Press "Enter" to skip to content

Kulawy listonosz i pijani księża – o czym pisała „Równość” Tadeusza Regera?

Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale na przełomie wieków kapitalizm na Śląsku Cieszyńskim miał bardzo drastyczne oblicze. Robotnicy pracowali po 12 czy nawet 14 godzin dziennie, pracowały również ich dzieci. Obraz ówczesnych realiów przedstawia czasopismo „Równość” redagowane przez Tadeusza Regera.

„Równość” została założona w 1897 r. Tytuł nawiązywał do czasopisma o tej samej nazwie wydawanego w latach 1879–1881 w Genewie przez działaczy socjalistycznych, m.in. Bolesława Limanowskiego i Ludwika Waryńskiego. „Równość” Regera była dwutygodnikiem skierowanym do robotników Śląska Cieszyńskiego i Moraw. Jej dawne numery można znaleźć w archiwum biblioteki cyfrowej.

Studniarz z Rychwałdu 16 metrów pod ziemią

Jednym z najważniejszych postulatów ówczesnych socjaldemokratów było skrócenie czasu pracy. Problem ten dotykał robotników najmocniej. Pisano więc w „Równości” o tym, jak robotnicy muszą pracować 12 czy nawet 16 godzin dziennie: podczas gdy w styryjskich kopalniach 8-godzinna szychta jest rzeczą zwyczajną, to w kopalniach węgla Śląska, Moraw i Czech trzeba o nią toczyć walki („Równość” nr 2 str. 3, 11 stycznia 1900). Nawet wprowadzenie 10- czy 10.5-godzinnego dnia pracy w niektórych zakładach uznawano za sukces – na ogół robotnicy musieli wywalczyć takie regulacje długimi strajkami. 

Częstym przypadkiem była praca dzieci. W numerze ze stycznia 1900 r. możemy przeczytać, że w fabryce zabawek w Bielsku dziewczynki poniżej 14. roku życia pracowały codziennie od 6:00 rano do 00:00, z godzinną przerwą na obiad.

Pismo szeroko opisywało też wypadki przy pracy. Przykładem jest drastyczna historia z Zabłocia koło Bohumina, gdzie studniarz, niejaki Jan Skiba z Rychwałdu, został zasypany 16 m pod ziemią podczas kopania studni. Na miejsce natychmiast przybyła komisja sądowa, która jednak nie zarządziła odkopania. Możemy przypuszczać, że przedsiębiorca, który zlecił wykopanie studni, nie chciał sfinansować ratowania robotników, a komisja sądowa stanęła po jego stronie. Dopiero 4 dni po wypadku zaczęto odkopywanie – robiono to jednak tak powoli, że dopiero 10 dni po wypadku usłyszano głos Skiby. Gdy w końcu się do niego dokopano, mężczyzna już nie żył („Równość”, 26 stycznia 1900).  

Pracownicy zakładów pracy na Śląsku Cieszyńskim próbowali czasem dochodzić swoich praw w sądach. Te jednak na ogół stawały po stronie przemysłowców. Na 379 skarg wniesionych do bielskiego sądu przemysłowego robotnicy wygrali zaledwie 22, z czego 11 miało miejsce na skutek niestawienia się przedsiębiorcy na rozprawie. 

Czasem opisywano również problemy z pocztą, które dotykały dystrybucji „Równości”. Okazuje się, że monarchia austro-węgierska zatrudniała na poczcie weteranów, którym płacono bardzo słabo. Robotnicy skarżyli się, że przesyłki z pismem często docierały z opóźnieniem: Kulawy starzec listonoszem w takim przemysłowym i handlowym mieście jak Biała, to zaiste znakomite obrazowe przedstawienie austriackiej gospodarki! („Równość”, 11 stycznia 1900).

Pismo Regera piętnowało obojętność lokalnych polityków na los pracowników zakładów przemysłowych. Bardziej zależało im na interesach zamożnych mieszczan, a nie robotników. Pisano: Dzielnice zamieszkane przez ubogą ludność są zupełnie zaniedbane, tak pod względem bruku, jak i co do oświetlenia, ale na zachcianki kliki kapitalistycznej zawsze są pieniądze („Równość”, 2 lutego 1900). Co ciekawe, pismo podaje, że rada miasta starała się uniemożliwić robotnikom uczęszczanie do teatru w Bielsku. Choć dyrekcja teatru zgodziła się na to, by w niedzielę zorganizować przedstawienie dla robotników po niższych cenach, rada miasta uniemożliwiła jednak organizację tego wydarzenia domagając się podwyższenia kosztów muzyki („Równość”, 2 lutego 1900). 

Domagano się powszechnego prawa wyborczego, a więc ordynacji wyborczej, która obejmowałaby także robotników. W ówczesnych Austro-Węgrzech głosować mogli jedynie ci obywatele, którzy spełniali kryteria progu dochodowego. Robotnicy czy chłopi nie mieli prawa głosu, bo zarabiali zbyt mało.

Pijani księża i kapitalizm

Pismo bardzo krytycznie opisywało postępowanie Kościoła w regionie. „Równość” pisała o księżach, którzy potępiali ruch robotniczy, np. krytykowali strajki czy inne działania robotników w celu poprawienia swojej sytuacji. Przykładem jest historia katolickiego pisma „Gwiazdka Cieszyńska”, któremu nie podobał się strajk górników domagających się wprowadzania 8-godzinnego dnia pracy. Według księży wydających „Gwiazdkę” górnicy w kopalniach powinni zaakceptować 10-godzinny dzień pracy i niższe zarobki w imię chrześcijańskiej miłości bliźniego. Artykuł ten jest tak głupi, że nie warto go bliżej rozbierać, a tak podły, że musi do głębi oburzyć każdego górnika – pisano („Równość”, 9 lutego 1900). W artykułach akcentowano związek kapitalistów z Kościołem. Przykładem jest wspominany zakład produkujący zabawki, którego właścicielka miała słynąć z pobożności.

Pisano również o księżach pedofilach czy gwałcicielach. Gwałciciel kobiet w sutannie – taki tytuł nosił artykuł na temat niejakiego księdza Kinatedera z Austrii. Ksiądz przez lata zgwałcił kilkadziesiąt kobiet, a hierarchia kościelna nie reagowała pomimo skarg mieszkańców parafii. W jednym z numerów czytamy również o historii księdza z Rychwałdu, który pewnego dnia zbyt długo zasiedział się w gospodzie, a następnego przyszedł do szkoły pijany, przewrócił się i zasnął, stając się obiektem żartów ze strony dzieci.

Redakcja bardzo mocno polemizowała ze znanym działaczem społecznym, księdzem Stanisławem Stojałowskim, który sprzeciwiał się powszechnemu prawu wyborczemu – według „Równości” nie przywiązywał on wagi do kwestii pracowniczych, a także krytykował socjalistów i robotników organizujących strajki. „Równość” piętnuje też prorosyjskie poglądy Stojałowskiego. W czerwcu 1897 r. doszło nawet do tego, że ksiądz chciał wyzwać Tadeusza Regera na pojedynek. Choć ostatecznie się on nie odbył, to na łamach prawie każdego numeru „Równości” znajdujemy zacięte polemiki – ksiądz Stojałowski i jego sympatycy atakują socjalistów, a socjaliści atakują Stojałowskiego. 

Czasopismo sprzeciwiało się szowinizmowi, rasizmowi, fanatyzmowi religijnemu i antysemityzmowi. Jak pisał jeden z czytelników pisma: nie Niemcy gniotą lud polski na Śląsku, a kapitaliści niemieccy. Komentując poglądy antysemitów na łamach „Równości” pisano, że wygnanie Żydów ani trochę nie poprawi położenia polskich robotników, a warunki pracy w zakładach patriotycznych polskich chrześcijan są często gorsze niż warunki w zakładach żydowskich. 

„Równość” kiedyś i dziś

Przez cztery lata istnienia redakcja „Równości” często zmieniała lokalizacje – mieściła się w Cieszynie, Ostrawie czy w Bielsku. Redagowanie pisma wiązało się z nie lada ryzykiem. Z łam pisma możemy się dowiedzieć o procesach sądowych, które wytaczali Regerowi oponenci polityczni, przedsiębiorcy czy księża. Zdarzało się, że z powodu tych oskarżeń redaktor pisma trafiał do aresztu. 

Nakład „Równości” wynosił około 1300 egzemplarzy i trafiał głównie do członków związków zawodowych i prenumeratorów. Pismo nigdy nie było dochodowe. Zyski ze sprzedaży z trudem pokrywały koszt druku i honoraria redakcji. Z końcem 1900 r. „Równość” popadła w tarapaty finansowe, a drukarz w Bielsku odmówił druku ze względu na długi. W 1901 r. wydawanie pisma zostało zawieszone. 

W 2010 r. „Równość” została reaktywowana przez działające w Cieszynie Stowarzyszenie Wydawnicze im. Tadeusza Regera. Jej redaktorem naczelnym był Grzegorz Kubacki. Po wydaniu kilka numerów pismo ponownie popadło w stan hibernacji. W 2019 r. nowy zespół redakcyjny i zarząd Stowarzyszenia im. Regera postanowił wznowić wydawanie pisma. Redaktorką naczelną została Katarzyna Gasparska.