Depresja poporodowa dotyka nawet 15% kobiet, które urodziły dziecko, jednocześnie aż 85% przypadków może nie być rozpoznawana. Kobiety cierpią po cichu, w milczeniu, bez wiedzy i wsparcia otoczenia. Dlaczego?
Głównymi przeszkodami w rozpoznaniu i leczeniu depresji poporodowej są obawy przed stygmatyzacją i poczucie winy. Kobiety czują, że nie zasługują na pomoc, albo nie wiedzą, że pomoc istnieje. Jakie są najpowszechniejsze objawy depresji poporodowej? Płaczliwość, poczucie braku nadziei, poczucie winy, nieodczuwanie radości oraz przekonanie o niemożności sprostania obowiązkom związanym z opieką nad dzieckiem. Objawom tym często towarzyszy znaczny poziom lęku, zaburzenia koncentracji uwagi i pamięci, unikanie kontaktów społecznych czy poczucie niskiej atrakcyjności. W odróżnieniu od powszechnego stanu czasowego obniżenia nastroju (doświadcza go nawet 80% kobiet), określanego terminem baby blues, depresja kliniczna trwa dłużej niż 2 tygodnie, ma tendencję do pogłębiania się i działa dezorganizująco na funkcjonowanie młodej mamy. Najważniejszymi cechami depresji poporodowej są niska samoocena, napięcie i przekonanie o chorobie fizycznej matki lub niemowlęcia. Konsekwencje choroby dotyczą zarówno rodzicielki, jak i dziecka – wpływają na jego rozwój emocjonalny i poznawczy, a w skrajnych sytuacjach ciężki epizod depresji poporodowej może prowadzić do zabójstwa lub samobójstwa. Dane wskazują, że największe ryzyko pojawienia się tych zaburzeń utrzymuje się przez rok po porodzie[1].
Na forach internetowych, blogach i grupach wsparcia możemy znaleźć wiele wypowiedzi kobiet zmagających się z tą chorobą. Tak swoje doświadczenia opisuje użytkowniczka jednego z forów:
Czuję, że zawodzę jako matka… Moja mama daje mi to odczuć, bo ma zupełnie inne podejście do małej niż ja. Zwraca się do niej pieszczotliwie, umie ukołysać, a ja podchodzę za nerwowo, słodkie słowa wydają mi się sztuczne w moim wykonaniu, więc milczę. Zajmuję się nią jak robot, przebrać, wykąpać, nakarmić i byleby nie płakała. Mam z tego powodu wyrzuty sumienia i naprawdę nie wiem, co zrobić…
Na portalu dla kobiet mamotoja.pl czytamy natomiast historię Moniki:
Najpierw przyszedł lęk o to, że nie poradzę sobie z opieką nad noworodkiem. Potem pojawiły się zawroty głowy i nudności. Wstawałam rano i zaczynałam płakać. Nagle ja, dotąd zawsze silna i aktywna, leżałam jak odwłok, obolała i nieszczęśliwa. Ciągnęły mnie szwy, piersi pękały od nadmiaru mleka, a w głowie chaos i przerażenie. (…) Potrafiłam przez dwie i pół godziny jeść jeden tost z dżemem. Każdy kęs rósł mi w ustach. W dodatku nie cierpiałam karmić naturalnie. Wiedziałam, że to ważne, ale czułam się fatalnie podczas przystawiania synka do piersi. Miałam wtedy wrażenie, jakby mi ktoś wbijał w mózg śrubokręt.
W tekście skupię się na społeczno-kulturowych czynnikach ryzyka wystąpienia depresji poporodowej. Czynniki biologiczne najczęściej podawane przez naukowców wiążą się ze spadkiem stężenia hormonów płciowych po porodzie, rolą oksytocyny, podatnością na zaburzenia nastroju w przeszłości oraz w rodzinie pochodzenia matki.
Trauma kobiety rodzącej
Większość kobiet mających zostać matkami wybiera opiekę w publicznej ochronie zdrowia. Wiele badań wskazuje na korelację pomiędzy doświadczeniami okołoporodowymi, sposobem traktowania przez personel medyczny i samym przebiegiem porodu a późniejszym stanem psychicznym kobiety. Dane mówią, że pełnoobjawowy zespół stresu pourazowego[2] dotyczy 1,5%–5,6% kobiet rodzących – na jego wystąpienie ma wpływ sam, bardzo trudny, przebieg porodu, ale ogromną rolę odgrywają również czynniki emocjonalne. Są to przede wszystkim poczucie braku wsparcia ze strony bliskich i personelu medycznego oraz poczucie braku wpływu na sytuację.
Jako kolejną przesłankę medyczną podaje się poprzednie utraty i zagrożenie ciąży oraz długi okres starania się o potomstwo – leczenie zaburzeń płodności w ramach państwowej ochrony zdrowia bywa niezwykle trudne i żmudne, często znacznie wydłużając czas zajścia w upragnioną ciążę lub je uniemożliwiając (również ze względów ideologicznych). Jedną z najczęstszych pozabiologicznych przyczyn depresji poporodowej jest także stwierdzenie choroby lub wad rozwojowych u dziecka, co wiąże się z koniecznością przeorganizowania dotychczasowego życia, niepewnością dotyczącą możliwości powrotu do pracy oraz źródeł pomocy w razie braku takiej możliwości. Oczywiście nieplanowana i niechciana ciąża również stosunkowo częściej będzie prowadzić do wystąpienia depresji poporodowej. W ostatnim raporcie Fundacji Rodzić po Ludzku czytamy, że blisko 17% badanych doświadczyło przemocy słownej lub fizycznej w trakcie porodu. Podczas trwania opieki okołoporodowej duży odsetek kobiet spotyka się także z brakiem lub zaniechaniem odpowiedniej opieki medycznej, stygmatyzacją czy ingerencjami medycznymi bez wiedzy i zgody pacjentki[3].
Na stronie internetowej Wschodniego Centrum Profilaktyki Depresji Poporodowej (mieszczącego się w Lublinie) swoją historię opowiada Emilia, która ciąży nie planowała:
W ogóle nic nie chciałam: kupować ubranek, wybierać imienia itd. Nie wiłam „gniazdka”. Bardziej zabolało mnie potraktowanie przez personel szpitala na trakcie porodowym. Jak tylko panie przeczytały w planie porodu, że nie chcę, by dziecko na mnie kładziono po porodzie, uśmiech zamienił się w pogardę i nienawiść. Pewnie by mnie stamtąd wyrzuciły, gdyby tylko mogły. Do ostatniej chwili byłam sama, myślałam, że dziecko po prostu wypadnie na podłogę. Nawet o nic nie spytały. Ocenić bez rozmowy to się nazywa profesjonalizm! Żałuję, że po wypisie nie poszłam im powiedzieć kilku dobitnych słów, zwłaszcza jednej starszej pani położnej, bo pewnie nadal traktuje tak dziewczyny z podobnymi problemami. Nie zdaje sobie sprawy, ile kosztuje ciąża, której się nie planowało i nie miało zamiaru mieć dzieci. Może uważa, że odważniej jest usunąć niż dać sobie szansę i czas na pokochanie tego dziecka?
Wydaje się, że poruszanie rozległego tematu, jakim są standardy publicznej opieki ginekologicznej i położniczej wraz z towarzyszącymi im doświadczeniami poszczególnych kobiet, jest tutaj niemożliwe, ale większość osób jest zapewne świadoma, jak różnie mogą być traktowane pacjentki w zależności od miejsca, w którym odbywa się prowadzenie i rozwiązanie ciąży. Oczywiście nie musi to wynikać ze złej woli personelu; obecnie dowiadujemy się o coraz mniejszej liczbie pracujących pielęgniarek i położnych, niedofinansowaniu szpitali oraz publicznych poradni. Jednocześnie jednak zwiększa się zakres przygotowania pacjentek do porodu i laktacji – dostępne są bezpłatne, sprawnie funkcjonujące szkoły rodzenia, w których przyszłe mamy mogą uzyskać kompleksową wiedzę na temat porodu, połogu i pielęgnacji noworodka. W przypadku kłopotów w zakresie karmienia piersią pacjentki mogą korzystać z porad laktacyjnych – niestety obecnie większość z nich dostępna jest jedynie w sektorze prywatnym.
Enigmatyczne wsparcie
Aktualnie w zakresie publicznej ochrony zdrowia prowadzona jest profilaktyka depresji poporodowej – każda ciężarna korzystająca z NFZ powinna trzy razy wypełnić skalę przesiewową badającą nasilenie symptomów depresyjnych. Po urodzeniu dziecka teoretycznie może korzystać z rozmaitych form wsparcia, które zapewniają placówki realizujące program. Na stronie rządowej programu dowiadujemy się o jego celnych założeniach, natomiast w zakresie realizacji widzimy, że z powodu pandemii program może być opóźniony, a nawet że w większości województw nie występuje (lub brakuje informacji na temat miejsca jego prowadzenia). Kobieta zmagająca się z depresją poporodową po zgłoszeniu tego lekarzowi prowadzącemu prawdopodobnie zostanie więc skierowana do psychiatry, który zaproponuje farmakoterapię i/lub psychoterapię. Dostępność tej drugiej w ramach publicznej ochrony zdrowia często wiąże się z ograniczeniami godzinowymi oraz długim czasem oczekiwania. Z taką sytuacją mierzyła się wspomniana już użytkowniczka forum dla mam:
Najgorsze jest to że mieszkam w bardzo małej miejscowości. Nie mogę z nikim o tym porozmawiać – mieszkam z rodzicami, z mamą mam bardzo dobry kontakt, ale nie mogę jej o tym powiedzieć, bo po pierwsze się wstydzę, a po drugie wiem, że by mnie wyśmiała… Ona twierdzi, że depresja to choroba ludzi, którzy nie mają nic do roboty i wymyślają sobie problemy. (…) W moim mieście pomocy nie mam gdzie szukać, bo w przychodni nie ma kogoś takiego jak psychiatra czy psycholog, a poza tym i tak bym nie poszła, bo jak już wspomniałam, to małe miasto i wszystko by się rozniosło raz-dwa…
Wsparcie psychologiczne w sytuacji depresji poporodowej można uzyskać również w ramach programów takich jak wymienione wyżej, w ośrodkach interwencji kryzysowej lub poradniach psychologiczno-pedagogicznych i niektórych szkołach rodzenia. Brakuje jednak konkretnych informacji i wskazówek na temat tego, gdzie kobieta doświadczająca niepokojących objawów powinna się zgłosić, by uzyskać satysfakcjonującą i skuteczną pomoc terapeutyczną. Gdy młoda mama czuje się zagubiona, zmęczona i przeciążona, poszukiwanie odpowiedniej pomocy może być dla niej zwyczajnie za trudne.
Najważniejszy czynnik: relacja partnerska
W zależności od środowiska, w którym kobieta żyje, może mieć ona poczucie, że w opiece nad dzieckiem jest wspierana albo pozostawiona sama sobie. Wynika to zarówno z fizycznej nieobecności bliskich jej osób (samotne macierzyństwo jest silnie skorelowane z występowaniem depresji poporodowej), jak i z faktu, iż nie dostrzegają one potrzeby pomocy młodej matce w zajmowaniu się noworodkiem. Oczywiście wiąże się to także z tradycyjnym podejściem do rodziny, w którym główną odpowiedzialnością za dobrostan dzieci (zwłaszcza bardzo małych) obarcza się kobiety, natomiast nawet sygnalizowanie potrzeby pomocy może być odbierane przez otoczenie jako nieradzenie sobie lub niechęć do zajmowania się własnym dzieckiem. Aktualne zmiany społeczne prowadzące do coraz większej równości w zakresie opieki nad dziećmi i prowadzenia gospodarstwa domowego wywierają widoczny wpływ na dobrostan psychiczny młodych rodziców – w wielu środowiskach wymienione wyżej postawy są jednak mocno zakorzenione i wzmacniane przez bliższe i dalsze otoczenie oraz autorytety w postaci przewodników duchowych lub polityków.
Użytkowniczka forum o nicku Done tak opisuje swoje samotne zmagania ze stanem depresji poporodowej:
Wszystko robię sama, usypiam, „bo on przy mnie nie uśnie”, przygotowuję jedzenie, bo kur** nawet mleka nie podgrzeje, jeśli dostaje butelkę, to też ja karmię, bo „ode mnie nie chce jeść”. Zmiana pieluchy też ja, bo „co to za nowe pieluchy, jak się je zakłada?”. Wszystko muszę robić przy nim sama, mąż dużo pracuje, są takie dni, że w ogóle nie widzi małego, a jeśli już jest, to powyższe. Kocham moje maleństwo nad życie, ale zajmowanie się nim 24/7 mnie przerasta. 🙁
W tym miejscu z pewnością warto podkreślić rolę przekazów kulturowych dotyczących ciąży i macierzyństwa, które są powielane również przez kobiety (w tym wspomniane matki i teściowe). Jak wskazuje samo określenie ciąży, przyszła matka znajduje się wówczas w stanie „błogosławionym” – a błogosławieni rzadko pozwalają sobie na doświadczanie trudności życia codziennego czy nieradzenie sobie z własną fizjologią i emocjonalnością. Macierzyństwo od dekad przedstawiane jest jako przeznaczenie, heroizm, najpiękniejszy dar, a często również jako cel życia każdej dorosłej kobiety. Role społeczne matki wiążą się przede wszystkim z absolutną odpowiedzialnością, umiejętnością pogodzenia ze sobą wielu rzeczy nie do pogodzenia, natychmiastową i skuteczną laktacją, czemu towarzyszyć ma instynktowna wiedza, naturalność i przepełniająca kobietę miłość do noworodka. W takim przekazie kulturowym nie ma miejsca na wspomniane trudności emocjonalne i fizyczne, wahania, błędy lub poczucie rozbicia i nieradzenia sobie w nowej, wyjątkowo trudnej sytuacji. Biorąc pod uwagę styl myślenia osób chorujących na depresję, charakteryzuje się on przede wszystkim zniekształconym obrazem świata oraz samych siebie.
Tak o swojej sytuacji pisze Eliza:
Pojawiła się bezradność i pytania, czy jestem dość dobrą matką. Od męża słyszałam, że teściowa miała kilkoro dzieci, a ja księżniczka z jednym mam problem. Frustrująco działa również fakt, jak zmieniło się moje ciało po ciąży. Jest cholernie daleko od OK. Nie postrzegam się jako atrakcyjna dla nikogo, włącznie z sobą samą. Finał… czuję się kompletnie samotna i bezradna. Zmęczona i zirytowana. Dodatkowo boję się, że zrobię coś źle, będę za mało uważna, jeśli chodzi o mojego syna, za mało ostrożna. Lęki nasilają się wręcz do jakiegoś absurdu.
Kolejna kobieta, podpisująca się jako „matka”, dodaje:
Kocham córkę nad życie, ma już 7 miesięcy, na początku było OK, ale czuję, że jest coraz gorzej… Nie wiem dlaczego, mam bardzo dużo pomocy przy dziecku, moja mama pomaga mi w opiece (…). Przez to czuję się jeszcze gorszą matką, bo wiem, że niektóre kobiety są w gorszej sytuacji, a są naprawdę dobrymi matkami i nie mają czegoś takiego jak „depresja”.
Macierzyństwo na Instagramie
Dzięki social mediom przepływ informacji pomiędzy ludźmi na całym świecie jest znacznie uproszczony. W zakresie omawianego tematu ma to niewątpliwie pozytywny efekt – po wpisaniu w wyszukiwarkę „blog mama” z łatwością trafimy na blogi prowadzone przez kobiety propagujące zdrowe postawy, wyzbyte przymusu doskonałości i przesycone wyrozumiałością wobec młodych mam. Na szczęście coraz więcej kobiet ma możliwość – jeżeli nie osobiście, to w Internecie – dowiedzieć się o powszechności i uniwersalności trudów związanych z okresem ciąży, połogu i dalszego macierzyństwa. W niejednym komentarzu ujście znajdują wdzięczność wobec autorki i poczucie ulgi przybitej wyrzutami sumienia czytelniczki. Jest jednak i druga strona medalu – media wydają sprzeczne, nierzadko wzajemnie wykluczające się komunikaty dotyczące macierzyństwa: od metod zajmowania się noworodkiem po wyznaczanie, ile i gdzie można przytyć podczas ciąży oraz do kiedy powinno się te kilogramy zrzucić. Swoją część dokładają też celebrytki, prezentując idealne figury oraz piękne akcesoria w wysprzątanych dziecięcych pokojach. Szczęśliwie Polki wydają się być wobec tych rewelacji coraz bardziej sceptyczne. Jak podaje raport przygotowany na zlecenie firmy Axa, większość z nich przyznaje, że choć media są dla nich źródłem najsilniejszej presji (po mamach i teściowych), to uważają, że promowanie celebrytek jako wzorów macierzyństwa jest denerwujące, i złości je przedstawianie w mediach nierealnych wzorców rodzicielstwa[4]. Wiąże się to z oderwaniem od rzeczywistości zarówno celebryckiego wyglądu czy zarządzania domem, jak i kwestii finansowych. Kobiety dostrzegają, że ich sytuacja materialna najczęściej diametralnie różni się od statusu influencerek, a to wpływa na możliwości i komfort w wychowywaniu potomka.
Problemy finansowe oraz niepewność zatrudnienia są kolejnymi niezwykle istotnymi przyczynami powstawania i utrzymywania się zaburzeń depresyjnych u młodych matek. Niski zasiłek macierzyński, praca bez umowy, niewielkie zarobki, utrata pracy przez partnera lub trudności z egzekwowaniem alimentów są czynnikami jednoznacznie wpływającymi na poczucie bezpieczeństwa i przekonanie o możliwości zapewnienia dziecku najlepszej opieki. Kobiety znajdujące się w gorszej sytuacji ekonomicznej najczęściej są pozbawione możliwości wyboru miejsca prowadzenia ciąży oraz porodu. Okazuje się więc, że niestabilność zatrudnienia oraz niewysokie wynagrodzenie, uniemożliwiające swobodne zarządzanie budżetem domowym z jego dodatkowym uczestnikiem, nie tylko są głównym powodem spadku dzietności w kraju, ale mogą być też źródłem znacznego pogorszenia dobrostanu psychicznego rodziców, którzy już zdecydowali się na potomstwo. Depresja poporodowa wynika z wielu czynników – zarówno biologicznych, psychologicznych, jak i społecznych. O ile niektóre z nich pozostają wyłącznie w rękach specjalistów zajmujących się ochroną zdrowia, o tyle inne wydają się zależeć od wszystkich osób składających się na społeczeństwo wraz z jego kulturą, przekonaniami, sposobami komunikowania się i wyrażania emocji. Z pewnością mówienie w sferze publicznej o trudnościach psychicznych mogących spotykać młodą matkę oraz zwiększenie dostępności usług specjalistycznych zmniejszyłoby odsetek nierozpoznanych i nieleczonych zaburzeń depresyjnych. Widać też wyraźnie, jak bardzo po raz kolejny zdrowie jednostkowe każdego obywatela i obywatelki zależne jest od systemu gospodarczego – niesprzyjającego powszechności dostępu do rzetelnej ochrony zdrowia.
[1] Jaeschke R., Siwek M., Dudek D., Poporodowe zaburzenia nastroju – update 2012, „Neuropsychiatria i Neuropsychologia” 3/2012, vol. 7, https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/bitstream/handle/item/156907/jaeschke_siwek_dudek_poporodowe_zaburzenia_nastroju_2012.pdf [dostęp: 16.10.2020].
[2] Zespół stresu pourazowego to rodzaj zaburzenia lękowego, które charakteryzuje się niechcianym emocjonalnym i poznawczym powracaniem do traumatycznego wydarzenia, czemu towarzyszy poczucie odrętwienia, napięcia, smutku i bezradności.
[3] Raport z monitoringu oddziałów położniczych. Opieka okołoporodowa w Polsce w świetle doświadczeń kobiet, Fundacja Rodzić po Ludzku, Warszawa 2018, https://www.rodzicpoludzku.pl/images/rzecznictwo/RAPORT_FRpL_2018.pdf [dostęp: 17.12.2020].
[4] Magdalena Rigamonti, Matki celebrytki, „Wprost” 32/2012, https://www.wprost.pl/tygodnik/337532/matki-celebrytki.html [dostęp: 17.12.2020].