Press "Enter" to skip to content

Edukacja seksualna. Fakty i mity

Edukacja seksualna budzi w Polsce kontrowersje. Pojawiają się zarzuty, że “seksualizuje dzieci”, prowadzi do niemoralności, wpaja dzieciom i młodzieży niewłaściwe postawy. Warto więc wyjaśnić czym jest edukacja seksualna a czym nie jest. Czy zarzuty wobec niej są trafne?

W polskiej szkole tematyka związana z edukacją seksualną jest dziś omawiana w ramach nie obowiązkowego przedmiotu “Wychowanie do życia w rodzinie” (WdŻ). O tym, czy dziecko będzie brało udział w zajęciach decydują rodzice. Zajęcia odbywają się od IV do VIII klasy szkoły podstawowej i w klasach I-III liceum.

Niestety poziom zajęć w ramach WdŻ pozostawia wiele do życzenia, o czym możemy się przekonać czytając raport „Sprawdzian (z)WdŻ” przygotowany przez Grupę Edukatorów Seksualnych “Ponton”, organizację zajmującą się edukacją seksualną w szkołach. Z raportu wynika, że WdŻ to zajęcia ideologiczne, w niewielkim stopniu oparte na faktach, w dużej mierze przypominającej kazanie umoralniające.

Niektóre informacje zawarte w raporcie są wręcz wstrząsające. W niektórych szkołach uczniowie w wieku 10-11 lat oglądają drastyczne filmy na temat szkodliwości aborcji np. film “Niemy Krzyk”. Dzieci oglądają miniaturki płodu w celu zrozumienia jakim grzechem jest aborcja. Nauczyciele wpajają uprzedzenia dotyczące płci, jedna z uczennic na zajęciach dowiedziała się, że dziewczyny mają przede wszystkim dbać o siebie i być skromne a negatywne zachowania chłopców wobec dziewczynek mogą być usprawiedliwione, bo chłopcy tacy są.

Dziewczynkom wpaja się też przekonanie, że każda kobieta chce mieć dzieci i powinna je mieć, ponieważ to właśnie jest jej głównym zadaniem życiowym. Na jednej z lekcji uczennice dowiedziały się, że jeśli kobieta jest gwałcona ma “nieść swój krzyż”. Niewiele informacji poświęca się antykoncepcji. Niepokojące jest to, że antykoncepcja jest często demonizowana przez prowadzących zajęcia, mówi się o jej szkodliwości dla zdrowia czasem przedstawiając nieprawdziwe informacje.

O homoseksualizmie na zajęciach nie mówi się wcale lub mówi w sposób negatywny omawiając temat w związku z chorobami przenoszonymi drogą płciową. Zajęcia często powielają mity i stereotypy przedstawiające gejów jako osoby rozwiązłe seksualnie. Jest to o tyle niewłaściwe, że wiele nastolatków LGBT cierpi z powodu nietolerancji czy przemocy na tle homofobicznym a 70% ma myśli samobójcze. Edukacja w ramach WdŻ raczej wzmacnia uprzedzenia niż je ogranicza.

Niewiele uwagi na zajęciach z WdŻ poświęca się asertywności, roli świadomej zgody w życiu seksualnym. Jeśli już pojawia się temat asertywności jest kierowany głównie do dziewczynek w celu zachęcania ich do utrzymania dziewictwa i odmawiania chłopakom. Nauczyciele w ogóle nie informowali chłopców na temat przemocy seksualnej i przekraczania granic innych osób. W wielu przekazach to kobiety są obarczane odpowiedzialnością za przemoc seksualną, dziewczynki są uczone, że nie powinny prowokować mężczyzn.

W 2017 roku uchwalono nową podstawę programową dla przedmiotu. Podstawa otwarcie powołuje się na encykliki Jana Pawła II a za jeden z kluczowych celów edukacji uznaje nauczenie o “świętości życia ludzkiego”.

Jak ocenia Antonina Lewandowska, edukatorka seksualna z Grupy “Ponton” poziom zajęć z WdŻ jest coraz niższy.

Edukacja seksualna w Polsce nigdy nie była na dobrym poziomie, ale ostatnio jest jeszcze gorzej. To przestają być zajęcia naukowe, oparte na wiedzy i faktach, są to zajęcia ideologiczne. Jako przykład można podać zapis w nowej podstawie programowej, który sugeruje, że uczeń lub uczennica mają ocenić stosowanie antykoncepcji z punktu widzenia moralności. Szkoła, jako miejsce neutralne światopoglądowo, nie ma prawa przekazywać informacji o ludzkiej seksualności w sposób oceniający czy stygmatyzujący. Zawarcie tak brzmiącego zapisu w podstawie programowej jest oburzające.

Efektem braku rzetelnej edukacji jest niewiedza. Grupa “Ponton” prowadzi telefon zaufania dla młodzieży, ze sprawozdania z odbieranych telefonów wynika, że wśród młodzieży wciąż krąży wiele mitów na temat seksualności. Młodzi ludzie pytają czy stosunek przerywany jest dobrą metodą antykoncepcji, czy zakładanie dwóch prezerwatyw jest skuteczna metodą lub czy można zajść w ciąże bez stosunku.

Głównym źródłem informacji dotyczących seksu stał się internet a zwłaszcza, co niepokojące, pornografia. Zdaniem Antoniny Lewandowskiej pornografia ma negatywny wpływ na seksualność młodzieży.

Przeprowadzono już wiele badań, które udowodniły nieskuteczność, a nawet szkodliwość pornografii stosowanej jako źródło wiedzy o ludzkiej seksualności. Z telefonów zaufania, które prowadzimy wiemy, że pornografia wywołuje w młodzieży liczne kompleksy. Młodzi ludzie oglądają filmy pornograficzne a potem zderzają się ze światem prawdziwej seksualności, bez poprawek, photoshopa i nie potrafią sobie z tym poradzić, nie potrafią rozmawiać o seksualności, nie potrafią nabrać pewności, że ich ciało jest odpowiednie.

Według badań na ten temat niektóre dzieci mają kontakt z pornografią już w wieku 11 lat. Wśród nieprawdziwych przekonań, które pokutują wśród młodzieży na skutek pornografii można wymienić sprzyjające przemocy seksualnej przekonanie o tym, że “gdy kobieta mówi, że nie chce seksu, to tak naprawdę go chce” (51% chłopców uważa, że to prawda, raport “Kontakt dzieci i młodzieży z pornografią”). Pokutuje także fałszywe i prowadzące do kompleksów wyobrażenie, że warunkiem udanego seksu jest duży penis. W przypadku dziewczyn pojawiają się kompleksy dotyczące wielkości biustu czy kształtu własnego ciała.

Kontakt z pornografią wpływa na zachowania seksualne nastolatków. Osoby które mają kontakt z pornografią częściej wysyłają swoje nagie zdjęcia innym. Samo wysyłanie rozbieranych selfie jest natomiast w szkołach praktyką powszechną, aż 46% 17-18 latków otrzymało od kogoś rozbierane zdjęcie, 16% wysłało własne.

Wszystkie te zjawiska nie są korygowane przez edukację seksualną. Młodzież nie dowie się w szkole zbyt wiele na temat przemocy seksualnej czy na temat akceptacji własnego ciała.

Problemem polskiej edukacji seksualnej jest fakt, że pojawia się ona zbyt późno.

Zdaniem Antoniny Lewandowskiej szeroko rozumiana edukacja seksualna powinna zaczynać się już we wczesnych okresach życia dziecka: Edukacja seksualna to między innymi nauka szanowania własnych i cudzych granic. Już kiedy dziecko jest malutkie powinniśmy mu na przykład wyjaśnić, że jeśli nie chce się przytulać do cioci, to nie musi tego robić, może powiedzieć cioci: “ja nie chcę się teraz przytulić”. To nie oznacza braku szacunku, zamiast się przytulać można przecież na przykład podać komuś rękę albo się uśmiechnąć i pomachać. Musimy po prostu pamiętać – skąd dorosła osoba ma wiedzieć, że może powiedzieć nie, skoro “nie” nigdy nie zostało uszanowane w jej lub jego dzieciństwie? 

Tematyka antykoncepcji powinna być omówiona w sposób neutralny, bazując na faktach i informacjach naukowych, bez wykładu moralnego, powinna pojawić się wcześniej niż obecnie. Jak zwraca uwagę Antonina Lewandowska –antykoncepcja obecnie pojawia się za późno, rozmawiamy o tym w liceum, o ile w ogóle. Tymczasem w liceum większość młodych ludzi jest już aktywna seksualnie, choć oczywiście formy tej aktywności się różnią – może to być petting, a może seks oralny, analny, waginalny. Udawanie, że młodzież nie jest aktywna i ograniczanie dostępu do wiedzy nie sprawi, że młodzi nie będą się w relacje seksualne angażować – będą to robić, ale bez wiedzy jak zadbać o własne zdrowie albo zaplanować rodzicielstwo. 

Średni wiek inicjacji seksualnej w Polsce to 17 lat, warto jednak zaznaczyć, że jest to średnia, a więc niektóre osoby zaczynają wcześniej inne później, z badań wynika, że pewien odsetek młodzieży zaczyna życie seksualne dużo wcześniej, nawet w wieku 11 lat. Co ciekawe, według badań ONZ edukacja seksualna nie wpływa na wiek inicjacji seksualnej lub wręcz go opóźnia.

Wśród zarzutów wobec edukacji seksualnej pojawia się sformułowanie, że edukacja seksualna “seksualizuje” dzieci. Jak zwraca jednak uwagę Antonina Lewandowska: Dziecko jest istotą psychoseksualną, czy tego chcemy czy nie, negowanie tego faktu nic nie zmieni. Edukacja seksualna to nie seksualizacja, nie pedofilia, a po prostu wiedza na temat swojego ciała i na temat seksu, oparta na najnowszych badaniach. Jest to taka sama naukowa wiedza jak biologia czy fizyka. Przecież nie każde z nas zostanie w życiu astrofizykiem czy biolożką molekularną, za to każdy ma ciało i swoją seksualność – zadbajmy więc o edukację na jak najwyższym poziomie w jednym z najbardziej życiowych dla ludzkości tematów.