Press "Enter" to skip to content

Barcelona – ofiara turystycznego sztormu

Turystyka staje się coraz ważniejszą częścią naszego życia, w czym pomaga rozwój transportu i technologii informacyjnych. Miliony ludzi z całego świata marzą o odwiedzeniu Barcelony i Wenecji, wspinaczce na Machu Picchu czy wylegiwaniu się w egzotycznych kurortach Bali i Tajlandii. Nasze dotychczasowe przyzwyczajenia turystyczne powodują jednak wiele szkód. Zastanówmy się, jakie koszty za swój sukces płacą najpopularniejsze destynacje. 

Nadmierna turystyka jest wywoływana przez zbyt dużą liczbę turystów odwiedzających dane miejsce. Objawy tego zjawiska obejmują m.in: alienację mieszkańców celu podróży, obniżenie satysfakcji turystów z wyjazdu, przeładowaną infrastrukturę, dewastację lokalnego środowiska naturalnego czy utratę lokalnej tożsamości.

Miasto, które nigdy nie śpi, bo nie ma gdzie

Barcelona to dawne centrum hiszpańskiego przemysłu oraz stolica słonecznej Katalonii. Jako organizatorka letnich igrzysk olimpijskich w 1992 r. zyskała na popularności do tego stopnia, iż uznano ją również za atrakcję turystyczną. Dziś jest jednym z najbardziej dotkniętych nadmierną turystyką miast na świecie. Przed pandemią odwiedzały ją średnio 32 mln podróżujących rocznie – to aż o 20 razy więcej od populacji miasta. Tak drastyczna różnica pomiędzy liczbą odwiedzających a liczbą mieszkańców oraz nagły rozwój turystyki doprowadziły do wielu problemów dla ludzi żyjących w niej na co dzień. Pomiędzy 2000 a 2018 r. procent rezydentów obcej narodowości w Barcelonie wzrósł pięciokrotnie – z 5% do 25%. Zatłoczenie miasta przez przybyszy z zagranicy skutkuje zaś znacznym wzrostem cen mieszkań: tylko w latach 2013–2019 cena wynajmu skoczyła o niebotyczne 36,4%. Za tak szybkim tempem nie nadąża wzrost zarobków, co oznacza, że sytuacja mieszkaniowa dla osób żyjących w Barcelonie staje się coraz bardziej niebezpieczna. A czym byłaby Barcelona bez jej mieszkańców?

Parquetematización ‒ gdy miasto staje się parkiem rozrywki

La Rambla, La Boqueria czy liczne dzieła architektoniczne Antonia Gaudíego, do których należy m.in. słynna Sagrada Família, są obecne w licznych reklamach zachęcających nas do odwiedzenia stolicy Katalonii. Czym jednak byłyby te miejsca bez mieszkańców Barcelony – żywej tkanki, która pozwala jej zachować unikatową kulturę i tożsamość? Proces zwany parquetematización, który w wolnym tłumaczeniu oznacza „zamianę miasta na park rozrywki”, jest przyspieszany nie tylko przez opisywaną sytuację mieszkaniową, ale również przez nawyki turystów. Zbyt wielu z nich bowiem spędza czas w tych samych miejscach, co doprowadza do odizolowania mieszkańców miasta od jego symboli i najważniejszych atrakcji. To z kolei oznacza, że miejsca te stają się jedynie placem zabaw dla odwiedzających i powoli tracą swoją wyjątkowość. Dodatkowo większość turystów spędza w Barcelonie zbyt mało czasu – zazwyczaj tylko jeden dzień – przez co starają się oni w jak najszybszy i intensywny sposób odkryć miasto, najczęściej poprzez odwiedzenie najpopularniejszych i najbardziej zatłoczonych atrakcji. Prowadzi to do skoncentrowania się przychodów w najbardziej turystycznych dzielnicach miasta, a w efekcie do powiększania się nierówności ekonomicznych wewnątrz Barcelony.

W reklamach stolicy Katalonii równie często co zabytki przedstawia się jej śródziemnomorskie plaże. One również padły ofiarą nadmiernej turystyki. Port w Barcelonie w 2019 r. został uznany za najbardziej zanieczyszczony w Europie. Powodem tak tragicznego stanu są statki wycieczkowe. W tym samym roku Barcelona przywitała aż 3,4 mln przypływających z nich pasażerów. Ślad węglowy każdego z nich jest o trzy razy większy niż generowany przez pasażerów przebywających na lądzie. Poza niszczeniem klimatu na naszej planecie statki wycieczkowe mogą również wyrzucać śmieci, zrzucać ścieki, a nawet wylewać paliwo ‒ wszystko trafia do oceanu lub, jak w tym przypadku, do morza.

Nadzieja na zrównoważony rozwój

Barcelona padła ofiarą własnego sukcesu, przez co masy turystów odbierają ją jej mieszkańcom. Osobom żyjącym w Barcelonie brakuje miejsca do życia, a środowisko – i morskie, i lądowe – jest zdewastowane. Najważniejsze miejsca dla tożsamości miasta stają się pozbawioną głębi atrapą samych siebie. 

Rok 2017 był bardzo intensywny zarówno dla Barcelony, jak i całej Katalonii. To wtedy odbyło się referendum niepodległościowe regionu, w wyniku czego doszło do zamieszek. Jednym z tematów, wokół których na ulicach zapanował chaos, była nadmierna turystyka. Powszechne niezadowolenie z jej nieregulowanego rozwoju doprowadziło do wprowadzenia reform, które mają za zadanie chronić mieszkańców przed jej negatywnymi skutkami. W tym samym roku wprowadzono także zmiany w planowaniu miasta ograniczające rozwój hoteli, w szczególności w rejonach narażonych na negatywne efekty powodowane przez zbyt dużą liczbę odwiedzających. 

Walka o Barcelonę lepszą dla mieszkańców (a więc także i dla turystów) wciąż trwa. Zgodnie z planem strategicznego rozwoju turystyki na lata 2016–2020 turystyka w Barcelonie rozwijała się w sposób syntetyczny do rozwoju reszty miasta, na podstawie stwierdzenia: Aktywność turystyczna musi być odzwierciedlona w dobrobycie mieszkańców Barcelony, oraz powinna być powodem i przyczyną zdrowego rozwoju miasta. Dodatkowo w 2016 r. założono specjalną radę ds. turystyki, której celem jest reprezentowanie wszystkich grup społecznych i branż gospodarki powiązanych z rozwojem turystyki w mieście. Ciało to wypełnia swoje cele poprzez doradztwo na poziomie komunalnym w sprawie aktwności powiązanych z rozwojem turystyki, proponowanie nowych rozwiązań oraz publikowanie raportów i badań. 

Inną inicjatywą miejską jest wykorzystywanie tzw. big data w celu poprawy zarządzania turystyką. W ten sposób możliwe było np. ustalenie, które miejsca są najbardziej zagrożone zatłoczeniem. Okazało się, iż są to Sagrada Família i Park Güell. Zmieniono więc godziny otwarcia kościoła i oczyszczono okoliczne chodniki z ogrodów restauracyjnych, w okolicach bazyliki zapewniając większą przepustowość.

Choć Barcelona pozostaje dobitnym przykładem skutków, jakie niesie za sobą nadmierna turystyka, to nie jest przykładem jedynym. W samej Europie w ten sam sposób licznie dewastowane są inne miejsca, od Dubrownika po Islandię. Nadmierna turystyka doprowadza do największych szkód przede wszystkim w rejonach uboższych oraz słabo rozwiniętych infrastrukturalnie. Bali to jedna z setek małych wysp na terytorium Indonezji, której niezwykłe tradycje i urok przetrwały regionalny rozwój islamu oraz okres brutalnej holenderskiej kolonizacji. Dziś jednak wyspa ugina się pod liczbą odwiedzających ją turystów oraz pozostawianych przez nich śmieci. W tej kwestii Bali również nie jest wyjątkiem, a lista miejsc zniszczonych nadmierną turystyką wciąż się wydłuża.

Zrównoważony rozwój zamiast eksploatacji 

Podróżowanie po świecie jest marzeniem wielu z nas. Musimy sobie jednak zadać pytanie: jak podróżować, by wyrządzać możliwie najmniej szkód miejscom, które odwiedzamy? Odpowiedzi poszukuje tzw. turystyka zrównoważona – ruch odpowiadający na zagrożenia i zniszczenia powiązane z nadmierną turystyką. Jak możemy stać się jego częścią i podróżować w sposób zrównoważony? Zapomnijmy o sieciach z fast foodami i międzynarodowych koncernach, lecz starajmy się wykorzystywać okazje do poznania lokalnej sceny gastronomicznej lub odwiedzenia miejscowego sklepu. W ten sposób sprawimy, że większy procent pieniędzy wydanych przez nas podczas podróży trafi do mieszkańców odwiedzanej przez nas destynacji. Bardzo ważny jest również wybór środka transportu. Warto unikać lotów samolotem z powodu pozostawianego przez nie śladu węglowego. Jeśli jednak nie mamy innego wyboru, wybierzmy lot bezpośredni, najlepiej klasą ekonomiczną. Doskonałym pomysłem jest użycie środków transportu zbiorowego, takich jak autobusy czy koleje, które są nie tylko dużo bardziej przyjazne dla środowiska niż transport lotniczy, ale zazwyczaj są także tańsze. Warto również zostawać dłużej w pojedynczych miejscach i cieszyć się nimi powoli. Pozwala to na głębsze poznanie miejsca, które odwiedzamy, a ponadto ogranicza zatłoczenie. Wyjazd poza sezonem wakacyjnym pozwala nie tylko zaoszczędzić parę groszy, uniknąć kolejek czy lepiej poznać odwiedzaną okolicę, ale dodatkowo zapewnia większy spokój mieszkańcom celu podróży, gdyż jego infrastruktura staje się mniej przeciążona.


Zrównoważone podróżowanie nie tylko pozwala nam podróżować taniej i lepiej, lecz dodatkowo nie szkodzi lokalnemu środowisku naturalnemu i kulturalnemu.