Press "Enter" to skip to content

W poszukiwaniu mitycznego 75B

Kobiece piersi to szczególna część ciała, choć, paradoksalnie, zupełnie typowa dla ssaków, którymi jako ludzie jesteśmy. Czasem skromnie ukrywane, a czasem wręcz przeciwnie – eksponowane, powiększane lub pomniejszane, od wieków budzą emocje. Ich pierwotne biologiczne funkcje zeszły na dalszy plan, a zamiast tego obrosły w szereg znaczeń kulturowych.

Piersi, czyli gruczoły mleczne, to wyjątkowa część ciała. Choć mają je wszystkie ssaki, w tym wszyscy ludzie, w zasadzie tylko te damskie budzą emocje wykraczające zdecydowanie poza ich czysto biologiczną funkcję, czyli produkcję mleka dla potomstwa. Okazuje się jednak, że nawet ten stricte biologiczny aspekt posiadania piersi wywołuje kontrowersje. Postawy wobec publicznego karmienia piersią pokazują, jak bardzo kultura zachodnia bywa schizofreniczna. Z jednej strony mówi się o istnieniu niemal „terroru laktacyjnego” i oczekuje się, że każda matka będzie chciała karmić piersią, a co więcej – że od pierwszej chwili będzie umiała to zrobić. Z drugiej jednak matka karmiąca na ławeczce w parku czy w centrum handlowym często wywołuje reakcje obrzydzenia! Posłanki Lewicy – młode matki, które zdecydowały się zabrać dzieci na posiedzenie Sejmu – były wielokrotnie krytykowane za to w internecie. 

Il: Tabela rozmiarów brytyjskich ze strony: https://stanikomania.pl

Kulturowe znaczenie piersi i stosunku do nich jest bardzo zróżnicowane. W wielu kulturach pierwotnych nagie piersi nie stanowiły żadnego tabu. Kiedy spojrzymy na zdjęcia z wypraw Bronisława Malinowskiego na Nową Gwineę sprzed 100 lat, zobaczymy naukowca w otoczeniu krajowców czy wręcz, jak ich nazywa i jak o nich pisze, „dzikich”, którzy mają zasłonięte jedynie genitalia, zarówno mężczyźni, jak i kobiety. On sam jednak, mimo tropikalnego klimatu, prezentuje się w nienagannie zapiętej koszuli i długich spodniach.

Nie zawsze jednak Europa była tak pruderyjna. W kulturze minojskiej na Krecie nagie damskie biusty towarzyszyły długim sukniom. Warto też przyjrzeć się zdecydowanie bliższym nam czasom, tj. wydekoltowanym eleganckim sukniom z czasów Cesarstwa. Czasy, moda i standardy nagości były zupełnie inne niż kilkadziesiąt lat później za rządów królowej Wiktorii. 

Piersi wielokrotnie pojawiają się na kartach historii i kultury. W Weronie stoi pomnik Julii, który turyści łapią za prawą pierś, aby mieć szczęście w miłości. W romantycznym obrazie  Wolność wiodąca lud na barykady Eugène’a Delacroix, upamiętniającym rewolucję lipcową we Francji, centralną postacią jest młoda kobieta z trójkolorową flagą i obnażonym biustem. W brytyjskiej komedii ‘Allo ‘Allo!, której akcja toczy się na francuskiej prowincji podczas II wojny światowej, jednym z centralnych wątków staje się fikcyjny obraz Upadłej Madonny z wielkim cycem pędzla niejakiego van Klompa.

Jako że piersi uważane są za symbol kobiecości, dla wielu osób transpłciowych F-M są one źródłem dysforii. Poza ich zmniejszeniem operacyjnym (lub przed nim) doraźnie stosuje się tzw. bindery, czyli spłaszczacze klatki piersiowej. 

Amerykański antropolog Horace Mitchell Miner w swojej krytycznej analizie praktyk dotyczących ciała postawił tezę, że kultura zachodnia ma perwersyjną awersję do naturalnego wyglądu ciała i jego naturalnych funkcji, która nie omija i kobiecych piersi. W ich przypadku świadczą o tym ryty, które mają służyć powiększeniu kobiecych piersi, jeśli są za małe, i pomniejszaniu ich, jeśli są za duże. Powszechne niezadowolenie z kształtu piersi manifestuje się w tym, że ich forma uznawana za idealną praktycznie nie występuje u człowieka w sposób naturalny. Ilustracją tej kwestii są kliniki chirurgii plastycznej oraz bielizna mająca służyć bądź optycznemu powiększeniu piersi (push-up), bądź ich zmniejszeniu (minimizery czy wspomniane wyżej bindery).

Alfabet staników

Posiadanie piersi to także zupełnie przyziemne problemy, np. ubranie ich. Biustonosz w dzisiejszej formie, tj. z dwiema wyprofilowanymi miseczkami, to wynalazek stosunkowo nowy. Nie oznacza to bynajmniej, że przed jego wynalezieniem nie ujarzmiano piersi w żaden sposób, zwłaszcza w klasach wyższych. Sznurowane suknie, krynoliny oraz zapinane gorsety miały za zadanie utrzymywać piersi w ryzach.

Dziś, gdy bieliznę można kupić w każdym supermarkecie i wielu specjalistycznych sklepach, wydawałoby się, że nie ma niczego prostszego niż kupienie stanika, prawda? Wystarczy przecież znać rozmiar. I tu wkraczamy na pole minowe.

Rozmiar stanika opisywany jest dwoma parametrami: liczbą i literą. W najpopularniejszej w Polsce rozmiarówce, zwanej kontynentalną, liczba to szerokość obwodu w centymetrach. Schody zaczynają się przy literze oznaczającej miseczkę. Najprościej można by powiedzieć, że rozmiar miseczki rośnie wraz z kolejnymi literami alfabetu. Nie byłaby to nieprawda, choć na pewno bardzo duże uproszczenie. Tu zatrzymajmy się na chwilę. Niech uderzą się w nomen omen – pierś te osoby, które właśnie pomyślały, że piersi to w zasadzie początek alfabetu: A to te małe, B to rozmiar typowy, C oznacza duże, a D może mieć Pamela Anderson. Jakieś większe literki, takie jak E, F, a może nawet G (jak „gigantyczne”), to już chyba okropne „namioty” w kolorze beżu na targu. 

Tymczasem nie istnieje coś takiego jak rozmiar miseczki bez obwodu. Czym jest w takim razie rozmiar miseczki? Wbrew temu, co się wydaje, to nie stała wielkość, lecz, najprościej rzecz ujmując, różnica między obwodem biustu a obwodem pod biustem. Oznacza to, że miseczka w staniku 75B, który uważany jest za najbardziej typowy rozmiar, to mniej więcej taka miseczka, jak w 65D (i jednocześnie o wiele mniejsza od 90A), tylko z szerszym obwodem. Jak to działa – pokazuje tabela.

Alfabet staników nie kończy się na D ani nawet na G, choć można mieć takie wrażenie, gdy przegląda się ofertę większości sieciówek i bazarów. Stanik nie zaczyna się też od obwodu 70. Osoby zajmujące się profesjonalnym doborem biustonoszy, czyli brafitterki, zwracają uwagę na najpowszechniejsze błędy w doborze bielizny: zbyt szerokie obwody i zbyt małe miseczki. Osoba, która nosi owo „mityczne” 75B, gdyby dobrze dobrała stanik, powinna nosić rozmiar 70C, a może i 65D lub E. Istnieje kilka różnych systemów miar. Najpopularniejszy to brytyjski z obwodami w calach, co oznacza, że 75B w Wielkiej Brytanii będzie opisane jako 34B. Popularność brytyjskiej rozmiarówki wśród zainteresowanych bielizną wzięła się stąd, że to brytyjskie firmy jako pierwsze spopularyzowały szeroki zakres rozmiarów biustonoszy (w tym kostiumów kąpielowych). W Polsce wciąż jednak najpopularniejsza jest rozmiarówka zwana kontynentalną, w której rozmiar miseczki zmienia się co 2 cm, a nie co cal. W praktyce oznacza to, że brytyjskiemu 32FF (co już dla wielu osób brzmi niepokojąco – FF?) odpowiada kontynentalne 70K lub L. Wbrew pozorom istnieją w Polsce firmy szyjące biustonosze do miseczki M, zaś dla wielu marek brytyjskich JJ czy K to absolutny standard.  

Dobrze dobrane staniki to nie wszystko. Co z tego, że można mieć piersi w wygodnym i jednocześnie estetycznym biustonoszu, skoro poza sytuacjami intymnymi raczej nie chodzimy w samej bieliźnie? Standardowe damskie rozmiarówki ubrań niekoniecznie uwzględniają istnienie biustu. Większe ubrania oznaczają odzież i szerszą, i dłuższą. Szczupła osoba, nawet ze średnim biustem, nierzadko ma poważny problem szukając np. zapinanej bluzki koszulowej – albo dobrze dopasowana będzie się rozpinała lub rozchylała w okolicy klatki piersiowej, albo unikniemy tego ubierając o numer lub dwa za dużą, którą co prawda zapniemy bez problemu, ale zapewne będzie ona zbyt szeroka i za długa. W takiej sytuacji pozostaje dostępne nielicznym szycie na wymiar lub kupowanie ubrań damskich w sklepach uwzględniajacych, poza standardową rozmiarówką, także wielkość biustu. W praktyce oznacza to, że nosząc rozmiar 38 można dodatkowo wybierać spośród zazwyczaj trzech wielkości piersi. To jednak nie standard, lecz – podobnie jak w przypadku staników – nowość, która pojawiła się najpierw na rynku brytyjskim, a następnie znalazła naśladowniczki w Polsce. Są to zaledwie dwie małe rodzinne firmy, niestety z nie najniższymi cenami.

W latach 60. publiczne palenie staników stało się jednym z symboli wyzwolenia z patriarchatu i narzuconych przez niego ról. Odrzucając stereotypy dotyczące płci, w tym przeseksualizowany, nastawiony na męskie oko wygląd kobiet w biustonoszach uwydatniających ich piersi, nie musimy rezygnować z atrakcyjnej bielizny, która ma cieszyć nie tylko oko, ale przede wszystkim nasze ciała. Oczywiście, naszym wyborem może być także nienoszenie stanika w ogóle, jednak nie zawsze jest to wygodne. Dobrze dobrany biustonosz czy bluzka koszulowa, której nie trzeba ciągle poprawiać, to kwestia nie tylko estetyki, ale w głównej mierze komfortu. Za małe miseczki to fiszbiny boleśnie wrzynające się w ciało i biust „wylewający” się górą, zaś zbyt luźny obwód przy dużym biuście to spore obciążenie dla kręgosłupa oraz wrzynające się ramiączka, gdyż dobrze dobrany stanik powinien opierać się przede wszystkim na ścisłym obwodzie. Źle dobrany stanik to także skrępowanie na lekcjach WF-u czy dyskomfort odczuwany w trakcie aktywności fizycznej. 

Każda z nas powinna mieć prawo do wygodnego stanika. Niestety dobrze dobrany stanik to wciąż luksus, którego sobie często odmawiamy. Dobre sklepy z pełną rozmiarówką znajdziemy głównie w wielkich miastach. Istnieją wprawdzie sklepy online, ale prawda jest taka, że kupienie stanika w „nietypowym” rozmiarze to spory wydatek dopóty, dopóki więcej marek odzieżowych, w tym sieciówki, zamiast pisania frazesów o różnorodności w swoich mediach społecznościowych nie zauważy prawdziwej różnorodności kobiecych ciał, które potrzebują czegoś więcej niż tylko kilku podstawowych rozmiarów.