Press "Enter" to skip to content

Dzielenie się jedzeniem jest dla każdego

Fot. Jadłodzielnia Foodsharing Bielsko-Biała

9 mln ton, 236 kg na obywatela – tyle żywności marnujemy rocznie w Polsce. Tak wysokie statystyki wynikają nie tylko z tego, że wyrzucamy jedzenie w domach, ale są również wynikiem modelu dystrybucji żywności  przyjętego przez supermarkety i inne podmioty z branży gastronomicznej.  Trend jest międzynarodowy, podobnie jak ruch społeczny, który za cel powziął przeciwdziałanie temu zjawisku. Foodsharing to idea, która zrodziła się w Niemczech, ale zaszczepiona na polskim gruncie rozkwita coraz bujniej. Od kilku miesięcy Jadłodzielnia rozwija się także w Bielsku-Białej.

Foofsharing, czyli Jadłodzielnia

Foodsharing, czyli z ang. dzielenie się jedzeniem, to oddolny ruch społeczny, który na lokalną skalę stwarza przestrzeń do dzielenia się żywnością. Wiele polskich grup przyjęło polską nazwę tj. Jadłodzielnia. Ważne jest – podkreśla Bartek Bączek, jeden z inicjatorów Jadłodzielni W Bielsku-Białej – aby Jadłodzielni nie mylić z jadłodajnią. Nadrzędnym celem Jadłodzielni jest bowiem przeciwdziałanie marnowaniu jedzenia, a wsparcie dla potrzebujących dzieje się niejako przy okazji i oczywiście też nas cieszy. Jednak warto podkreślać, że skorzystać z jadłodzielniowych lodówek może każdy bez względu na status społeczny czy zasobność portfela.

Jak zatem działa Jadłodzielnia? Idea jest prosta i czytelna, ale jej realizację można podejmować wielotorowo, i tak też staramy się działać – mówi Katarzyna Sokołowska, jedna z wolontariuszek grupy z Bielska-Białej. Jadłodzielnia to przede wszystkim miejsce, gdzie każdy  może oddać nadmiar żywności, którym dysponuje, czy to z racji nieprzemyślanych zakupów, czy w obliczu wyjazdu, czy też w efekcie nazbyt suto zastawionego stołu przy okazji spotkania rodzinnego lub świąt. W Jadłodzielni można bowiem zostawiać nie tylko świeże produkty, jak warzywa, owoce, sery czy chleb, ale także przygotowane posiłki, np. bigos czy zupę. Ważne jest, by słoik z przykładową zupą opisać – zaznacza Katarzyna – nie tylko informacją co jest w środku, ale też datą, kiedy słoik wkładamy do lodówki. Pomoże to uniknąć nieprzyjemnych sytuacji, a także ułatwi jadłodzielniowym wolontariuszom właściwą kontrolę zawartości lodówki.

Najważniejsi są ludzie – wolontariusze i mieszkańcy

Wolontariusze to motor napędowyJadłodzielni. Oprócz regularnej kontroli zawartości i sprzątania lodówek i szafek, pełnią oni dyżury transportowe w drugiej zasadniczej gałęzi działalności Jadłodzielni, którą jest odbiór żywności od mniejszych i większych sklepów na terenie Bielska-Białej. W sukurs idei foodsharingu przyszły niedawne zmiany prawne, które nakładają na duże sklepy spożywcze obowiązek przekazywania żywności wycofanej ze sprzedaży, ale nadającej się do spożycia, organizacjom pożytku publicznego, które tę żywność następnie redystrybuują. Takich podmiotów nie jest mało, gdyż mogą to robić przede wszystkim Banki Żywności czy różne instytucje charytatywne. Zapotrzebowanie na takich odbiorców jest jednak na tyle duże, że nie konkurują oni ze sobą o przekazaną żywność. Czasem bywa tak, że wręcz nie jesteśmy w stanie zabrać wszystkiego, co dany sklep ma do oddania, ponieważ my także mamy  ograniczone możliwości, a pamiętajmy, że przede wszystkim nie chcemy, aby coś się zmarnowało! – opowiada Katarzyna.

Żywność odebrana ze sklepów ląduje w sześciu działających już w Bielsku-Białej punktach. Tyle punktów po niespełna roku działalności świadczy o dużym zapotrzebowaniu na tego typu inicjatywy. Ten rozwój cieszy, ale  stawia również kolejne wyzwania. Największym jest pozyskiwanie kolejnych  wolontariuszy, którzy chcieliby się zaangażować w działalność grupy – zaznacza Mirka, inicjatorka Jadłodzielni w Bielsku-Białej. Im więcej rąk do pracy, tym sprawniej i mniejszym wysiłkiem można zrobić więcej dobrego – dodaje. Grupa udziela się na Facebooku (JadłodzielniaFoodsharing Bielsko-Biała), w przygotowaniu jest też strona internetowa. Tam znaleźć można wszystkie informacje o działalności grupy, lokalizacje lodówek, a także zgłosić chęć zaangażowania się w projekt.

Jadłodzielnia tworzy miejsca i dba o ich utrzymanie, ale to od lokalnych mieszkańców, użytkowników lodówek, zależy sukces każdej z nich. Celem Jadłodzielni jest to, aby każde większe osiedle miało swoją lodówkę oraz – co bardzo ważne – samodzielnie z niej korzystało – mówi Mirka Kluczniak, jedna z twórczyń inicjatywy. Staramy się także edukować lokalną społeczność i zwracać uwagę na potrzebę zmiany nawyków, w tym także do tego, aby sami angażowali się w dzielenie w swojej małej społeczności. Bardzo nas cieszy, gdy w lodówkach widzimy nie tylko to, co trafia do nich z odbiorów sklepowych, ale produkty czy gotowe dania, którymi dzielą się mieszkańcy naszego miasta.

Grupa podejmuje działania także na innych polach z zakresu dbałości o środowisko i zero waste. Pomysłem, który powoli zyskuje coraz większą popularność oraz niezwiązanych z Jadłodzielnią naśladowców są tzw. torby-bumerangi. Bawełniane torby na zakupy trafiają do współpracujących z grupą sklepów po to, by mogły pożyczać je swoim klientom, a przez to zredukować liczbę zużywanych toreb plastikowych. Idea jest taka, aby klienci torby do sklepu zwracali przy okazji, dzięki czemu kolejni mogli z nich skorzystać, jeśli zapomną własnych wielorazowych toreb. Liczymy na to, że akcja będzie miała przede wszystkim efekt edukacyjny i zwróci uwagę konsumentów na problem nadmiaru plastiku, a następnie skłoni ich do zmiany nawyków – wyjaśnia Bartek.