Tytus Szabelski – fotograf i artysta wizualny – zatrudnił się na miesiąc w podpoznańskim magazynie firmy Amazon. Efektami są wystawiana w galeriach praca AMZN i przeświadczenie, że w systemie pracy narzucanym przez firmę Jeffa Bezosa trudno wytrzymać.
W ostatnich latach poziom zadowolenia amerykańskich użytkowników Amazona spada – z 86% w 2016 r. do 78% w roku 2021. Wciąż jednak wypada powiedzieć – co potwierdzi także piszący te słowa – że klienci firmy w zdecydowanej większości doceniają jakość świadczonych usług.
Czy zadowoleni są też pracownicy? W 2020 r. Statista, niemiecka firma badawcza, przygotowała na zlecenie amerykańskiego magazynu „Forbes” zestawienie najlepszych pracodawców świata. Amazon znalazł się w tym rankingu na 2. pozycji – czym firma nie omieszkała się pochwalić – za Samsungiem, a przed IBM. Jak czytamy w komunikacie, Statista przebadała w czerwcu i lipcu 2020 r. ponad 160 tys. pracowników z 58 krajów. Wszyscy byli zatrudnieni w pełnym lub niepełnym wymiarze czasu pracy w międzynarodowych firmach prowadzących działalność w wielu krajach lub na kilku kontynentach. Uczestnicy badania anonimowo oceniali kilka kwestii. Po pierwsze, odpowiedzieli na pytanie, czy poleciliby własnych pracodawców znajomym i rodzinie. Po drugie, poproszono ich o opinię na temat konkurencyjnych firm w tych samych branżach. Po trzecie, oceniali własnych pracodawców pod kątem dbałości o wizerunek, rozwój talentów i równość płci oraz odpowiedzialności społecznej. Należało także ocenić reakcję firmy na pandemię koronawirusa.
I o ile sygnałów o zadowolonych klientach nie będziemy podawać tu w wątpliwość, o tyle przy zdaniu o szczęśliwych pracownikach postawimy jednak znak zapytania.
Pan robot
W grudniu 2018 r. zatrudniłem się na krótką chwilę w centrum logistycznym Amazona w Sadach pod Poznaniem, by zobaczyć od podszewki, jak w mikroskali działa jedna z największych firm na świecie. W ten sposób rozpocząłem pracę nad projektem AMZN, który ma obrazować całokształt funkcjonowania internetowego giganta: od materialności ogromnych hal, przez warunki pracy, specyficzną korporacyjną kulturę i wszechstronność działania, po wizje przyszłości kreowane przez kierownictwo firmy – pisze Tytus Szabelski, fotograf i artysta wizualny. I dalej: AMZN jest multimedialnym, wielowątkowym projektem, którego trzonem jest seria fotografii hal magazynowych firmy. Wokół nich układa się narracja walk pracowniczych, zawarta w zebranych ulotkach związkowych, opowieści o międzyludzkiej solidarności w dobie rosnącej automatyzacji, próby odtwarzania opresyjnych procedur prac czy w końcu rzut oka na doświadczenie klientów.
Efekty pracy artysty można było oglądać w krajowych galeriach, m.in. w poznańskim Arsenale, podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie, a ostatnio na wystawie młodej sztuki Niepokój przychodzi o zmierzchu w warszawskiej Zachęcie.
Zatrudniłem się w Amazonie na miesiąc, w bardzo specyficznym czasie i okolicznościach – opowiada Tytus Szabelski. Po pierwsze, zrobiłem to tylko na potrzeby swojej własnej praktyki artystycznej, tak jak dziennikarz, który wciela się w jakąś rolę, by zobaczyć od środka funkcjonowanie danej grupy czy firmy. Przez to nie czułem aż tak dużej presji wynikającej z przymusu ekonomicznego, choć sam w tamtym czasie utrzymywałem się z żenująco niskiego stypendium doktorskiego, nieregularnych zleceń i dzięki wsparciu finansowemu rodziny. Czas mojej pracy tam określam jako specyficzny, dlatego że był to okres świąteczny, grudzień, co oznaczało wzmożoną pracę i dodatkowe nadgodziny. Pracowałem w dziale pakowania, wykonując mniej więcej ten sam zestaw ruchów przez całą zmianę: sięgnij po towar, sięgnij po karton, złóż, naklej kod kreskowy, wrzuć na taśmociąg. To niesamowicie monotonna, frustrująca praca, która wymaga jednak dużego skupienia na detalach. Co jakiś czas komputer, który „steruje” pracownikiem, każe wykonać jakąś nadprogramową czynność, np. nakleić dodatkową etykietę. Trzeba być wyczulonym na te wszystkie drobiazgi. Jeśli odpłyniesz gdzieś myślami, zaraz popełnisz drobny błąd. Coś źle zeskanujesz, czegoś nie zauważysz i problem z paczką murowany. A wszystko zapisuje się gdzieś w systemie.
Tytus Szabelski przyznaje, że choć – nie licząc działalności artystycznej – pracował w różnych miejscach (w niewielkiej drukarni, kawiarni, na stoisku w centrum handlowym), to pracę w Amazonie uważa za najcięższą. Jestem młodą osobą, w przyzwoitej kondycji fizycznej, ale po jednym weekendzie stania przy stanowisku pracy po 10 godzin dziennie kolana naprawdę szybko robiły się bardzo obolałe. Nie wyobrażam sobie pracy w takim miejscu na pełny etat i na dłuższą metę, zresztą chyba tak samo myśli kadra zarządzająca centrami logistycznymi firmy, ustawiając ich model biznesowy na hire&fire – zatrudnij, wyciśnij, ile się da, z pracownika i go wyrzuć. Zdaję sobie sprawę, że jest niestety więcej porównywalnie lub bardziej wyczerpujących miejsc pracy – słyszałem to od osób spotykanych na nocnej weekendowej zmianie w Amazonie, które w tygodniu pracowały w innym magazynie czy montowni, a grudniowe weekendy wykorzystywały, żeby dodatkowo zarobić przed świętami.
Adaptuj się lub zgiń
Tytus Szabelski pracował w magazynie Amazona w chwili, gdy dzięki walce związkowców zawieszono działanie systemu Adapt, który nieprzerwanie liczy wydajność każdego pracownika i pracownicy. Mówiąc dokładniej, system nie tyle wyłączono, ile przestano uwzględniać wyliczaną przez niego wydajność w ocenie pracowników. Po miesiącu pracy z ciekawości poprosiłem o sprawdzenie swojej wydajności – nie wypełniała 100% normy – przyznaje artysta. Z tego, co wiem, udało się zmusić Amazona, aby zaprzestał wykorzystywania danych o wydajności jako pretekstu do zwalniania pracowników i pracownic – pewną rolę mógł tu odegrać jeden z procesów wygranych przez związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza, gdzie w wyroku sąd stwierdził, że stosowany przez Amazona system norm jest bezprawny. Jednak walka związkowców i związkowczyń z tą firmą przypomina zabawę w kotka i myszkę – nie zwalnia się już za zbyt niski wskaźnik wydajności, ale za nadmiarowe przerwy w pracy, w slangu Amazona zwane time off task, nota bene mierzone przez ten sam system elektroniczny. Poza tym wprowadza się coraz więcej robotów czy automatyzuje pewne fragmenty procesów, co finalnie zmusza pracowników do trzymania nieludzkiego tempa wyznaczanego przez maszyny – zauważa Tytus Szabelski. Chociaż właściwie zakończyłem już pracę nad samym projektem, cały czas pilnie śledzę sytuację w Amazonie we wszystkich aspektach, które mnie interesowały i które opisywałem. Nie tylko w Polsce, ale także w Europie i na świecie. Bardzo się cieszę z dużej dynamiki, jakiej nabrał ruch pracowniczy w Amazonie w USA, gdzie doszło w końcu do przełamania oporu firmy i udało się wygrać referenda związkowe w pierwszych magazynach. Wiem także o planach polskich związkowców z Inicjatywy Pracowniczej, aby podjąć kolejną próbą organizacji oficjalnego strajku i bardzo im kibicuję. Mam nadzieję, że uda im się popłynąć na tej propracowniczej fali, z którą mieliśmy ostatnio do czynienia przy okazji wygranych strajków w Parocu (zakład w Trzemesznie; firma jest producentem izolacji z wełny mineralnej – red.), Solarisie (producent autobusów z siedzibą w Bolechowie-Osiedlu k. Poznania – red.) i kilku mniejszych firmach.
Relacje firmy ze związkowcami są bardzo napięte, nie tylko w Polsce – potwierdza Agnieszka Mróz z Komisji Międzyzakładowej OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Amazon Fulfillment Poland sp. z o.o. Protesty narastają w skali globalnej. Związki zawodowe powstają w USA i Europie, my także uczestniczymy w światowych strukturach – Amazon Workers International. Odpowiedź Amazona to represje: zwalnianie aktywnych pracowników, tak jak zwolnienie dwojga naszych społecznych inspektorów pracy, a zarazem chronionych prawem działaczy związkowych – dodaje.
Represje oraz wysokość lipcowych podwyżek (o 1,50 zł brutto/h), które związkowcy uznali za policzek, doprowadziły do eskalacji niezadowolenia. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek było tyle gniewu – mówi Agnieszka Mróz.
Związkowcy vs detektywi
W chwili, gdy powstawał niniejszy tekst, OZZ Inicjatywa Pracownicza prowadziła referendum strajkowe. Zbieramy głosy. Potrzeba zwykłej większości za strajkiem przy udziale połowy z 30 tys. pracowników. Domagamy się podwyżki o 6 zł/h. Chcemy pokazać przy tym, jak absurdalne jest polskie prawo do strajku. Jeżeli pracownicy w jednym z magazynów firmy, takiej jak nasza, chcą ogłosić strajk, referendum należy przeprowadzić w całej firmie, czyli w 10 magazynach na terenie kraju. Nie jesteśmy w tym osamotnieni – podobne doświadczenia mają pracownicy innych centrów logistycznych czy sieci supermarketów. Nasze prawo do strajku jest fikcyjne – twierdzi Agnieszka Mróz.
OZZ Inicjatywa Pracownicza, to jeden z trzech – obok NSZZ Solidarność i, od niedawna, Agrounii – związków zawodowych działających w polskim oddziale firmy, zrzesza ok. tysiąca pracowników. Związkowcy IP wydają biuletyn „Głos Załogi Amazona”. W ostatnim dostępnym numerze, z grudnia 2021 r., znalazła się m.in. informacja (cytowana za magazynem „Vice”) o współpracy, jaką firma Jeffa Bezosa nawiązała z agencją detektywistyczną Pinkerton, znaną z działań przeciwko związkom zawodowym. Szpiegowano m.in. pracowników, zwłaszcza w gorącym okresie zakupowym pod koniec roku – pomiędzy „czarnym piątkiem” a świętami – analogicznym do tego, który Tytus Szabelski wybrał na czas swojego eksperymentu. Dokumenty, które wyciekły z firmy, wskazują, że analitycy Amazona monitorują działalność związkową pracowników w całej Europie, a także aktywność grup prospołecznych i proekologicznych w mediach społecznościowych. Rzecznik firmy potwierdził, że Amazon zatrudnił agentów Pinkertona do zbierania informacji na temat osób zatrudnionych w magazynach.
Co Amazon sądzi o AMZN?
Bezpośrednio nie kontaktował się ze mną nikt z firmy. Jednak przy okazji pierwszej solowej prezentacji AMZN, w Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu, do władz miasta wpłynął list protestacyjny – zdradza Tytus Szabelski. Nie dotyczył jednak moich prac, a jednego z tekstów towarzyszących wystawie, któremu firma zarzucała, że zawiera nieprawdziwe informacje.
Amazon nie odpowiedział na przesłane przez nas pytania – o to, czy jego zarząd zna pracę Tytusa Szabelskiego, czy firma istotnie pisała w tej sprawie do władz Poznania oraz – last but not least – jak firma ocenia swoją współpracę z działającymi w niej związkami zawodowymi.