Press "Enter" to skip to content

Fenomen Domów Robotniczych

Nareszcie możemy naradzać się spokojnie w naszych sprawach; budzą się setki talentów uśpionych w głowach tysięcy robotników – tak pisano o Domach Robotniczych, których gęsta sieć oplotła austriacki Śląsk przed Wielką Wojną. Były one fenomenem na szeroką skalę, gdyż takich możliwości nie mieli robotnicy na Śląsku pruskim, a zwłaszcza w zaborze rosyjskim.

W statucie Domu Robotniczego z Trzyńca sprzed ponad 100 lat czytamy:

W Anglii mają robotnicy swoje kasyna i kluby, stowarzyszenia robotnicze we Francyi posiadają swoje własne domy stowarzyszeń, względnie giełdy pracy, w Belgii zaś własne domy ludowe, również w Bernie, Pilźnie, Pradze, domy robotnicze. Taki dom robotniczy ma i u nas powstać z naszych własnych środków, dla robotników i przez robotników. O własnych siłach mamy zbudować dom własny! Zjednoczeni pokażemy, jak silnymi i potężnymi jesteśmy, jeżeli tego chcemy.

Najwięcej tego typu budynków-instytucji powstało właśnie na Śląsku Cieszyńskim. 

Podczas pamiętnego wielkiego strajku górników w roku 1900, szczególnie przez brutalne zachowanie się właścicieli prywatnych gospód, odmawiających sali na odbycie zgromadzeń strajkującym, myśl wybudowania Domu Robotniczego nabrała realnej podstawy – wspominano po latach w „Spółdzielczym Kalendarzu Robotniczym”.

Domy Robotnicze były zakładane przez związki zawodowe, partie socjalistyczne czy spółdzielnie robotnicze. To w nich organizowano spotkania, to w nich mieściły się biblioteki, siedziby chórów, a często i gospoda, która umożliwiała utrzymanie Domu.

W niewielkiej Stonawie obok Karwiny już w 1896 r. powstało pierwsze w tym regionie Stowarzyszenie Spożywcze dla Robotników i Rolników. Ruch spółdzielczy miał zapewnić pracującym tańsze produkty niż u prywatnych kupców, był jednak też dobrą szkołą samoorganizacji. 8 stycznia 1905 r. na spotkaniu spółdzielców zapadła decyzja o budowie Domu Robotniczego. W planie uwzględniono propozycje miejscowych robotników, aby budynek był podobny do Domu Robotniczego w Wiedniu. 27 marca położono pierwszy kamień pod fundamenty – codziennie na budowie pracowały dziesiątki ochotników. W prasie pisano: Budowa została bardzo małym kosztem wykonana, ponieważ robotnicy sami dokładali wszelkich sił i jak mrówki koło budowy częstokroć bezpłatnie pracowali. Poszło rzeczywiście ekspresowo – budynek oddano do użytku już w październiku, po pół roku. Był to pierwszy taki dom na całym Górnym Śląsku. W dniu otwarcia zorganizowano wiec, w którym uczestniczyły 4 tys. osób, a wśród przemawiających był socjaldemokratyczny poseł Tadeusz Reger oraz czeski działacz robotniczy Petr Cingr.

W „Spółdzielczym Kalendarzu Robotniczym na rok 1923” przeczytamy:

Dom Robotniczy w Stonawie ma restaurację z potrzebnymi do tejże lokalami na parterze, zaś na piętrze obszerną salę, która pomieścić może przeszło 1000 osób. Sala mieści obszerną scenę dla odgrywania przedstawień teatralnych. Na galerii umieszczony jest aparat do urządzania kinoteatru. Wszystkie lokale Domu Robotniczego mają dwojakie oświetlenie: gazowe i elektryczne. W Domu Robotniczym skupiają się organizacje: zawodowa, polityczna i oświatowa, w ich posiadaniu jest dosyć bogata biblioteka, kółko teatralne i własna muzyka.

Oczywiście nie wszystkie Domy Robotnicze były wyposażone tak „na bogato”…

Przeciwnicy, których nie brakowało, ironicznie nazywali Dom Robotniczy w Stonawie „Czerwoną Latarnią”, a w odpowiedzi pisano: Latarnia stonawska swymi promieniami budziła setki talentów uśpionych w głowach tysięcy robotników.

Domy Robotnicze zazwyczaj budowano ze składek czy sprzedaży okolicznych cegiełek, jak to miało miejsce choćby w Czechowicach czy w Bielsku. I tak bielski Dom Robotniczy otwarto w 1910 r. Był on centrum działalności lokalnych socjalistów, ale mieściła się w nim także siedziba związków zawodowych, kółka teatralne czy redakcje pism. Po I wojnie światowej stał się wspólną siedzibą polskich socjalistów z PPS i niemieckich z DSAP (Deutsche Sozialistische Arbeitspartei Polens) oraz związków włókniarzy i metalowców, Sceny Robotniczej i spółdzielni spożywczej. Zapewniano w nim także noclegi dla wycieczek młodzieży robotniczej z innych rejonów województwa śląskiego, którzy następnie udawali się do zbudowanego przez niemieckich socjalistów z Aleksandrowic schroniska na Błatniej.

Symbolem tej ponadnarodowej współpracy lewicy mógłby być Dom Robotniczy w Żywocicach w czechosłowackiej wówczas części Śląska, który otwarto w 1922 r. Jako że teren ten był mieszanką narodową, podjęto decyzję, by główną nazwę zapisać w esperanto: „Laborista Domo”, pod którą dopiero umieszczono napisy po polsku i czesku.

Trudniej było w niemieckiej części Śląska przed Wielką Wojną, jako że lewicę zwalczano w niej silniej niż w innych regionach Niemiec. Niemniej w Katowicach przed I wojną światową otwarto Dom Związkowy, w którym poza tzw. sekretariatem robotniczym koncentrowała się działalność niemieckich socjaldemokratów i polskich socjalistów. Mieściła się w nim również biblioteka i księgarnia robotnicza, a także redakcja „Gazety Robotniczej”. W budynku znajdowało się kilka pomieszczeń biurowych, a najważniejsza rola przypadła sali przeznaczonej na odbywanie zebrań, która mogła pomieścić 300 osób.

„Gazeta Robotnicza” pisała wówczas:

Lokal związku towarzystw zawodowych po długich korowodach z władzą nareszcie został otwarty. Wchodząc do tych wielkich, jasnych pokojów, oglądając ładnie urządzone biuro sekretaryatu, a co najważniejsze nową salkę do zgromadzeń, doznaje się nadzwyczaj radosnego uczucia. Nareszcie! nareszcie mamy na G. Śląsku pierwszy własny kąt, z którego nas żaden samowolny i uległy na skinienie z góry gospodarz wyrzucić nie może. Nareszcie możemy się w Katowicach naradzać spokojnie przynajmniej w naszych sprawach gospodarczych i pouczać jedni drugich o naszej doli i niedoli.

Takich miejsc na mapie Górnego Śląska było wiele. Od Karwiny i Bielska po Katowice…

Więcej o Domach Robotniczych można przeczytać w:

J. Rusnok (red.), Domy robotnicze, Czeski Cieszyn 1989.