Press "Enter" to skip to content

Sport robotniczy

Sportem rządzi „pogoń za rekordem” i zasada „produkcji bohaterów”. Ale próbowano też działać inaczej – także na Śląsku…

Henryk Sławik z Pragi, w której w lipcu 1927 r. odbyła się II Olimpiada Robotnicza, relacjonował:

I tak zdobył Majer Ernest 3 miejsce dla Polski w biegu na 5000 metrów, Czoik 4-te miejsce w rzucie dyskiem. W zawodach ciężkoatletycznych zdobyła „Siła” (przeważnie zawodnicy z Małej Dąbrówki i Załęża) wszystkie pierwsze i drugie miejsca. Do drużyny piłkarskiej stawiła „Siła” dwóch graczy, którzy się dobrze spisali, a jedną bramkę zdobył członek drużyny „Siły” z Chorzowa. 

Sukcesy mogły być większe, jednak na wysłanie większej delegacji z Polski zabrakło pieniędzy. A ponieważ centrum amatorskiego, robotniczego i lewicowego sportu był polski Śląski, chodziło głównie o sportowców śląskich.

Dwa modele sportu

Nie jest przypadkiem, że to właśnie Śląsk stał się zagłębiem robotniczego sportu. Pierwszym krajem, w którym upowszechniło się jego uprawianie, były bowiem Niemcy, zaś na Śląsk austriacki wpływ miały sąsiednie Czechy. Wówczas konkurowały ze sobą dwa modele sportu: tworzony pod patronatem władz (a więc zaciągający pod sztandary narodowe) oraz związany z całym światem robotniczej kontrkultury, powstający pod egidą rosnących w siłę związków zawodowych i partii socjaldemokratycznej. W 1900 r. robotnicze organizacje sportowe istniały już w Niemczech, Szwajcarii i na czeskich ziemiach Austrii. Kolejne powstały wkrótce w Belgii, Francji i Anglii. W samych Niemczech w 1929 r. organizacje sportowe powiązane z socjaldemokratami liczyły 1,2 mln członków, a z komunistami – ćwierć miliona. Niemieckie Robotnicze Stowarzyszenie Rowerowe było największą organizacją rowerzystów na świecie. W 1925 r. we Frankfurcie zorganizowano pierwszą Międzynarodową Olimpiadę Robotniczą, która przyciągnęła 150 tys. widzów.

Albert Thomas, dyrektor Międzynarodowego Biura Pracy w Genewie, w wywiadzie dla „Gazety Robotniczej” przeprowadzonym przy okazji olimpiady w Pradze mówił: 

Przed wprowadzeniem 8-godzinnego dnia pracy robotnik był niewolnikiem takim, jak starożytny, mimo istniejącego ustawodawstwa. Nie miał czasu myśleć i odpoczywać. Wprowadzenie 8-godzinnego dnia pracy, to największa rewolucja! Stanowi ona moment epokowy w rozwoju całego świata. Klasa robotnicza zaczyna przejmować i tworzyć kulturę i cywilizację kilkadziesiąt razy silniej niż 30 czy nawet 20 lat temu. (…) Robotnik dużo czasu winien poświęcić właściwemu odpoczynkowi, a więc sportowi. 

Ruch robotniczy postrzegał sport jako zjawisko dalekie od komercji i gwiazdorstwa. W jego wizji sport miał upowszechniać współpracę zamiast rywalizacji i dbanie o higienę, a także odciągać młodzież od nałogów oraz, wreszcie, formować świadomych działaczy.

Oczywiście tradycje te dotarły także do Górnego Śląska. Wprawdzie świat sportu został w nim zdominowany przez kwestie narodowe, jednak i tu istniały wyjątki: swoje organizacje i kluby sportowe na Górnym Śląsku tworzyli zarówno niemieccy socjaldemokraci i komuniści, jak i, przede wszystkim, Polska Partia Socjalistyczna. Mało kto pamięta o korzeniach wielu śląskich klubów, które związane są właśnie z tradycją pepeesowskich Robotniczych Klubów Sportowych.

Wolnym cześć!

We władzach Związku Robotniczych Stowarzyszeń Sportowych Rzeczpospolitej Polskiej zasiadał młody działacz socjalistyczny ze Śląska, redaktor „Gazety Robotniczej”, wspomniany Henryk Sławik. W 1926 r., gdy cały Związek liczył 6 tys. członków, aż 2200 skupionych było w górnośląskiej „Sile”. Zasady Związku głosiły m.in.: Będziesz dążył do zwycięstwa indywidualnego tylko wtedy, gdy przynosi ono korzyść drużynie, klubowi, sportowi robotniczemu, socjalizmowi; Pamiętaj, żeś bratem robotników wszystkich narodowości i wrogiem wszystkich ciemiężycieli; Pozdrowisz się hasłem: ‘Wolnym cześć’, dokumentując tym, że wolność cenisz ponad wszystko.

Wśród założycieli Związku był m.in. RKS „Siła” z Kochłowic o dość charakterystycznej historii. Klub przymierzał się bowiem do międzynarodowego meczu z Robotniczym Klubem Sportowym z Ostrawy. W ostatniej chwili władze sanacyjne, zaniepokojone olbrzymim zainteresowaniem towarzyszącym imprezie, odwołały ją, oskarżając o… „komunizm” (wtedy również rzucano tym oskarżeniem na prawo i lewo). Mecz jednak się odbył – na terenie parku Kościuszki w Katowicach. Ekipa z Kochłowic wygrała, niemniej klub został rozwiązany. Odrodził się pod nową nazwą „Samson”.

Jak wspominał Bolesław Trombala, działacz „Siły” z Chorzowa: Kluby zakładali robotnicy żyjący z pracy rąk, a tym nie zbywało w dochodach. Pracowano więc bez pieniędzy ufając, że jakoś to będzie… i było. Dużo było wśród nas takich co oddawali całego siebie do klubu, nie dojedli, nie dospali zawsze uczynni, zawsze ochotni i zawsze bezinteresowni.

W grudniu 1934 r. w Katowicach obradował kongres RKS, w którym wzięło udział kilkuset (!) zaproszonych gości-sportowców z niemieckiej części Śląska, Czechosłowacji i Wolnego Miasta Gdańska. Obrady rozpoczęto przy dźwiękach Międzynarodówki. W tym czasie Śląskiemu Robotniczemu Sportowemu Komitetowi Okręgowemu podlegały 74 robotnicze kluby sportowe, skupiające 6 tys. osób.

Z kolei 29–30 czerwca 1935 r. z okazji święta sportu w Katowicach gościło aż 800 delegatów RKS-ów z Czechosłowacji, 400 z Gdańska i 117 z niemieckiego Śląska (gdzie robotniczy ruch sportowy był już likwidowany przez hitlerowców). Podczas pochodu ulicami miasta, według sprawozdań policji, ponownie śpiewano Międzynarodówkę – i to zarówno w języku polskim, jak i w niemieckim. Na otwarcie zlotu zorganizowano masowy pokaz gimnastyczny z udziałem 800 osób, w turnieju piłki nożnej wzięło udział 60 drużyn, a na trasie 150 km odbył się wyścig kolarski o „robotnicze mistrzostwo Polski”. Jan Kawalec, jeden z liderów „Siły”, tak opisywał sens podobnych zlotów: Musimy wyjść na ulicę, by zademonstrować nasz dorobek, pokazać, że młodzież jest świadoma swych celów. Wreszcie musimy co pewien czas wyjść na ulicę, by zbudzić z letargu tę młodzież, która jeszcze nie uświadomiła sobie swojego znaczenia w życiu społecznym.

Od piłki po zapasy

Przytoczmy opis jednego z takich zlotów z „Wyzwolenia Społecznego”, organu PPS w Białej: 

Pierwsi do popisów konkursowych pod bacznym okiem sędziów stanęli chłopcy i dziewczyny z oddziałów Siły w Czechowicach i Ustroniu. Wykonywano ćwiczenia wolne, rytmiczne przy towarzyszeniu muzyki, dziewczęta z czerwonymi proporczykami. Za nimi występowała młodzież męska niemiecka, ćwicząca młotami; symbolizowano przy akompaniamencie orkiestry – trud, znój i spoczynek. Następnie poszło stawianie piramid. Udział wzięły: Czechowice, Goleszów i Ustroń… Niemiecka młodzież żeńska skacze z odskoczni poprzez wielką ławę. Czechowickie Siłaczki ćwiczą na poręczach. Rozmieszczeni wśród drzew ćwiczą na drążkach: Czechowice, Goleszów, Ustroń i Bielsko. Potem idą pokazy na poręczach: Cieszyna, Goleszowa, Bobrka, urozmaicone piramidami. Wreszcie jednocześnie z pokazem na drążkach Ustronia i Czechowic skaczą niemieckie towarzyszki. Do dźwigania ciężarów stanęli niemieccy towarzysze z Bielska i Siłacze z Komorowic.

Na czoło sportu robotniczego szybko wysunęła się piłka nożna. Najlepsza była drużyna RKS „Hajduki”, która walczyła o wejście do I Ligi Państwowej, a wyróżniały się także kluby „TUR” Mysłowice i „Wyzwolenie” Radzionków. Popularnością cieszyła się również piłka ręczna, a RKS z Giszowca grał w czołówce ligi tej dyscypliny. W skali całego kraju znane były śląskie kluby, w których uprawiano zapasy: „Siła” Mysłowice, „Siła” Chwałowice i „Vorwarts” Bielsko. W lekkoatletyce i gimnastyce przodowała „Siła” cieszyńska.

Warto wspomnieć, że w okręgu bielskim istniały również organizacje związane z żydowskimi partiami socjalistycznymi: z Bundem – „Cukunft”, a z Poalej Syjon – „Frajhajt”. Z kolei z niemieckim socjalistami z DSAP związany był Arbeiter-Turn- und Sportbund.

Henryk Sławik po praskiej olimpiadzie był optymistą: Jeśli polski sport robotniczy rozwijał będzie się w tem samem tempie, jak w roku ubiegłym, to zaniedługo będą Polacy najgroźniejszemi rywalami Czechów, Niemców, Finlandczyków, Łotyszów i innych państw, chlubiących się wysokim poziomem sportu robotniczego.