Press "Enter" to skip to content

Mniejszość z mniejszością. Ukraińcy w Polsce

W ciągu 75 lat, w obrębie terytorium Rzeczypospolitej Polskiej zaszły dwie, a nawet trzy gigantyczne konfiguracje ludności ukraińskiej. Z tą różnicą, że dwie pierwsze były przymusowe, a ta trzecia czysto ekonomiczna. Zmieniły się granice, zmieniły się realia geopolityczne. Zamieszkujący Polskę Ukraińcy byli jej obywatelami, teraz zostali, z wyboru – imigrantami. Gdyby ktoś  czterdzieści lat temu powiedział, że w Polsce znowu będzie mieszkać kilka milionów Ukraińców, nikt by w to nie uwierzył.

Mamy w Polsce ponad lub około 2 milionów Ukraińców. To „ponad” lub „około” zależy od potrzeby aktualnie piszących publicystów. Niektórzy nawet wspominają o 3 milionach –  że niby to ci oficjalni i nieoficjalni, razem. Państwo polskie chyba raczej nie ma problemu z tą ilością. Kto by się tam przejmował? Grunt, że są i robią!

Z drugiej strony mamy narodową mniejszość ukraińską w Polsce, której liczebność w porywach, określa się na około 50 000 osób. W II Rzeczypospolitej według spisu z 1931 roku liczebność Ukraińców lub Rusinów stanowiła około 3 200 000 obywateli, czyli około 10 % mieszkańców ówczesnej Polski. Wygląda na to, że współcześnie sytuacja liczebności osób tej narodowości w III RP mogłaby upodobnić się do tej sprzed II wojny światowej. Oczywiście na liczebności podobieństwo by się kończyło.

W ciągu 75 lat, w obrębie terytorium Rzeczypospolitej zaszły dwie, a nawet trzy gigantyczne konfiguracje ludności ukraińskiej (włącznie z Akcją „Wisła”i wcześniejszymi wysiedleniami). Z tą różnicą, że te pierwsze były przymusowe, a ta ostatnia – czysto ekonomiczna. Zmieniły się granice, zmieniły się realia geopolityczne. Zamieszkujący Polskę Ukraińcy byli jej obywatelami, teraz zostali, z wyboru –  imigrantami. Gdyby ktoś powiedział czterdzieści lat temu, że w Polsce znowu będzie mieszkać kilka milionów Ukraińców, nikt by w to nie uwierzył.

Przecież granica wschodnia Polski tak bardzo przesunęła się na na zachód i była  kiedyś tak… „szczelna”.

Związek Ukraińców w Polsce i ukraińscy imigranci

Kiedy obecnie myśli się o Ukrainie w kontekście polskim, to pojawiają się trzy okoliczności, które determinują to myślenie : historia, doktryna Jerzego Giedroycia i polska gospodarka. To dość schematyczny opis, ale po głębszej refleksji wydaje się być do przyjęcia. Kolejność wymienionych zagadnień bywa zmienna. Pominięcie któregoś tematu może wskazywać na brak szerszej wiedzy o relacjach polsko-ukraińskich, co często niestety się zdarza.

W prasie polskiej jest sporo głosów, komentarzy, wywiadów, opinii na temat Ukraińców w Polsce. Moją uwagę zwróciło ciekawe zjawisko współistnienia dwóch „ukraińskich światów” na terytorium Polski i w ogóle w obszarze kultury, spraw społecznych i obywatelskich. Świat pierwszy to ukraińska mniejszość narodowa reprezentowana przede wszystkim przez Związek Ukraińców w Polsce. Myliłby się ten kto sądziłby, że Związek reprezentuje ów „drugi świat”, czyli imigrantów ekonomicznych z Ukrainy.

W 2019 roku ukazał się tzw. drugi Raport „Mniejszość ukraińska i migranci z Ukrainy w Polsce. Analiza dyskursu”. Pierwszy ukazał się w styczniu 2018 roku i był następstwem realizacji przez Związek Ukraińców w Polsce projektu z grantu przyznanego przez Fundację im. Stefana Batorego na prowadzenie działalności statutowej przedstawionej we wniosku — przeciwdziałanie dyskryminacji. W owych raportach bardzo wyraźnie Związek wskazuje na rozdzielność autochtonicznej społeczności ukraińskiej od imigrantów z Ukrainy. Mniejszość ukraińska w Polsce, w ostatnich latach, została postawiona w dość kłopotliwej sytuacji. Stali się mniejszością w mniejszości. Ich związek z przybywającymi rodakami jest dość specyficzny. Z jednej strony obie strony reprezentują pewną wspólnotę, ale wspólnym mianownikiem może być właściwie tylko historia i kultura i to nie we wszystkich aspektach. Bo jak może wyglądać relacja z przybywającymi Ukraińcami ze środowisk, społeczności ukraińsko-rosyjskich, centralnej czy wschodniej Ukrainy?

Ukraińskość reprezentowana przez kulturowy i historyczny „etos” Związku, w przestrzeni polskiej zanika i odżywa tylko przy, np. okazji rocznicy ludobójstwa na Wołyniu, Sahrynia, Pawłokomy i innych tragedii. Wtedy historia wypływa w oczywisty sposób na plan pierwszy. Historia i polityka. Po czym życie wraca do swojej codzienności i wszyscy zajmują się tym, z czego żyją.

Świat ukraińskich imigrantów zdaje się być traktowany przez Polaków jako coś znajomego inaczej, odczytywanego przez pryzmat własnego doświadczenia emigracji i imigracji na Zachód, po „chleb”. To właśnie wspólna praca, ludzkie potrzeby, chęć lepszego życia, stały się wyznacznikiem nowej platformy zrozumienia i porozumienia.

Tak więc mamy nową sytuację. W poprzedniej, historycznej relacji, pewne procesy społeczne nie miały możliwości się wydarzyć. Świat dwóch milionów imigrantów w relacji z „większością” polską kształtują nowy rodzaj relacji i współistnienia, przy których historyczno-polityczny dyskurs prowadzony przez Związek Ukraińców w Polsce, wydaje się stawać jakby nieadekwatny do rzeczywistości, co nie znaczy, że nie ma sensu. Autochtoniczna ukraińska mniejszość narodowa w Polsce zaczyna reprezentować tylko siebie i swoich przodków. Co jest piękne, chwalebne i jest częścią wspólnej, polsko-ukraińskiej historii.

Nie do przemilczenia jest także fakt, że status społeczny „polskich” Ukraińców (tak jak Polaków) jest znacznie wyższy niż imigrantów. Nie tylko w sensie indywidualnym , ale i zbiorowym. Jako mniejszość narodowa w Unii Europejskiej cieszą się licznymi przywilejami i możliwościami, także w sensie finansowym. Różnicę widać także w przestrzeni religii. Ukraińska mniejszość narodowa skupiona jest dość mocno wokół swoich cerkwi (prawosławnej i grekokatolickiej), w których znajdują oparcie nie tylko duchowe, ale i kulturowe. Imigranci, w większości, kwestię wiary i religii traktują dość ambiwalentnie.

Polskie pytania

Moim ukraińskim rozmówcom, reprezentującym różne sytuacje społeczne czy zawodowe, postawiłem podobne pytania –  poprosiłem o refleksję na temat mniejszości, edukacji, związków zawodowych i upolitycznienia obecności Ukraińców w Polsce, a także w ogóle o ich obecność w naszym kraju:

Polska jest jak Zachód. Jestem tu po to aby się uczyć. Ludzie w Polsce są różni, tak jak wszędzie. Nie spotkałem złych Polaków. Kiedyś tylko ktoś zapytał mnie co tam u Putina? Tutaj mogę otrzymać możliwość dofinansowania kształcenia się, na przykład nauki języka. Chciałbym uczyć się niemieckiego. Chciałbym zwiedzać Polskę. Polska jest jak okno na świat. Słyszałem o ukraińskiej mniejszości narodowej w Polsce, w szkole, na Ukrainie.

Czy chciałbym uczyć się w ukraińskiej szkole w Polsce? Chyba nie miałoby to sensu, muszę się przecież uczyć świata, który jest tu. To byłaby taka trochę izolacja. Co by mi pomogło tu żyć? Przydałaby się taka pomoc „ w logice” tzn. w poruszaniu w przepisach, urzędach. Nie spotkałem takich miejsc pomocy, polskich czy ukraińskich.

Z Polakami pierwszy raz spotkałem się w Kijowie. Podbiegłem do grupy młodych Polaków, którzy byli z zespołem na festiwalu folklorystycznym. Chciałem im opowiedzieć o mieście i poznać ich. Rozmawialiśmy po angielsku. Teraz też spotykamy się z polskimi kolegami, rozmawiamy, siedzimy na piwie. Chciałbym im opowiedzieć dużo o Ukrainie, oni prawie nic nie wiedzą, nie bardzo się interesują.

Co będzie dalej, jakie plany? Nie mam planów, jest mi tu dobrze, stać mnie na samodzielne życie. Chciałbym żeby przyjechała tu moja dziewczyna. Wszystko cały czas się zmienia, codziennie czegoś się uczę. Zobaczymy.

Iwan – lat 23, z Żytomierza, pracuje w okolicach Cieszyna.

Czy przydałyby się ukraińskie związki zawodowe lub partie polityczne?


Związki na poziomie lokalnym, pracowniczym – możliwie, ale na poziomie państwowym – nie sądzę. Patrząc na polityczną sytuację w Ukrainie w niektórych częściach, jak Donbas, Użhorodzkie województwo (Zakarpacie), partie polityczne często wykorzystują ten lub inny wątek na swoją korzyść, często nie na korzyść ludzi, którzy reprezentują mniejszość. Patrząc na zwiększające się nastroje nacjonalistyczne w Polsce, to zawsze jest jakiekolwiek zagrożenie dla mniejszości narodowych. Zerkając na historię polsko-ukraińską, która nie była prosta, te nastroje mogą się powiększać w negatywną stronę wobec Ukraińców. Pod tym względem warto by było, żeby głos rozsądku, tego co już było zrobione, w nawiązaniu do przyjaźni polsko-ukraińskiej, brzmiał częściej w polityce.

Nie wiem, czy istnieje potrzeba otwierania szkół ukraińskich, to zależy oczywiście od liczb osób w danej miejscowości. Uważam, ze klasy z ukraińskim językiem powinny być w szkołach, zwłaszcza, że z tego, co wiem, obecnie dobrze się to sprawdza i działa. Ale żeby otwierać szkoły każdego szczebla w całości tylko i wyłącznie dla Ukraińców? Czy to nie byłaby swojego rodzaju okupacja Polski? Poza tym dzieci, nawet Ukraińcy, dorastając w państwie polskim, muszą się nauczyć żyć w tym państwie, poznawać ludzi, kulturę, a takie ograniczenie ludzi z Ukrainy i ich dzieci tylko i wyłącznie do szkół ukraińskich skończyłoby się totalną nieumiejętnością życia w mieszanym społeczeństwie – czyli wśród swoich rodaków i wśród Polaków.

Owszem, Ukraińcy są jedną z największych mniejszości narodowych w Polsce, ponieważ dużo osób przyjeżdża na studia, do pracy, ktoś się przeprowadza  do Polski na stałe. Natomiast nie powiedziałabym, że należą się im jakieś inne określone prawa. Raczej takie, jak i Polakom, innym obywatelkom Polski. Przyjeżdżając do innego państwa, człowiek musi dostosować się do przepisów w państwie, w którym się znajduje. Oczywiście ośrodki bądź inne miejsca, gdzie mniejszość może się spotykać, muszą istnieć. I ostatnio w kierunku właśnie Ukraińców zrobiono dużo postępów. Występowanie o tymczasowy bądź stały legalny pobyt w Polsce nadal pozostaje uciążliwym, przy którym na pewno nie czujesz się, jakbyś był członkiem największej mniejszości narodowej w tym państwie.

Tania – lat 30, z Kijowa, doktorantka na jednym z uniwersytetów w Polsce.

Do cerkwi mało chodzi imigrantów. Mało kto z nich utożsamia się z mniejszością ukraińską. Poza tym większość z nich traktuje Polskę jako kraj tranzytowy. Są pewne struktury i organizacje, które pomagają imigrantom z Ukrainy, także Związek Ukraińców w Polsce . To trochę śmieszne, ale my – Ukraińcy z Polski, traktowani jesteśmy na Ukrainie jako Polacy.

Ci ukraińscy imigranci, którzy chcą zostać w Polsce, starają się funkcjonować tu jak polscy obywatele. Realizują swoje cele ekonomiczne, tylko to ich interesuje. W Polsce jest kilka szkół z ukraińskim językiem nauczania, nie słyszałem, aby coś w tym względzie się zmieniło.

Ukraińcy w Polsce są podzieleni i różnie traktowani.

Bogdan – lat 40, nauczyciel, z rodziny ukraińskiej od pokoleń w Polsce.

Ukraińska i polska przyszłość

Na naszych oczach świat polsko-ukraińskich relacji przeistacza się właściwie ponad naszymi głowami. Może to dobrze, że ekonomia ma tak silny wpływ, akurat w tej konkretnej sytuacji. Imigranci ukraińscy pomagają budować Polskę, a tym samym swoje życie. Szkoda trochę samej Ukrainy, że tak trudno przychodzi temu państwu, ukraińskim elitom, zatrzymanie i umotywowanie swoich obywateli do pozostania, do pracy, rozwoju i zmiany swojego kraju, ale skąd my to znamy?

Mam też wrażenie, że słynna nauka Jerzego Giedroycia spełniła już swoją rolę, a historyczne traktowanie Ukrainy jako „bufora” jest archaiczne i niesprawiedliwe. Nikt też nie będzie w stanie pomóc samej Ukrainie, jeżeli ona nie pomoże sobie. Historii nie da się ominąć i w końcu trzeba będzie uczciwie ją poznać, żeby dołączyć do cywilizowanego świata. Mam tu na myśli bardziej obywateli Ukrainy.  Teraz czeka nas być może poważny kryzys gospodarczy, szkoda, bo tam gdzie szwankuje gospodarka, budzą się demony.

Być może dwa opisywane przeze mnie ukraińskie światy nigdy się nie spotkają, bo niewątpliwie oba są osadzone w różnych epokach. Historia jest zapisem zmian. Życie jest zmianą. Niech się zmienia na lepsze. Oby tylko „lepsze” znaczyło dla wszystkich mniej więcej to samo.

Czy granica pomiędzy imigracją zarobkową, a tworzeniem mniejszości narodowej jest wątła?

Po spotkaniach z moimi ukraińskimi rozmówcami, po upływie jakiegoś czasu, nie daje mi spokoju jedno zdanie, które wypowiedziała Tania, doktorantka:

Ukraińcy są jedną z największych mniejszości narodowych w Polsce, ponieważ dużo osób przyjeżdża na studia, do pracy, ktoś się przeprowadza  do Polski na stałe.

Tak mówi Tania, doktorantka. Pomyłka w określeniach czy świadomy zapis o własnej obecności? Czy granica pomiędzy imigracją zarobkową, a tworzeniem mniejszości narodowej jest wątła?  Jeśli tak, to czy przyszłość Ukraińców w Polsce może być, na przykład, taka jak Polaków w Niemczech? Sytuacja wydaje się być bardzo podobna. Jednak Niemcy nigdy nie przyznali i chyba nie przyznają Polakom statusu mniejszości narodowej.

Może być też tak jak twierdzi Bogdan: Polska to dla ukraińskich imigrantów kraj tranzytowy. Cóż, dzisiaj możemy się też posłużyć rosyjskim powiedzeniem: „Pożyjemy, zobaczymy”. W tym kontekście, rosyjskie powiedzenie brzmi szczególnie.