibyśmy osoby spośród chętnych. Natomiast założeniem lottokracji jest, że do sprawowania władzy najlepiej nadają się osoby, które tej władzy nie chcą, powinniśmy więc losować z całej populacji, jak w przypadku anglosaskich ławach przysięgłych, gdzie jury duty jest traktowane zazwyczaj jako uciążliwy i problematyczny obowiązek.
Istnieje badanie sugerujące, że uzupełnienie organu obsadzanego w drodze wyborów (takiego jak Sejm) dodatkowymi posłami losowanymi z populacji mogłoby zwiększyć wydajność jego pracy. Prostym rozwiązaniem zwiększającym reprezentatywność władzy bez likwidacji wyborów byłoby zatem obsadzenie wylosowanymi reprezentantami społeczeństwa takiego procentu składu Sejmu, jakiego brakuje do 100% frekwencji – przy wyborach, w których bierze udział 40% uprawnionych, mielibyśmy 60% posłów z losowania, przy wyborach, w których bierze udział 80% uprawnionych, tylko 20%.
Jednak ponieważ i tak jakiekolwiek próby wprowadzenia sortycji do zasad wyboru władz państwowych wymagałyby zmiany konstytucji, moglibyśmy postąpić inaczej i utworzyć instytucję Senatu Obywatelskiego, podobną do proponowanej w Danii, Kanadzie, we Francji (przez Jean-Luca Mélenchona w 2017 r.) czy w Wielkiej Brytanii, gdzie pojawiły się głosy, aby zastąpić Izbę Lordów (w której zasiadają biskupi, dziedziczni arystokraci oraz osoby powołane przez monarchę na wniosek premiera) Izbą Ludu, składającą się z osób wylosowanych ze społeczeństwa.
Senat Obywatelski
Zachowanie dwuizbowego parlamentu, ale zastąpienie obecnego Senatu wybieranego w jednomandatowych okręgach wyborczych Senatem losowanym spośród społeczeństwa wydaje się najprostszą metodą na zmuszenie polityków do uwzględnienia opinii publicznej już po wyborach.
Obecny Senat w Polsce jest takim kwiatkiem do kożucha: wybieramy do niego polityków z tych samych partii, które są obecne w Sejmie, a JOW-y powodują, że zasiadają w nim głównie przedstawiciele 2 największych partii. Nawet sytuacja, w której opozycja ma większość w Senacie, nie daje jej realnego wpływu na proces legislacyjny, ponieważ senackie weto lub poprawki Sejm odrzuca bezwzględną większością połowy posłów, w odróżnieniu od weta prezydenckiego wymagającego większości kwalifikowanej ⅗ przy obecności co najmniej połowy posłów.
Wprowadzenie Senatu Obywatelskiego, losowanego spośród obywateli na półroczne czy roczne kadencje, umożliwia zastosowanie innego mechanizmu weta: do odrzucenia weta Senatu Obywatelskiego moglibyśmy wymagać takiej większości w Sejmie, jaką to weto zostało przegłosowane. To by oznaczało, że legislacja, która nie podoba się 90% obywateli wylosowanych do pracy w Senacie, musiałaby zostać przegłosowana ponownie przez 90% posłów Sejmu, aby partie polityczne mogły wymusić na społeczeństwie jakąś ekstremalnie niepopularną zmianę.
Ponieważ losowanie spośród chętnych (lub spośród wszystkich osób z biernym prawem wyborczym w przypadku lottokracji) jest dużo prostsze do przeprowadzenia niż wybory i nie wymaga kampanii wyborczych, może być dużo częstsze. Dlatego Senat Obywatelski mógłby mieć wymienianą połowę składu co rok, pół roku czy nawet 3 miesiące (w zależności od tego, jak krótkie chcemy mieć w nim kadencje), tak żeby zawsze zasiadało w nim trochę osób, które zdążyły już nabrać doświadczenia w procesach demokracji deliberacyjnej, a jednocześnie żeby odświeżać punkt widzenia i stale odzwierciedlać skład społeczeństwa.
A na koniec ciekawostka: słowo „demarchia” („rządy ludu”) jako alternatywa dla „demokracji” zostało zaproponowane przez Friedricha Hayeka, ale bez precyzyjnej definicji i nie było następnie przez niego systematycznie używane, więc się nie przyjęło. Obecnie określenie „demarchia” jest stosowane przez osoby proponujące właśnie sortycję lub lottokrację.